Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Jak pewne skarby zrujnowały moje grudniowe postanowienie...

W tym poście pisałam o  moim grudniowym postanowieniu - że już sobie nie kupię żadnych kosmetyków przed końcem roku... I co? Poległam na całej linii:> Na fanpage sklepu Skarby Syberii znalazła się informacja, że nie dość że mają wielkie obniżki to jeszcze do każdych wydanych 30 zł dorzucają prezent. No więc się skusiłam, zwłaszcza że rosyjskie kosmetyki ciekawiły mnie coraz bardziej. Razem z kosztami przesyłki zapłaciłam za wszystko niecałe 70 zł. Paczuszka dotarła do mnie jeszcze przed świętami, ale jakoś nie było okazji się pochwalić:)


W mojej przesyłce znalazło się i coś to twarzy, i do włosów, i do stóp, i do ciała i do rąk - pełen przegląd:) Będę miała co testować. Małym minusem jest brak polskich naklejek na niektórych kosmetykach, bo zupełnie nie znam rosyjskiego więc muszę szukać informacji w internecie.


1 - PLANETA ORGANICA - żel pod prysznic na bazie oleju z ekwadorskiego kakao (11,94 zł / 360 ml)
2 - BANIA AGAFII - szampon do włosów pielęgnacyjny "Ochrona Koloru" (3,54 zł / 100 ml)
3 - BAIKAL HERBALS - Szampon wzmacniający, przeciw wypadaniu włosów (10,14 zł / 280 ml)


4 - ORGANIC THERAPY - micelarny płyn do demakijażu oczu z organicznym ekstraktem z ogórka (11,83 zł / 200 ml)
5 - BANIA AGAFII - nagietkowy scrub do twarzy "Cera Sucha i Wrażliwa" (14,94 zł / 100 ml)
6 - BANIA AGAFII - maska-lifting do twarzy "Tonizująca" (5,34 zł / 100 ml)


7 - BIOLUXE - nawilżający krem do twarzy z organicznym ekstraktem aloesu (prezent, 4,90 zł / 40 ml)
8 - BANIA AGAFII - peeling do stóp "Zmiękczający" (4,74 zł / 100 ml)
9 - BIOLUXE - krem do stóp dezodorujący z organicznym ekstraktem z mięty i cytryny (prezent, 4,90 zł / 40 ml)

Używałyście któregoś z tych kosmetyków? Mam się z czego cieszyć?

niedziela, 28 grudnia 2014

PAT&RUB - rozgrzewający balsam do rąk

Święta już za nami, niewiarygodnie szybko uciekły te dni:) Żeby choć na chwilę zatrzymać jeszcze ten klimat śpieszę z recenzją produktu o bardzo świątecznym zapachu. Ja swój znalazłam w grudniowym Shinyboxie.


Co na temat tego produktu znajdziemy na stronie producenta?
Rozgrzewający Balsam do Rąk to prawdziwa bomba dobroczynnych substancji pielęgnujących. Doskonały Balsam dla bardzo zmęczonych i suchych dłoni. Odnawia, nawilża, zmiękcza, rozjaśnia, koi, uelastycznia skórę dłoni i wzmacnia paznokcie. Świetnie się wchłania.
Składniki, zawarte w rozgrzewającym balsamie do rąk, minimalizują negatywny wpływ detergentów i innych czynników podrażniających i wysuszających skórę.
Znakomity balsam na każdą pogodę, a szczególnie na chłodne i mroźne dni. Olejki imbirowy, goździkowy i cynamonowy pobudzają mikrokrążenie i rozgrzewają. A jak przyjemnie pachną! Balsam do rąk zawiera naturalne filtry UV.

Balsam ma pojemność 100 ml i kosztuje 39,00 zł. Znajduje się w twardym, plastikowym, solidnym opakowaniu. Ma dozownik typu airless, co bardzo ułatwia aplikację odpowiedniej ilości balsamu, a dodatkowo czyni to bardziej higienicznym. Osobiście bardzo lubię tego typu buteleczki. Balsam jest dość spory, więc raczej nie wrzucimy go do torebki tylko stanie się naszym "domowym" kosmetykiem.


Dookoła opakowania biegnie naklejka, na której znajdują się wszystkie główne informacje - opis działania, zawartości, składniki itp. Brzegi naklejki nie łączą się ze sobą dzięki czemu możemy kontrolować zużycie balsamu.


Ja na składach kosmetyków nie znam się zupełnie i szczerze mówiąc nie ma to dla mnie większego znaczenia:) Ale zgodnie z zapewnieniami producenta ten balsam to sama natura!


Konsystencja jest lekka, balsam łatwo się rozsmarowuje i rzeczywiście dość szybko się wchłania nie pozostawiając lepkiej warstwy. Ale najważniejszy jest chyba zapach: cudowny, świąteczny, korzenny! Balsam zawiera olejki z cynamonu, imbiru, goździka i szałwii i to one są odpowiedzialne za ten przepiękny aromat. Zdaję sobie sprawę, że nie wszystkim ten zapach będzie odpowiadał, zwłaszcza że utrzymuje się na skórze przez dość długi czas, ale ja stałam się jego fanką. Dłonie po użyciu balsamu są widocznie nawilżone, gładsze i nie jest to na szczęście efekt krótkotrwały. Nie zauważyłam wzmocnienia paznokci, ale być może dwa tygodnie to za mało. Poza tym mimo obietnic producenta nie poczułam żadnego rozgrzewania.


Uważam że 40 zł za krem do rąk to trochę sporo, ale myślę że od czasu do czasu można sobie zafundować taką przyjemność. Był to pierwszy testowany przeze mnie produkt Pat&Rub, ale nabrałam ochoty na więcej:)


A Wy testowałyście ten balsam? Polubiłyście go? A może próbowałyście innych kosmetyków Pat&Rub?



