Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 2 lipca 2017

Czerwcowe zakupy i nowości, czyli tonę w kosmetykach :)

W zasadzie nie planowałam w czerwcu jakichś specjalnych zakupów. Ot, kilka rzeczy które muszę kupić bo mi się kończą. A jaki jest efekt? Taki że dosłownie tonę w kosmetykach, a wina leży w promocjach, mojej słabej woli i ogromnej przesyłce niespodziance. Będzie długo, więc usiądźcie sobie wygodnie :) Postaram się streszczać, ale nie zawsze się da :)


Zacznę od swoich zakupów, na pierwszy ogień - Rossmann.


Jak była promocja 2+2 na pielęgnację twarzy to byłam twarda i sobie odpuściłam. Za to skusiłam się na ostatnią, na produkty do depilacji oraz pielęgnację stów i paznokci. Jak widać postawiłam na depilację :) Zdecydowałam się na komplet maszynek jednorazowych Gilette Simply Venus, moje jednorazówki akurat się kończą, więc Rossmann wstrzelił się czasowo z promocją idealnie. Plasterki do depilacji twarzy Veet na pewno znajdą u nie zastosowanie, plasterków już dawna używam do wąsika, choć akurat tych chyba jeszcze nie miałam. Kupiłam też dwa różne kremy do depilacji - Veet i Perfecta, tego pierwszego już używałam i sprawdza się całkiem dobrze. Dodatkowo i tak był on w opakowaniach promocyjnych 1+1.

Kolejna drogeria - Hebe.


W gazetce znalazłam informację, że mnóstwo produktów ma być w cenach 5 zł, 10 zł i 15 zł. Chodziłam między półkami i chodziłam i byłam przekonana, że wyjdę z drogerii tylko z trójpakiem wacików Cleanic za piątaka :) Ale, ale! W Hebe zawsze są jakieś promocje: a to -40%, a to 1+1, a to jakieś super ceny, a to jakieś ostatnie razy, a to -70%. I chyba właśnie w tej ostatniej cenie zauważyłam suche szampony Colab, które polubiłam równie mocno jak Batiste. Każdy z nich kosztował jakieś 4,50 zł więc aż szkoda było nie wziąć :)

A to zakupy z konieczności:


Moja baza pod cienie z Bell dobijała dna, a że ja nie potrafię obejść się bez bazy to musiałam kupić coś nowego. W małej osiedlowej drogerii kupiłam bazę pod cienie z Miyo. Wiecie, że te kosmetyki robi Hean? Ja nie wiedziałam :) Na razie baza spisuje się świetnie. Kończył się też mój płyn do higieny intymnej, więc podczas zakupów w Aldi skorzystałam z okazji i kupiłam w promocyjnej cenie powiększone opakowanie emulsji do higieny intymnej Laktacyd.

A później znów było Hebe. Kiedyś przez nich zbankrutuję :P


Nie planowałam zakupów kosmetycznych. Poszłam do Hebe po kilka higienicznych produktów po drodze z pracy do domu. A tam dałam się skusić. Nie dość że cała marka Dove była w promocji to jeszcze do dwóch produktów dostawało się dwa kolejne gratis. Zdecydowałam się na dwa żele pod prysznic (po 9,99 zł) - jeden wylądował już u koleżanki. Jako gratis dodawany był jeden z trzech szamponów (w mojej drogerii już nie miałam wyboru) i dwupak mydeł w kostce. Szampon zostanie u mnie, a mydła trafią do Siostry, bo ja tych w kostce nie używam.

A teraz cała masa kosmetycznych niespodzianek od organizatorów i sponsorów konferencji Meet Beauty. Nie spodziewałam się tego, bo na konferencji nie byłam. Nawet się nie zapisywałam, bo na tamten weekend miałam już inne plany. Nie wyobrażacie sobie, jak wielkie było moje zdziwienie, gdy dostałam maila z informacją, że mają dla mnie niespodziankę i proszą o adres.


Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy po otwarciu wielkiego pudła to była torba - pozytywna, wesoła, na pewno się przyda. Dołączony był też bardzo miły liścik.


