Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 4 maja 2017

BANDI - dwuetapowe oczyszczanie twarzy (olejek + pianka)

Majówka, majówka i po majówce... Pogoda niestety była jakaś taka... mało majówkowa :P Na wstępie chciałam Wam się troszkę pożalić i nieco usprawiedliwić (tak profilaktycznie). Ostatnio technika się na mnie uwzięła: net mi szwankuje, więcej go nie ma niż jest, skargi i zgłoszenia niewiele dają - przez to mało mnie na blogach Waszych i moim również. Szwankuje również mój telefon, a to znów jest powodem mojej nieobecności na Instagramie i Facebooku. Wiem, że obiecywałam na jutro wyniki imieninowego konkursu i mam szczerą nadzieję, że uda mi się je opublikować, ale gdyby coś poszło nie po mojej myśli to wybaczcie! Postaram się to zrobić jak najszybciej :) 
A teraz już do rzeczy:


Jak zapewne już się domyślacie po zdjęciu przyszedł czas na recenzję duetu do oczyszczania twarzy marki Bandi. Trafił do mnie już dawno temu, bo przyniosło mi go Dzieciątko i to nie to z 2016 roku, tylko jeszcze wcześniejsze :) To w ogóle była dość zabawna sytuacja, bo kupiłam mojej Siostrze boxa Face&Look zawierającego ten zestaw, a do tego krem na noc i miniaturę serum (koktajlu). A przy rozpakowywaniu prezentów okazało się, że ona kupiła mi dokładnie to samo :) Ale bez dygresji! Braki w dostępie internetu są bezwzględne i trzeba korzystać! 

Wieloetapowe oczyszczanie twarzy ostatnimi czasy bardzo zyskuje na popularności, głównie za sprawą koreańskiej pielęgnacji. Bandi również wpisało się w ten trend wypuszczając na rynek zestaw jedwabistego olejku do demakijażu oraz delikatnej pianki myjącej.


Świadomie użyłam powyżej słowa "zestaw", bo te kosmetyki nie są dostępne osobno. Można je kupić jedynie w zestawie, który standardowo kosztuje 77 zł, a można go kupić w sklepie internetowym producenta oraz drogeriach Hebe. Kosmetyki Bandi są też dostępne w niektórych salonach kosmetycznych, więc nie zaszkodzi zapytać o nie podczas wizyty u kosmetyczki :) Olejek ma pojemność 100 ml, a pianka 150 ml.


Producent dedykuje tę linię szczególnie kobietom prowadzącym aktywny, mało regularny tryb życia, narażonym na szkodliwy wpływ toksyn i zanieczyszczeń środowiska Tym, które żyją aktywnie, zbyt mało odpoczywają, sytuacje stresowe są dla nich normą a ich skórze zaczyna brakować energii. Opis do mnie trafia jak najbardziej, ale same wiecie jak to jest z obietnicami producentów :) Bardzo często są to po prostu bajki, gruszki na wierzbie itp. A co ma spełnić te obietnice? Producent twierdzi, że zrobią to składniki aktywne takie jak kwas mlekowy, łagodna betaina, olej arganowy, olej ryżowy, oliwa z oliwek, skwalan, witamina E. Jeśli chodzi o dokładne składy to zamieszczam je poniżej:


Szata graficzna tych kosmetyków jest przyjemna dla oka, dość minimalistyczna i taka jakaś... elegancka :) Zestaw otrzymujemy w zafoliowanym kartoniku, nie musimy się obawiać, że ktoś otwierał i próbował naszych kosmetyków. Oba produkty zamknięte są w przezroczystych buteleczkach z naklejkami. Pianka zamknięta jest w opakowaniu z pompką pianotwóczą, nie ma problemu z jej aplikacją, dopiero pod sam koniec trzeba odpowiednio obrócić butelkę, żeby płyn został zassany przez rurkę.


Olejek zakończony jest zamknięciem typu press i o ile samo zamknięcie jest całkiem wygodne i nie sprawia problemów, to jednak butelka jest wykonana z dość twardego plastiku i wydobycie olejku pod koniec było lekko kłopotliwe, ale nie niemożliwe :) Opakowania do końca wyglądały estetycznie, jedynie pod sam koniec pod wpływem wody (tak, trzymałam oba kosmetyki pod prysznicem, bo tak mi było najwygodniej) końcówki naklejek zaczęły delikatnie odstawać od butelek.


Oba kosmetyki miały delikatny zapach, który raczej nie powinien nikomu przeszkadzać. Olejek miał żółty kolor i - na pewno się nie domyślacie - olejową konsystencję :) Zgodnie z sugestią producenta rozprowadzałam go delikatnymi ruchami masującymi na skórze okolic oczu, twarzy i szyi, wykonywałam delikatny masaż. Producent sugerował żeby zmywać go ręcznikiem zwilżonym ciepłą wodą, ale ja zmywałam go samą wodą i było w porządku.


Pompka w drugim kosmetyku spełniała świetnie swoją rolę, pianka jaka dzięki niej powstawała była gęsta, mięciutka, delikatna, nie rozlewała się. Najczęściej używałam jedną pompkę, czasami dwie i to spokojnie wystarczało na oczyszczenie twarzy i domycie jej z olejku. Piankę zmywałam wodą.