środa, 24 grudnia 2014

Wesołych Świąt!

Za kilka dni pewnie zewsząd będzie wyzierać hasło "Święta, święta i po świętach..."

Tymczasem święta się dopiero rozpoczynają i z tej okazji chciałabym Wam pokazać szybki i prosty sposób na świąteczną ozdobę - wystarczy kilka bombek, jakiś sznurek do ich związania i łańcuszek:)

Ale przede wszystkim śpieszę z życzeniami świątecznymi i noworocznymi:
szczęścia, powodzenia, rodzinnej atmosfery, wypoczynku, uśmiechu na twarzy, spełnienia marzeń  tych dużych i tych najmniejszych, realizacji wszystkich Waszych życzeń z wishlist, udanych prezentów pod choinką (kto je u Was przynosi? bo u mnie Dzieciątko), mnóstwa smakołyków, braku dolegliwości poobżarciowych, spokoju ducha, nowych wyzwań które uda się zrealizować, nowych celów do których można będzie dążyć i w ogóle wszystkiego naj!


sobota, 20 grudnia 2014

BIAŁY JELEŃ - hipoalergiczny płyn micelarny

Jakiś czas temu w Shinyboxie znalazłam płyn micelarny Biały Jeleń. Byłam go bardzo ciekawa, zwłaszcza że kosmetyków tej marki nie miałam okazji do tej pory używać. Moją ciekawość potęgowały bardzo pozytywne opinie na jego temat. Wykończyłam zatem to co miałam do demakijażu i przystąpiłam do testów.


Najpierw kilka słów od producenta:
Hipoalergiczny płyn micelarny BIAŁY JELEŃ delikatne oczyszcza skórę twarzy, oczu i ust z makijażu i wszelkich zanieczyszczeń.
Substancje pielęgnujące:
♦ formuła micelarna - skutecznie oczyszcza twarz z makijażu i zanieczyszczeń
♦ mocznik - poprawia miękkość, jędrność i komfort skóry
♦ czerwona koniczyna- jest źródłem antyoksydantów opóźniających efekt starzenia skóry
♦ gliceryna - zapewnia optymalny poziom nawilżenia
♦ pantenol - działa kojąco, skutecznie łagodząc podrażnienia
Usuwa nawet wodoodporny makijaż, nie powodując szczypania ani łzawienia oczu. Odpowiedni dla osób noszących szkła kontaktowe. Posiada badania okulistyczne. Przebadany dermatologicznie wśród osób z alergiami skórnymi oraz w kierunku atopii (AZS).
Nie zawiera: alergenów, parabenów, silikonów, barwników i alkoholu.

Opakowanie to poręczna, plastikowa butelka o pojemności 200 ml. Butelka jest przezroczysta, więc możemy kontrolować zużycie produktu. Płyn się pieni, ale tylko w opakowaniu, po aplikacji na wacik i nanoszeniu go na twarz piana się nie pojawia. Opakowanie posiada dość wygodne otwarcie typu press. Cena tego płynu wynosi około 10-12 zł.


Skład:
Aqua, PEG-80 Sorbitan Laurate, Decyl Glucoside, Hydroxyethyl Urea, Ammonium Lactate, Panthenol, Glycerin, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, Propylene Glycol, Trifolium Pratense Leaf Extract, Parfum, DMDM-Hydantoin, Methylchloroisothiasolinone, Methylisothiasolinone

A jak moje wrażenia po jego użyciu? Niezbyt dobre niestety:( Płyn ma w zasadzie same pozytywne opinie, ale u mnie się nie sprawdził. Zupełnie nie radził sobie ze zmywaniem makijażu, rozmazywał go. Jego wydajność jest kiepska właśnie z uwagi na słabą skuteczność - zużywam go w większej ilości niż inne płyny micelarne. Z reguły do demakijażu wystarczało mi 6 płatków, a przypadku Białego Jelenia potrzebuję 8-10 (w zależności od makijażu). Najgorzej jest z tuszem i eyelinerem, a nie używam wodoodpornych:/ Nie do końca odpowiada mi też jego perfumowany zapach.

Ale żeby nie było że to taki zupełny niewypał: płyn rzeczywiście jest delikatny, nie podrażnia, nie powoduje szczypania oczu. Nie wysusza skóry, a nawet ją delikatnie nawilża. Do plusów można również zaliczyć jego niezbyt wygórowaną cenę.


Ja z pewnością do niego nie wrócę - od produktów do demakijażu oczekuję przede wszystkim skuteczności w zmywaniu tego co sobie napaćkałam na twarzy, a płyn micelarny Biały Jeleń w moim przypadku radzi sobie z tym bardzo słabo.

Za to biorąc pod uwagę jego cenę i sporo pozytywnych opinii być może będziecie chciały wypróbować go same, żeby sprawdzić jak spisze się u Was:)

Używałyście tego płynu micelarnego? Sprawdził się u Was? A może polecacie jakieś inne produkty Białego Jelenia?


sobota, 13 grudnia 2014

Shinybox grudzień 2014

Wczorajszy dzień upłynął mi przede wszystkim na czekaniu na dwie Shiny-przesyłki, bo oprócz subskrybowanego pudełka zamówiłam sobie jeszcze Duobox:)
Świąteczna edycja Shinyboxa zachwyciła mnie jeśli chodzi o wygląd. Wiem, że jest w zasadzie taka sama jak zeszłoroczna, ale ja zamawiam pudełka dopiero od stycznia. Pierwszy raz zewnętrzne opakowanie spodobało mi się tak bardzo, że je sobie zostawię, choć jeszcze nie wiem na co:)


Grudniowe świąteczne pudełko zostało przygotowane pod hasłem "Powiedz STOP nietrafionym prezentom". A czy Shiny się spisało i trafiło ze swoimi prezentami?