W torebce od marki Jordan znalazłam dwie szczoteczki do zębów - "dorosłą" i dziecięcą, ta druga powędruje do mojego Siostrzeńca. W zestawie znalazły się też bardzo fajne jednorazowe podręczne nici dentystyczne / wykałaczki


W paczce znalazłam też krem do pielęgnacji biustu marki Mama's. Nie jestem co prawda w ciąży, ale to przecież nie przeszkadza mi w używaniu tego typu kosmetyków :) Suplement diety Regital ma pomóc na włosy, skórę i paznokcie - zobaczymy. Zdarza mi się stosować tego typu produkty i jakoś nigdy nie zauważyłam większych efektów, może tym razem będzie lepiej.


Z Tołpy dostałam żel do mycia twarzy i oczu, który chętnie wypróbuję. W ogóle z tą marką niewiele na razie miałam do czynienia, żel co prawda poczeka chwilę na swoją kolej, ale jestem go bardzo ciekawa, zwłaszcza że ma również zmywać makijaż. W torebce znalazłam również 2-etapowy zabieg oczyszczająco-kojący i i dwie saszetki z płynem micelarnym w chusteczce. Obu jestem bardzo ciekawa, zabieg pewnie zrobię sobie niedługo, a chusteczki chyba zostawię na jakiś wyjazd.


Bielenda zaopatrzyła mnie w multiwitaminową esencję; widziałam je już na kilku blogach (są chyba cztery rodzaje) i nie ukrywam, że mnie kusiły. Dostałam wersję, która teoretycznie nie jest przeznaczona do mojej cery (ja mam suchą), ale zerknęłam na skład i nie znalazłam tam nic, co mogłoby mi zaszkodzić (choć nigdy nie ukrywałam, że czytanie składów nie jest mocną stroną więc mogę się mylić). Dostałam też fluid matujący, którego nawet nie otwieram. Kolor jasny beż nie może być dla mnie dobry, nigdy nie byłam bladziochem, zwłaszcza teraz jak już liznęłam trochę słoneczka :) Na pewno się nie zmarnuje, trafi do koleżanki która zrobi z niego użytek.


Pierwszy kosmetyk marki Soraya jaki trafił w moje łapki to Ideal Beauty Body Make-Up i z niego ucieszyłam się bardzo. Miałam podobny produkt chyba z Bielendy i planowałam go sobie kupić znów. Takiego balsamu używam głównie na nogi, bo to one opalają mi się najwolniej :) Trafiły do mnie też dwa kremy do twarzy z serii Ideal Beauty. Złoty krem-esencja dla cery zmęczonej i pozbawionej blasku oraz lekki hydro-krem dla cery normalnej i mieszanej. Generalnie oba mnie zainteresowały, ale chyba jeden z nich pójdzie w świat, bo nie wiem kiedy je zużyję. Zostawię sobie chyba ten do cery zmęczonej.


Vianek to marka, którą bardzo lubię, więc ucieszyłam się z kolejnych kosmetyków. Na pewno już niedługo zafunduję sobie wzmacniającą maseczkę do twarzy, zresztą korcą mnie też ich inne maseczki. Szampon do włosów na pewno mi się przyda, zwłaszcza że okazało się że zostały mi już tylko jakieś miniaturki. Aha, zapomniałam, mam jeszcze szampon z Dove :) Nie wiem jeszcze czy zostawię sobie krem do rąk, bo ostatnio trochę mi się ich nazbierało, więc może ktoś inny bardziej się z niego ucieszy.