Były już chyba wszelkie kwestie opisowo-techniczne, pora więc na najważniejsze - moje wrażenia z używania tego zestawu. Na wstępie zaznaczę, że to był mój pierwszy (i jedyny) olejek do demakijażu oraz pierwsza (i jedyna) pianka do mycia twarzy, nie mam więc porównania do innych tego typu produktów. Skupmy się zatem na pierwszym etapie, czyli oczyszczaniu twarzy olejkiem. Jeśli w miarę uważnie czytacie moje wpisy to wiecie, że z olejkami jakoś nie potrafię się polubić, ale ten... zmienił nieco moje zdanie na ten temat :) Był zaskakująco skuteczny! Naprawdę, świetnie radził sobie nawet z pełnym makijażem i nie chodzi o makijaż twarzy (podkład, puder, brązer, róż i rozświetlacz), ale on znakomicie rozpuszczał całą kolorówkę na moich oczach, łącznie z tuszem i eyelinerem. Na co dzień, jeśli używałam tylko kredki wystarczało mi jednorazowe przemycie twarzy olejkiem, a później dokończenie dzieła pianką. W dni, kiedy używałam eyelinera najczęściej przemywałam twarz olejkiem dwa razy, żeby mieć pewność że wszystko się do końca zmyło. Twarz po użyciu olejku była czysta, gładka, delikatnie nawilżona. Zmywał się w sumie bezproblemowo, mimo że używałam do tego wody, a nie - jak sugerował producent - ręcznika. Czy miał wady? Tak. Przede wszystkim pozostawiał gorzki posmak na ustach, musiałam się bardzo pilnować, żeby go porządnie zmyć i pod żadnym pozorem się nie oblizywać :P Druga wada? W zetknięciu z pianką był mniej wydajny.


Pianka... Mięciutka, przyjemna, fantastycznie kończyła dzieło oczyszczania twarzy. W ramach testów przemyłam kilka razy twarz wacikiem zwilżonym sprawdzonym micelem i był czysty, więc pod tym względem naprawdę nie można nic zarzucić temu zestawowi. Pianka dodatkowo nie szczypała w oczy (olejek też nie), ani nie podrażniała mojej skóry. Czy miała wady? Tak. Po jej zastosowaniu moja skóra była delikatnie ściągnięta, ale ja mam suchą skórę, więc być może przy mieszanej bądź tłustej ten problem nie będzie występował. Druga wada? Nie znalazłam :)


Ogólnie zestaw mimo drobnych wad spisał się u mnie świetnie. Dzięki niemu stwierdziłam, że olejki niekoniecznie są "be", dzięki niemu poczułam, że wieloetapowe oczyszczanie twarzy może być rzeczywiście lepsze od zwykłego przemycia twarzy micelem. Drobną przeszkodą może być cena tego zestawu, ale z drugiej strony patrząc na ceny niektórych azjatyckich kosmetyków ten zestaw cenowo wcale nie wypada źle. Jeszcze raz zaznaczam, że nie mam porównania do innych tego typu kosmetyków, więc trudno mi powiedzieć jak wypadają na tle innych. Ale z całą pewnością mogę stwierdzić, że mimo swoich drobnych wad są warte wypróbowania :) Aha, olejek wystarczył mi na około 4 miesiące, a pianka na 6 miesięcy, ale nie traktujcie tego jako wyznacznik. Podczas ich stosowania używałam również innych kosmetyków do demakijażu i oczyszczania twarzy.

A Wy znacie kosmetyki Bandi? Lubicie je? A może miałyście okazję używać takiego zestawu?

14 komentarzy:

  1. Nie znamy tych produktów. Zainteresował mnie olejek. Pianki rownież nigdy nie miałam. Fajnie, że oba kosmetyki się sprawdziły:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy z nich ma swoje wady, ale ogólnie wypadają całkiem nieźle ;)

      Usuń
  2. Ja stosuję wieloetapowe oczyszczanie a najlepszym, naturalnym i łatwo dostępnym olejkiem do jego pierwszego etapu jest...olej lniany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze wiedzieć, może wypróbuję bo demakijaż olejkiem mi się spodobał ;)

      Usuń
  3. Taką piankę muszę sobie kiedyś sprawić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat ta występuje tylko w zestawie, ale kusi mnie wypróbowanie jakiejś innej pianki do mycia twarzy.

      Usuń
  4. fajnie, że zestaw się u Ciebie sprawdził :) może też kiedyś go wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam jak najbardziej, zwłaszcza jeśli uda Ci się trafić na jakąś promocję :)

      Usuń
  5. Pianka była ok, ale olejek polubiłam bardziej. Szkoda że nie są dostępne osobno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dzięki temu olejkowi polubiłam ten sposób demakijażu :) Przeszkadzał mi jedynie ten gorzki posmak.

      Usuń
  6. Nie miałam okazji używać. Szkoda, że występują w duecie, bo kupiłabym z ciekawości olejek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przydałaby się możliwość zakupu osobno, choćby z tego względu że zużywają się w różnym tempie :)

      Usuń
  7. No Monia to ja jestem w grupie docelowej tego zestawu. Jesli chodzi o nieregularny tryb życia i świństwa, toksyny, brak snu... to tego:). Bandi raz lubie, raz mniej, ake zestaw z olejkiem sobie fundnę.
    Dlaczego ja nic nie wiem o rozdaniu imieninowym. No skandal:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kaśka, Kaśka... no jesteśmy :) Ale co tam!
      A rozdanie... Ten tego... ja też nie wiem!

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)