Po otwarciu boxa w moim pokoju rozszedł się świąteczny zapach cynamonu... Uwielbiam cynamon! W pudełku znalazłam 9 kosmetyków, w tym 7 pełnowymiarowych oraz prezent niespodziankę. Osoby, które nie należą do Klubu VIP miały w swoich pudełkach o dwa pełnowymiarowe produkty mniej. Wewnętrzne pudełko jest śliczne i już kombinuję jak je mam świątecznie wykorzystać:) A teraz przejdźmy do przeglądu zawartości:

POSE - luksusowy krem pielęgnacyjny
Średnia cena ok. 100,00 zł / szt. - dostaliśmy produkt pełnowymiarowy
Info z ulotki: Organiczne kremy marki Pose to połączenie wielowiekowej wiedzy o roślinnych kuracjach z nowoczesnymi recepturami oraz bezpiecznymi składnikami. Produkty nie testowane na zwierzętach, doskonałe również dla wrażliwej, alergicznej skóry.
Uprzedzając ewentualne pytania - w jednym pudełku znajdował się jeden z pięciu kremów: krem pod oczy, krem do twarzy poprawiający strukturę skóry, ziołowy krem do twarzy SPA, odmładzający krem do twarzy lub ochronny krem do twarzy. Ja w subskrybowanym pudełku znalazłam krem odmładzający, a w tym z Duoboxa - krem pod oczy, dlatego na zdjęciu są dwa (i dwa opakowania). Cieszę się bardzo, że dostałam i krem do twarzy i krem pod oczy, będę mogła przetestować dwa różne produkty. Nigdy nie używałam nic tej marki, więc tym bardziej się cieszę że poznam coś nowego.

LIERAC - płyn micelarny do demakijażu
Średnia cena 65,00 zł / 200 ml - w pudełku znalazła się miniatura o pojemności 50 ml
Info z ulotki: Kosmetyk o zapachu białego piżma i kwiatu piwonii. Jego formuła została wzbogacona o ekstrakty z malwy i kwiatu lnu, który działa nawilżająco. Idealny dla każdego typu skóry, również wrażliwej. Nie zawiera alkoholu i nie wymaga spłukiwania.
Kolejna marka, której nie miałam możliwości testować. Płyn micelarny oczywiście się przyda, a wielkość miniatury powinna pozwolić na wyrobienie sobie o nim zdania (zwłaszcza że ja mam dwie buteleczki). Ale cena jak za płyn do demakijażu dla mnie jest powalająca. Pachnie dość przyjemnie, mam nadzieję że jest skuteczny:)

ORGANIQUE - cynamonowe mydło glicerynowe
Średnia cena 14,90 zł / 100 g - dostałyśmy miniaturę o pojemności 50 g
Info z ulotki: Mydło o ciepłym zapachu cynamonu, na bazie najwyższej jakości gliceryny wytwarzane ręcznie według tradycyjnych receptur.
Oto sprawca całego zapachowego zamieszania:) Organique uwielbiam, ale nie ukrywam że miałam nadzieję na inny kosmetyk tej marki. Mydeł w kostce nie używam od niepamiętnych czasów, nie mam też w związku z tym mydelniczki:> Jeszcze nie wiem czy się cieszę z tego produktu i czy zostanie u mnie czy może zostanie komuś sprezentowany:) Ale pachnie obłędnie!

APC - zestaw cieni sypkich + brokat
Średnia cena 41,50 zł / 3 szt. - w pudełku były produkty pełnowymiarowe
Info z ulotki: Wyjątkowy zestaw dzięki któremu wykonamy atrakcyjny makijaż na wiele okazji. W jego skład wchodzi intensywnie czarny, sypki cień z brylantowo - złotymi drobinkami, beżowo - złoty, sypki cień, który stosować można również jako puder rozświetlający oraz złoty brokat. 
Cienie tej marki (tyle że w kuleczkach) mogłyśmy poznać dzięki poprzedniemu pudełku Shinybox. Mi akurat one bardzo przypadły do gustu, więc te też mnie ucieszyły. Nie mam tylko pojęcia co zrobię z brokatem, chyba spróbuję wykorzystać do zdobienia paznokci, albo oddam siostrzenicy do zabawy:) Cienie same z siebie nie są zbyt wyraziste, powyższe swatche są robione na bazie pod cienie. Złote drobinki w czarnym cieniu nie są zbyt widoczne, pozostaje mi tylko przetestować ich trwałość - z tych kulkowych byłam bardzo zadowolona:) Aaaaa, w końcu wiem jak cierpiały dziewczyny nie mogące odkręcić słoiczków! U mnie czarny był zamknięty na amen, ale w końcu sobie poradziłam:)


VASELINE INTENSIVE CARE - balsam do ciała Essential Healing 
Średnia cena 14,50 zł / 200 ml - produkt w pudełku był pełnowymiarowy
Info z ulotki: Zawiera mikro kropelki wazeliny, które wnikają głęboko w skórę, by ją nawilżać i regenerować od wewnątrz. Nawilżenie skóry utrzymuje się przez 3 tygodnie. Szybko się wchłania nie pozostawiając tłustego uczucia. 
Średnio lubię tradycyjne balsamy do ciała - jestem leniuszkiem i z reguły używam tych pod prysznic:) Pachnie delikatnie, dość przyjemnie, szybko się wchłania. Zapewne w końcu do wykorzystam:)