Kosmetyki z Eveline zostały zapakowane w dodatkowe pudełko, które przyda mi się pewnie na jakieś drobiazgi. W paczce znalazłam nową odżywkę do paznokci, z naturalnym aldehydem. Zaczęłam ją już stosować, producent zapewnia że można jej używać również bezpośrednio po hybrydach i postanowiłam robić sobie między hybrydami kilkudniowe przerwy właśnie na tę odżywkę. Dostałam również dwa kosmetyki do pielęgnacji twarzy - pierwszym jest maseczka oczyszczająco-wygładzająca z zieloną glinką, która mnie zaciekawiła. Lubię glinkowe maseczki, a w tym wypadku jest o tyle lepiej że nie muszę się bawić w samodzielne mieszanie. Drugi kosmetyk to bogate regenerujące serum-żel na dobranoc, który powinien się u mnie sprawdzić z uwagi na obietnice silnego nawilżenia. Ciekawe jak obietnice będą się miały do rzeczywistości :) Dostałam też dwa balsamy do ciała - jeden z nich znajdzie nowy dom, to multiodżywczy balsam-bomba witaminowa do ciała. Nie jestem w stanie zużyć wszystkich balsamów, zwłaszcza że generalnie nie przepadam za takimi smarowidłami, a mam jeszcze też swoje :) Za to drugi zaintrygował mnie na tyle że postanowiłam sobie go zostawić i wypróbować. To remodelująca maska antycellulitowa, której można używać m.in. do body wrappingu :) Zobaczymy, czy to rzeczywiście działa.


Cosnature to marka oferująca kosmetyki naturalne, którą na razie znam tylko z blogów. Wiem że jakieś ich kosmetyki pojawiały się w beautyboxach, ale ja na razie nie miałam okazji się z nimi zapoznać. Dostałam masło do ciała z tonką i masłem shea, które powędruje do kogoś innego - nie dam rady go zużyć, strasznie nie lubię jak rozmnażają mi się smarowidła do ciała :) W paczce znalazłam też regenerującą maskę do włosów z awokado i migdałami, którą chętnie wypróbuję. Nie zmarnuje się na pewno też multi-odżywcza maska do twarzy z rokitnikiem, bo wiem że moja skóra bardzo lubi ten składnik i dobrze na niego reaguje. Ciekawa jestem również ujędrniającego kremu pod oczy z owocem granatu - cztery próbki po 5 ml to więcej niż pełnowymiarowe opakowanie :)


Ostatnie pielęgnacyjne kosmetyki to pięknie zapakowana przesyła od Farmony. Zestaw kosmetyków do stóp Nivelazione trafił do mnie w odpowiednim momencie - nie dość że zaczął się sezon na odkryte stopy to jeszcze inne moje kosmetyki akurat się kończą. Jedynie dezodorant do stóp i butów zaczeka na swoją kolej, bo mam inne. Ale bardzo zainteresował mnie krem w sprayu do stóp, to dość innowacyjne rozwiązanie :) Oprócz tego w paczce znalazła się również intensywnie regenerująca kuracja S.O.S. dla stóp.


Na koniec jeszcze trochę kolorówki :) Cienie mineralne Annabelle Minerals już poszły u mnie w ruch :) Dostałam dwa bardzo piękne i neutralne kolory, takie jakich używam najczęściej. Szczerze mówiąc to wolę cienie prasowane, ale i po mineralne / sypkie zdarza mi się sięgać. Po te na pewno będę sięgać dość często.


Kilka kosmetyków od Pierre Rene. Trio do konturowania jakoś ciągle czeka na swój debiut, ale jestem go bardzo ciekawa. Błyszczyk do ust w odcieniu 06 Total rock to taki bordo-brąz. Ciekawy, intensywny kolor, który gościł już kilka razy na moich ustach. Odzwyczaiłam się już od błysku na ustach, noszę głównie maty, ale czasem zdarza mi się drobne odstępstwo :) Eyeliner chyba powędruje do koleżanki, bo ja mam jeszcze jakieś zapasy.

Ufff... to tyle... Aż tyle! Muszę to wszystko jakoś ogarnąć :) A czy Wasz czerwiec był równie obfity?

14 komentarzy:

  1. Skądś to znam - nic nie planowałam a jednak :D xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najlepiej sobie nic nie zakładać ;) Ciekawe co Ty przytargasz ze swoich wojaży ;)

      Usuń
  2. O rany jak dużo! Ale u mnie też więc Cię rozgrzeszam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dużo dobrego słyszałam o szamponach CO LAB ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. też się zakopałam w kosmetykach :))) ale lubię ten stan! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. No no troszkę tego tutaj jest i sporo ciekawostek ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nazbierało się tych nowości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej woła do mnie Vianek i Annabelle Minerals :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vianka ogólnie lubię, a Annabelle Minerals ostatnio goszczą u mnie prawie codziennie ;)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)