VASELINE INTENSIVE CARE - wazelina kosmetyczna Petroleum Jelly
Średnia cena 6,50 zł / 50 ml - dostałyśmy produkt pełnowymiarowy
Info z ulotki: 100% czysta wazelina, łagodna dla skóry, hipoalergiczna, chroni skórę przed utartą wody, wspierając jej naturalny proces regeneracji. Zabezpiecza przed odmrożeniami i piechrznięciem. Nie zatyka porów. Zmniejsza widoczność drobnych, suchych linii. 
Ten produkt chyba cieszy mnie najmniej. Może to się zmieni jak poczytam trochę więcej o zastosowaniu wazeliny, bo jak na razie to do głowy przychodzi mi tylko balsam do ust:/

SIGNAL - pasta do zębów White Now Gold
Średnia cena 13,50 zł / 50 ml - produkt pełnowymiarowy, oznaczony jako gratis
Info z ulotki: Gwarantuje efekt bielszych zębów już od pierwszego szczotkowania. W paście została potrojona ilość składnika technologii Blue Light,aby zapewnić natychmiastowe wyniki wybielania.Zawiera fluorek sodu. Potrójna moc działania udowodniona klinicznie.
Pasta jak pasta, cudów pewnie nie zdziała, ale może mnie pozytywnie zaskoczy:) Faktem jest, że takiego produktu raczej się nie spodziewałam w Shinyboxie.

PRZYPINKA - świąteczna niespodzianka od Shinybox
Niespodzianka, z którą nie wiem co zrobię:) Chyba przypnę do któregoś z podchoinkowych prezentów:>

PAT&RUB - rozgrzewający balsam do rąk (tylko dla członkiń Klubu VIP)
Średnia cena 39,00 zł / 100 ml - dostałyśmy pełnowymiarowy produkt
Info z ulotki: Prawdziwa bomba dobroczynnych substancji pielęgnujących. Doskonały dla zmęczonych i suchych dłoni. Odnawia, nawilża, zmiękcza, rozjaśnia, koi, uelastycznia skórę dłoni i wzmacnia paznokcie. Świetnie się wchłania. Pachnie zmysłowo cynamonem, imbirem i pomarańczą.
I znów marka, którą znam, ale nie dane było mi się z nią zaprzyjaźnić - nigdy nic z kosmetyków tej firmy nie wpadło w moje ręce. Pielęgnacja rąk, zwłaszcza w okresie zimowym, na pewno się przyda. Ten balsam dodatkowo ma świąteczny zapach:)

LOVE ME GREEN - naturalny olejek relaksujący do masażu i kąpieli (tylko dla członkiń Klubu VIP)
Średnia cena 39,90 zł - kolejny pełnowymiarowy produkt
Info z ulotki: Organiczny olejek naturalny, który daje uczucie komfortu i odprężenia.Skóra jest głęboko odżywiona, a świeży i subtelny zapach relaksuje ciało i zmysły. Ekstrakt z kwiatów plumerii łagodzi stres poprzez swoje kojące i relaksujące działanie dla nerwów i mięśni.
Następna nie wypróbowana przeze mnie marka:) Info dla osób, które nie zwróciły na to uwagi: termin ważności tego olejku to marzec 2015 roku. Nie piszę tego złośliwie i nie mam absolutnie żadnych pretensji - Shiny na swoim facebookowym profilu umieściło taką informację. A trzy miesiące to chyba wystarczający czas na zużycie tego produktu:)

No i jeszcze kilka kuponów rabatowych: do Pose, Pat&Rub i Organique.


Podsumowując - może nie był to efekt wow!, ale pudełko naprawdę bardzo mi się podoba. Najbardziej jestem chyba ciekawa kremów Pose i Pat&Rub. Na fb widziałam, że sporo dziewczyn jest niezadowolonych ze swoich pudełek, bo powtarzają się produkty. Część jest zła, że znów pojawiły się cienie APC, bo były w zeszłym miesiącu tylko że w innej formie. Te osoby nawet jestem w stanie zrozumieć, choć mi osobiście te cienie się podobają i jestem z nich bardzo zadowolona. Ale część narzeka, bo pasta do zębów i wazelina były w Shiny i Joyboxie, a balsam Vaseline w Shiny i Glossyboxie. Litości! Jak się zamawia wszystkie pudełka, to trzeba się liczyć z tym, że jakieś kosmetyki mogą się powtórzyć, bądź być bardzo podobne. Nie rozumiem podejścia "Box jest do kitu, bo mam już wazelinę i pastę z innego pudełka". A gdybyś nie miała to by się podobało? Absolutnie nie twierdzę, że pudełko ma się wszystkim podobać, bo gusta są rzeczywiście różne, ale oceniając zawartość pudełka powinnyśmy to chyba robić w oderwaniu od tego, co otrzymałyśmy od konkurencji:)
A poniżej jeszcze pełna zawartość mojego pudełka:


Znacie te kosmetyki? Sprawdziły się u Was? A może jest tu jakiś Wasz bubelek?

piątek, 12 grudnia 2014

Grudniowe zakupy, postanowienie i... szok!

W grudniu nie zaszalałam za bardzo z zakupami, z czego się bardzo cieszę:) Dodatkowo prezentowane dzisiaj zakupy zrobione były (przynajmniej częściowo) z zamysłem drobnych podarunków podchoinkowych dla bliższych i dalszych mi osób:)


Z katalogu Avonu zamówiłam promocyjny zestaw w koszyczku za niecałe 40 zł, zamierzam te produkty właśnie sprezentować, choć nie wiem jeszcze czy wszystkie :) Generalnie z Avonu kosmetyki zamawiałam baaardzo dawno, jeszcze na studiach (a to było ładnych kilka lat temu). Później jakoś nie miałam żadnej znajomej konsultantki i jakoś rozstałam się z Avonem na dłużej. A ostatnio okazało się, że jedna z moich koleżanek z pracy jest konsultantką zarówno Avonu jak i Oriflame, więc pewnie od czasu do czasu będę się u niej zaopatrywała:)
Pozostałe pozaavonowe zakupy to już moja grudniowa konieczność:)


Te produkty na pewno polecą pod choinkę, choć jeszcze nie wiem do kogo.

PŁYN DO KĄPIELI - bardzo lubiłam te płyny, zawsze czekałyśmy ze współlokatorką aż będzie na nie jakaś fajna promocja, żeby zaopatrzyć się na zapas:) W zamówionym przeze mnie koszyczku jest płyn konwaliowy. Z tego co kojarzę (a nie mogę sprawdzić bo butelka zabezpieczona jest sreberkiem) to jest to zapach dość słodki, więc i tak nie przypadłby mi do gustu. Zresztą wszelkich żeli i płynów mam chwilowo spory zapas:)

SZAMPON WYGŁADZAJĄCY MIÓD I JOJOBA - szampony z Avonu nigdy mi nie pasowały, z reguły już po jednym/dwóch użyciach pojawiał się u mnie łupież, więc bez żalu go sprezentuję:)

NAWILŻAJĄCY KREMOWY ŻEL POD PRYSZNIC - "za moich czasów" chyba nie było tych żeli, w każdym razie ich nie kojarzę:). Kolejnego prysznicowego kosmetyku nie potrzebuję, dodatkowo ten również ma słodkawy zapach, więc nie do końca jest w moim guście:)


MINERALNY OLEJEK W SPRAYU Z POŁYSKUJĄCYMI DROBINKAMI - z uwagi na te drobinki jest to moim zdaniem raczej produkt na lato. Na razie nie mam pomysłu komu mogłabym go dać, ale raczej też zostanie sprezentowany.

ODŻYWCZY SCRUB DO RĄK I STÓP Z MASŁEM SHEA - ten produkt chyba sobie zostawię, akurat kończy mi się peeling do stóp, więc miałabym coś na zmianę. Zwłaszcza że mogłabym znów przetestować coś nowego, bo go jeszcze nie używałam.


DELIA - Szampon koloryzujący - Nie używałam jeszcze saszetek z Delii, zobaczymy jak się spisze:) Dużym plusem tego typu produktów jest ich cena (raczej nie przekracza 5-6 zł), poza tym jak kolor się nie sprawdzi to łatwo jest go zastąpić innym:)

CATRICE CAMOUFLAGE - potrzebowałam fajnego korektora, bo mój poprzedni to jakaś porażka. Pewnie pojawi się w denku, mimo że nie zużyłam go nawet w połowie:> A z tego zakupu jestem jak na razie bardzo zadowolona, ale to dopiero kilka użyć, zobaczymy jak się spisze na dłuższą metę:)

LIRENE CITY MATT - miałam wcześniej wersję Shiny Touch, z której byłam zadowolona, więc mam nadzieję że z tym będzie podobnie. Generalnie jak wpadłam do Hebe to chyba z godzinę próbowałam coś wybrać - jak konsystencja i krycie były w porządku, to nie znalazłam odpowiedniego odcienia. Jak znalazłam pasujący odcień to cena mi się nie podobała. Jak cena była w porządku to nie pasowało mi krycie. I tak w kółko:P

Tym sposobem zakończyłam pierwszą część posta - zakupy, więc mogę przejść do kolejnej :D
POSTANOWIENIE:
W grudniu nie zrobię już więcej zakupów kosmetycznych, a w styczniu nie kupię więcej niż 3 kosmetyki!
Stwierdziłam ostatnio że po zakupie korektora i fluidu mam już wszystko, więc wszelkie ewentualne zakupy byłyby tylko zachciankami, a w grudniu i tak jest sporo wydatków:> W styczniu też nie przewiduję jakiegoś wielkiego opustoszenia, dlatego wyznaczyłam sobie taki limit:) Aha, Shinybox się nie liczy:D

A teraz czas na trzecią, ostatnią część mojego posta: SZOK!
Oglądałam dzisiaj ostatni katalog Oriflame. Wiedziałyście, że oni mają w swojej ofercie batonik proteinowy czekoladowy i o smaku owoców leśnych? Pal licho, że mają coś takiego w ofercie. Oni to sprzedają za 50 zł!!! Poważnie! Batonik o wadze 40g kosztuje 49,90 zł! Serio? Ktoś to kupuje? Ktoś płaci prawie 50 zł za około 150 kcal? Dla mnie taki mały batonik za tak wielką cenę musiałby mnie od razu odchudzić z 5 kg i jeszcze do tego zrobić mi kawę:) Masakra, ciągle nie mogę w to uwierzyć:) Ja rozumiem, że proteiny, że zdrowo, blablabla... Ale 50 zł? Really?

A jak tam Wasze zakupy? Te kosmetyczne i te podchoinkowe? Macie już przygotowane wszystkie prezenty? No i czy słyszałyście o tych batonikach? :)


sobota, 6 grudnia 2014

O tym jak Mikołaj przyszedł do Mongi...

Jak tylko zobaczyłam na blogu Good to try! akcję Mikołajki blogerskie od razu postanowiłam się zgłosić :) Nawiasem mówiąc jest to pierwszy (bądź jeden z pierwszych) obserwowanych przeze mnie blogów.

Z wielką niecierpliwością czekałam, aż dziewczyny opublikują listę blogowych Mikołajów (w zasadzie to Mikołajek, bo to same dziewczyny). I w końcu - jest! Udało mi się! Też zostałam Mikołajką:D Potem jeszcze mail z podpowiedziami co do oczekiwań osoby obdarowywanej przeze mnie osoby i można było zacząć wybierać i kompletować prezent. Nie ukrywam, że próbowałam sobie wygooglować moją "ofiarę", ale sporo blogerek w sieci jest anonimowych, więc musiałam polegać na mojej intuicji i podpowiedziach :) Później już tylko kartka z życzeniami, zapakowanie prezentu i wysyłka - mam nadzieję, że trafiłam choć trochę:)

A później nadszedł czas oczekiwania na prezent dla mnie... No i się doczekałam. Rozpakowałam kopertę bąbelkową i znalazłam w niej mikołajową cukierkową laskę, kartkę z życzeniami i niewielką paczuszkę. Nie nastawiałam się na żaden szał - zasady Mikołajek co do zawartości były jasne: przynajmniej 2 kosmetyki za łącznie minimum 15 zł. Najpierw cierpliwie zabrałam się za kartkę z życzeniami. Okazało się, że mój prezent przygotowała Kamila z bloga Milka bloguje... Na kartce Kamila umieściła życzenia, kilka słów o sobie i zaproszenie na swojego bloga :)



No i w końcu - nadeszła pora na otwarcie paczki (ciekawe czy któraś z dziewczyn wytrzymała do Mikołajek:P). Zastanawiacie się co w niej znalazłam?


Byłam w szoku - oczywiście bardzo pozytywnym - że w takiej małej, niepozornej paczuszce znalazłam tyle skarbów! Moja Mikołajka postarała się bardzo i w zasadzie prawie ze wszystkimi trafiła w dziesiątkę :) O niektórych markach nawet nie słyszałam, a niektórych jakoś nie miałam okazji testować; prezent Mikołajkowy sprawił mi naprawdę wiele radości :) Ale po kolei:


BIOLIQ - Intensywne serum rewitalizujące
Producent obiecuje, że serum będzie intensywnie stymulować rewitalizację skóry, aktywnie ją nawilżać i odżywiać oraz poprawiać jędrność i elastyczność. Ma też pomagać modelować owal twarzy i wyrównywać koloryt.

Nie ukrywam - tego kosmetyku jestem chyba najbardziej ciekawa. Wydaje się idealnie dla mnie dopasowany, z marką Bioliq mam dobre doświadczenia, wypróbuję z wielką chęcią:)


ALTERRA - Anti-age kapsułki pielęgnujące z wyciągiem z orchidei
Producent twierdzi, że zawarty w kapsułkach olej migdałowy w połączeniu z olejem z pestek dzikiej róży oraz z olejem z jojoby wyrównają straty spowodowane zmniejszeniem produkcji lipidów skóry. Witamina E ochroni moją skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników a tym samym przed przedwczesnym starzeniem się skóry. Drogocenny wyciąg z orchidei udoskonali strukturę mojej skóry i rozpieści ciepłym, kwiecistym zapachem.

Kolejny produkt, którego jestem bardzo ciekawa. Markę oczywiście kojarzę, już wiele razy przymierzałam się do wypróbowania jakichś ich kosmetyków, zwłaszcza że cenowo są przystępne, ale jakoś mi się nie składało:P Teraz w końcu będę miała okazję. Cieszę się tym bardziej, że to tej pory nie stosowałam żadnych ampułek:)


L'BIOTICA - Biovax Intensywnie regenerująca maseczka do włosów
Trzy naturalne oleje: arganowy, makadamia i kokosowy zawarte w tej maseczce obfitują w cenne substancje odżywcze gruntownie rewitalizujące włosy bez efektu obciążania.

O maskach Biovax już nie raz czytałam na różnych blogach, ale też jakoś nie miałam okazji ich testować. Pewnie dlatego że tego typu kosmetyki u mnie woooolno się zużywają z uwagi na krótkie włosy. Ale testuję z chęcią. Tu akurat dostałam próbkę, która wystarczy mi na oko na jakieś 2-3 użycia, więc sprawdzę czy jest się czym zachwycać:)


STOKOLAN - Krem do pielęgnacji ciała
Krem pielęgnacyjny do twarzy i dłoni STOKO STOKOLAN przeznaczony jest do skóry suchej. Szczególnie polecany dla osób narażonych na niekorzystne warunki klimatyczne lub szkodliwe substancje w miejscu pracy.

Zupełnie nie znałam tej marki. Wyczytałam w internetach, że ta firma to jeden z największych i najlepszych producentów produktów i kosmetyków BHP na świecie. Z opisu na tubce wynika, że to krem do ciała, ale generalnie w czeluściach Internetu znalazłam informacje, że do twarzy i dłoni:) Za balsamami do ciała nie przepadam, bo leniwa jestem:) Zużyję go najprawdopodobniej jako krem do rąk, sprawdza się całkiem nieźle (bardzo wstępna opinia).


MISS SPORTY - Lakier do paznokci Lasting Colour
Długotrwały lakier do paznokci utrzymujący się do 10 dni. Flakon został wyposażony w gruby pędzel, który znacznie skraca czas aplikacji produktu. Odpowiednia konsystencja zapewnia doskonałe pokrycie i piękny kolor.

Kolor trafiony idealnie - piękne bordo, takie świąteczne :) Niestety aktualnie bawię się hybrydami, ale chętnie będę sobie robić przerwy, żeby trochę ponosić na paznokciach ten lakier, zwłaszcza że lakierami Miss Sporty się nawet polubiłam, o czym pisałam tutaj.


LAMBRE - Błyszczyk do ust Magic Shine
Lekki błyszczyk z perłowymi iskierkami nadaje ustom lśniący blask i kusząco podkreśla kształt ust, wizualnie je powiększając. Błyszczyk dzięki swojej gęstej konsystencji nie rozmazuje się i nie skleja ust. Błyszczyk może być dopełnieniem makijażu ust wykonanego konturówką i pomadka, a także być jego alternatywą. Łatwy w użyciu dzięki dozownikowi w pędzelku pozwala na równomierne rozprowadzanie błyszczyku.

Kolejna marka o której w życiu nie słyszałam! Błyszczyk, który dostałam ma numer 4, jest to ładny, delikatny, naturalny róż. Posiada mnóstwo drobinek, łatwo się nakłada, nie klei - polubiłam go bardzo:)


I na koniec jeszcze coś słodkiego :) Bardzo miły dodatek.

Podsumowując - jestem bardzo zadowolona z mojego prezentu, Kamila sprawiła mi naprawdę wielką przyjemność, za co jeszcze raz jej dziękuję!

Z tego miejsca chciałam też serdecznie podziękować Ani i Natalii z Good to try! za zorganizowanie tak sympatycznej akcji i za to, że mogłam wziąć w niej udział :)

środa, 3 grudnia 2014

Denko listopadowe

Rozpoczął się grudzień, nadeszła więc pora żeby się rozprawić z listopadowym denkiem :)


Jestem w szoku ile udało mi się tego zużyć... Zwłaszcza produktów do włosów. Ale tak to już chyba jest, że jak się coś kończy to wszystko po kolei :) A więc do rzeczy:
 


1 - HEAD&SHOULDERS - Szampon przeciwłupieżowy przeciw wypadaniu włosów
Lubię te szampony, nie zauważyłam jakoś wpływu na zmniejszenie wypadanie włosów, ale to mi jakoś nieszczególnie przeszkadza. Najczęściej używam waśnie Head&Shoulders, zmieniam tylko rodzaj.
Z pewnością kupię ponownie

2 - WELLA - Maksymalnie utrwalający lakier do włosów
Trafił mi się jakiś wyjątkowo pechowy egzemplarz, wyrzucam około połowę, bo zepsuł się rozpylacz. Zresztą nawet przed tym lakier zupełnie nie utrwalał fryzury, tak jakbym używała zwykłej wody. Ale używałam tych lakierów nie raz, więc wiem że to jakiś wypadek przy pracy:>
Prawdopodobnie kupię ponownie

3 - SCHWARZKOPF PROFESSIONAL - Moisture Kick Beauty Balm
Ta próbka znalazła się w jednym z Shinyboxów. Niestety powodował u mnie przetłuszczanie się włosów - być może dlatego, że przeznaczony był do włosów normalnych i suchych, a ja mam raczej przetłuszczające się.
Na pewno go nie zakupię


4 - JOANNA - Guma do kreatywnej stylizacji włosów
U mnie sprawowała się całkiem dobrze. Była bardzo wydajna, dobrze utrwalała fryzurę, nie sklejała włosów. Pod koniec niestety trochę zgęstniała i już nie była taka fajna jak wcześniej.
Raczej kupię ponownie


5 - WELLA - Maksymalnie utrwalająca pianka do włosów
To mój najczęściej używany utrwalacz fryzury, zwłaszcza jak moje włosy nie są już całkiem krótkie:) Lubię te pianki i rzadko sięgam po inne. Jest wydajna, ale potrafi posklejać włosy jak się użyje jej za dużo.
Z pewnością kupię ponownie

6 - SCHAUMA - Fresh it Up! Odżywka z mleczkiem z kwiatów Passiflory
Ta odżywka wylądowała u mnie właściwie przypadkiem - musiałam kupić jakąś, ale nie miałam czasu na wybieranie. Wzięłam więc pierwszą lepszą i okazała się całkiem fajna. Włosy były po niej miękkie, miała przyjemny zapach, nie powodowała przetłuszczania się włosów.
Być może do niej wrócę, ale na razie inne czekają w kolejce :)




7 - YVES ROCHER - Żel pod prysznic czekolada & pomarańcza
Żel jest całkiem niezły, dobrze się pieni, jest dość wydajny, ale najważniejszy jest zapach... Zapach jest meeeeega cudny! Boski! W pierwszy momencie czuć lekko pomarańczę, później przebija się zapach czekolady... Za pierwszym razem zastanawiałam się co mi on przypomina i już wiem: Delicje. Te pierwsze, klasyczne, pomarańczowe. Normalnie się głodna robiłam pod prysznicem. Moja butelka miała 300 ml pojemności, to była chyba jakaś limitowana wersja, bo aktualnie ten żel jest w innej butelce o pojemności 200 ml. Warto wypróbować dla samego zapachu.
Z pewnością kupię ponownie


8 - YVES ROCHER - Żel pod prysznic
Z serii Les Plaisirs Nature miałam już kilka zapachów, ten akurat podobał mi się najmniej, choć też był przyjemny. Podobnie jak inne żele tej firmy dobrze się pienił i oczyszczał skórę, nie wysuszał jej.
Kupię ponownie, ale nie w tej wersji zapachowej




9 - DERMEDIC - Płyn micelarny
Ta miniatura również znalazła się w którymś z pudełek. Zużyłam z dużą przyjemnością. Micel był delikatny, nie podrażniał, nie uczulał, dobrze zmywał makijaż. Dodatkowo ta buteleczka o pojemności 100 ml świetnie się sprawdzała na wyjazdach pozwalając oszczędzić miejsce w kosmetyczce. Zostawiam sobie ją do wykorzystania:)
Chętnie kupię ponownie

10 - BANDI - Krem intensywnie nawilżający
Pełna recenzja produktu tutaj. Nie będę się powtarzać, napiszę tylko że krem należy do moich ulubieńców :)
Z wielką chęcią zużyję kolejne opakowania

11 - ZIAJA - Krem rumiankowy
Dostałam go od koleżanki, dla której był "zbyt nawilżający" :> Dla mnie jak najbardziej w porządku, choć raczej bez szału. Nie podrażniał, nie uczulała, nie zapychał, aczkolwiek uczucie nawilżenia nie było porywające - taki sobie średniaczek.
Raczej do niego nie wrócę


12 - BIOLIQ - Krem nawilżający pod oczy
Kolejny produkt z Shinyboxa. Ciężko mi oceniać kremy pod oczy, bo jakoś nie potrafię się zmobilizować żeby używać ich regularnie:) W każdym razie krzywdy mi nie zrobił.
Może kiedyś go kupię




13 - ZIAJA - Krem do rąk Kozie mleko
Kremów do rąk też nie używam jakoś regularnie, ale zawsze mam jeden w domu, jeden w pracy i jeden w torebce :) Skończył się ten "torebkowy" :) Krem dość dobrze się wchłaniał, lekko nawilżał, za to nie zauważyłam zupełnie wpływu na paznokcie, które miał wzmocnić. Ale po kremie za kilka złotych nie spodziewałam się cudów :P
Kupię ponownie


14 - ISANA - Zmywacz do paznokci
Skuteczny, wydajny, niestety śmierdzący:P Ale decydowałam się na tą wersję, bo rzekomo mniej szkodliwa - bez acetonu.
Na pewno kupię ponownie


15 - MEDISPIRANT - Antyperspirant
Niestety u mnie nie za bardzo się sprawdził:/ Miało być tak pięknie a wyszło jak zawsze :) Nie wszystko co reklamowane świetnie się sprawdza.
Nie kupię ponownie


16 - CLARENA - Krem ze srebrem do stóp
Jeszcze jeden "pudełkowy" kosmetyk. Miał bardzo fajną kremową, jakby aksamitną konsystencję, przyjemnie pachniał. Stopy były po nim bardziej miękkie i nawilżone. Całkiem fajny :)
Z chęcią do niego wrócę




17 - DERMO PHARMA - Płatki kompres 4d

Saszetka zawierała 3 pary płatków. Nawilżały, odświeżały, poprawy elastyczności po tych kilku razach nie zauważyłam:)
Chętnie kupię ponownie


18 - CLEANIC - Płatki kosmetyczne
Kolejne i na pewno nie ostatnie opakowanie. Nie trafiłam jeszcze na płatki idealne, Z braku laku kupuję te:)
Kupię ponownie


19 - PUREDERM - Plastry na nos
Jestem zachwycona! Pierwsze płatki na nos, które u mnie rzeczywiście coś zdziałały. Niestety jakoś nie udaje mi się znów na nie trafić, muszę chyba lepiej szukać:)
Z wielką chęcią kupię ponownie


20, 21 - GARNIER - Hydra Adapt
Próbki, które dostałam chyba do jakichś zakupów w Naturze. Ten do skóry suchej i bardzo suchej miał konsystencję bardzo gęstą, kremową, w zasadzie to taką maślaną - ta próbka nie zachęciła mnie do zakupu pełnowymiarowego produktu. Tan do cery zmęczonej i pozbawionej blasku miał konsystencję żelową, dość szybko się wchłania, wywarł na mnie dużo lepsze wrażenie.
Być może skuszę się na wersję pomarańczową


22 - SYLVECO - Balsam myjący do włosów z betuliną
Ta próbka wystarczyła mi na dwa razy. Włosy były miękkie, nie miałam problemu z rozczesaniem, nie pienił się zbyt mocno. Pierwsze wrażenia dość pozytywne.
Być może kiedyś się skuszę na pełnowymiarowy produkt

23 - BARWA - Krem siarkowy długotrwale nawilżający
Dedykowany jest w sumie do cery trądzikowej, ja takiej nie mam, ale wypróbowałam z uwagi na działanie nawilżające. To wydaje się całkiem w porządku, mam jeszcze dwie próbki, więc będę mogła się bardziej przekonać :)
Być może zakupię pełnowymiarowy produkt

Ufff... Czas zrobić miejsce na następne zdenkowane produkty, w takim tempie moje zapasy zmaleją szybciej niż myślałam:)

Znacie te produkty? Sprawdziły się u Was? A jak Wasze denka?

niedziela, 30 listopada 2014

BELL - lakiery do paznokci Glam Wear

Dziś chciałabym Wam przedstawić kolejną recenzję lakierów do paznokci - Bell Glam Wear; jak obiecuje producent "trwały, superkryjący lakier do paznokci z połyskiem".


Lakiery kupiłam stosunkowo niedawno, bo chyba w październiku; kosztowały coś około 10-11 zł za jeden. Lakiery mają pojemność 10 g/r, odcienie na zdjęciu to 423 (granat/fiolet) i 420 (bordo).


Lakiery mają dość wygodny pędzelek, nie za wąski, nie za szeroki, łatwo się nim operuje. Lakier jest niestety dość rzadki, a krycie jest baaardzo słabe. Jedna warstwa była w zasadzie przezroczysta, dwie były znośne, ale dla lepszego efektu trzeba było położyć trzy warstwy.

Trwałość... Wiem, że u mnie to nie jest zbyt miarodajne, ale jeśli pomaluję paznokcie wieczorem, to oczekuję że będą mi się trzymać dłużej niż do następnego dnia:/ W przypadku tych lakierów niestety już przed południem następnego dnia zaczynały mi się odpryski, nawet jeśli miałam je zabezpieczone topem.


Na powyższym zdjęciu w obu przypadkach mam dwie warstwy lakieru. Nie potrafiłam dobrze uchwycić koloru bordo - w rzeczywistości bliżej mu do tego co widać w butelce niż na paznokciach. Za to na pierwszym lakierze widać dość dobrze, że mimo że w buteleczce jest granatowy to na paznokciach okazuje się ewidentnie fioletem z granatowymi drobinkami.

Podsumowując - nigdy więcej tych lakierów nie kupię, poza kolorem i szerokością pędzelka nie widzę w nich nic pozytywnego. A generalnie opinie mają dość dobre, więc może po prostu mam jakieś dziwne paznokcie:>

A wy używałyście tych lakierów? Byłyście z nich zadowolone?