Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

niedziela, 10 czerwca 2018

Denko majowe

Przyszła pora na kolejną garść zużytych kosmetyków :) Idzie mi to całkiem sprawnie, choć oczywiście mogłoby być lepiej. Jest już jednak na tyle dobrze, że chyba dojrzałam do kolejnego chomiczego postu i planuję wykorzystać dzisiejsze przedpołudniowe słoneczko do zrobienia zdjęć moich zapasów. Ale dzisiejszy post przecież nie o zapasach, tylko o zużyciach! Lubicie denkowe posty?


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana z różnych względów.


1 - BALEA - żel pod prysznic
Limonka i mięta zwiastowały w mojej opinii cudownie świeży zapach mojito pod prysznicem. Niestety się przeliczyłam, moim zdaniem to był raczej zapach miętowego Ludwika (płynu do mycia naczyń). Oprócz tego pienił się całkiem dobrze i nie wysuszał, ale kąpiel ma być przyjemna, tę przyjemność daje głównie zapach...

2 - FRESH&NATURAL - peeling do ciała
Tu akurat zapach zdał egzamin - był taki jaka powinna być mokka. Przyjemnie kawowy, intensywny, z wyczuwalną nuta czekolady. Właściwości zdzierające średnie w kierunku mocnych :) Do tego zawartość olejków sprawiała, że nie trzeba było używać żadnych balsamów po prysznicu. Mimo tych właściwości natłuszczająco-nawilżających nie pozostawiał na skórze tłustej warstwy. Chętnie sprawdzę inne warianty zapachowe.


3 - COLAB - suchy szampon
Lubię je równie mocno jak Batiste (a może nawet ciut bardziej). Nie pozostawiają białego nalotu, włosy są po nich odświeżone, lekko zyskują na objętości, a przy tym nie są matowe. Jednak od czasu nowej szaty graficznej nie potrafię trafić na fajny zapach :(

4 - NIVELAZIONE - krem do stóp
Krem w sprayu - śmieszna rzecz. Śmieszna, ale za to całkiem fajna i przyjemna. Po spryskaniu tworzył taką lekką piankę, był przyjemnie mokry i całkiem nieźle nawilżał. Nie tworzył tłustej warstwy, więc można było od razu postawić stopy na panelach czy kafelkach bez obawy o uszczerbek na zdrowiu :)


5 - NEOGEN - żel do mycia twarzy
Mam mieszane uczucia w stosunku do niego. Z jednej strony naprawdę dobrze i skutecznie oczyszczał skórę, radził sobie również z demakijażem. Jednak zawsze po jego użyciu miałam uczucie suchości pod powiekami. Tak, pod powiekami, mimo że żel nie dostawał mi się do oczu. To uczucie nie było przyjemne.

6 - BIELENDA - esencja do twarzy
Takie wszystko w jednym - miała pielęgnować jak krem, regenerować jak maska, tonizować jak tonik i oczyszczać jak mleczko. Wiadomo, że takie opowieści można raczej między bajki włożyć, u mnie opcja bez kremu nie przejdzie :) Jeśli chodzi o maseczkę - zdarzało mi się używać esencji do masek w tabletkach, tych skompresowanych - oprócz niej z reguły dodawałam coś jeszcze, ale działanie było w porządku. Tonizowanie - w takiej roli używałam jej najczęściej, jako toniku. Do zmywania makijażu moim zdaniem się nie nadawała. Z twarzą powiedzmy że sobie radziła, ale z oczami już niekoniecznie, dodatkowo podrażniała mi moją wtedy nieco przesuszoną skórę pod oczami. Producent zresztą sam zaleca omijać okolice oczu :) Tak więc jako 4w1 - nie, jako tonik - może być :)

7 - TOŁPA - żel do mycia twarzy
Tego z Neogen używałam głównie wieczorem, a Tołpa stała pod ręką i używałam jej głównie rano. Była zdecydowanie delikatniejsza, ale równie skuteczna. Konsystencja gęsta, żelowa, słabo się pieniła, ale dobrze oczyszczała. Demakijaż również nie był dla tego żelu problemem (no, może przy tym mocniejszym trzeba było trochę więcej zachodu). Wygodne opakowanie z pompką miało jeden drobny mankament - nie wydobyło kosmetyku do końca, musiałam postawić je do góry dnem i wylewać resztę żelu.


8 - FARMONA - krem do twarzy
Raczej nie ma sobie co zawracać nim głowy, jak znalazłam do w jakimś Shinyboxie to szukałam o nim informacji i pochodzi chyba z jakiejś wycofanej linii. Co do samego działania - bardzo przeciętne. Nawilżenie jakie mi dawał nie było wystarczające, do tego pozostawiał lekko tłustawą warstwę i nie wchłaniał się zbyt szybko, a to było problematyczne przy porannej tolecie.

9 - NACOMI - maska algowa
Maski algowe bardzo lubię stosować, ale nie cierpię ich robić :) Chyba nawet jeszcze bardziej niż glinkowych, bo trzeba się z nimi śpieszyć. Ale za to działanie jest naprawdę warte zachodu. Maska z Nacomi widocznie nawilża i uelastycznia skórę, jest taka promienna i gładka.

10 - NAOBAY - krem pod oczy
Krem za stówkę powinien być bardzo dobry. W sumie to nie. Powinien być znakomity! A ten znakomity niestety nie jest. Jest dobry, nawilżał moją skórę w stopniu wystarczającym, ale nie robił nic poza tym. Wyjątkowo szybko się skończył, ale winię za to kuzynkę, która mi go podbierała podczas ponad tygodniowej wizyty :) Wolałabym widzieć więcej efektów jego stosowania niż tylko nawilżenie :(

11 - EVREE - peeling do ust
Jak on pachnie! Soczyście, orzeźwiająco, to zdecydowanie uprzyjemnia używanie :) Drobinki cukru są ostre i jest ich sporo. Właściwości pielęgnacyjne - nie ma co narzekać! Olejki pielęgnują nasze usta, pozostawiają je delikatnie natłuszczone i odżywione, przy dłuższym stosowaniu są również bardziej miękkie i ujędrnione. Minus? Słoiczek. Wolę sztyfty :) Jakiś czas temu robiłam porównanie kilku peelingów do ust.


12 - MOIA - puder transparentny
To był zdecydowanie udany zakup z Kontigo. Puder był drobno zmielony, nie bielił, całkiem fajnie matowił skórę. Nie przesuszał jej, nie uwidoczniał zmarszczek. Chętnie do niego wrócę.

13 - HEAN - podkład
Polubiłam go od pierwszego użycia. Zgodnie z informacją na opakowaniu powinien mieć całkiem mocne krycie, ale powiedziałabym raczej, że ma lekkie, ewentualnie w kierunku średniego. Mi takie wystarcza, zwłaszcza w okresie wiosenno-letnim. Z biegiem czasu odkryłam też jego główną wadę - ściera się z twarzy, mimo że zawsze zabezpieczałam go pudrem. Najbardziej dawało się to we znaki jak używałam nieco bardziej kryjącego korektora pod oczy, który pod koniec dnia nadal był na twarzy, a podkładu już prawie nie było...


14 - ECO LABORATORIE - scrub do twarzy i ciała
Używałam go głównie do twarzy, choć i do ciała się zdarzyło. Był całkiem fajny, ale zaznaczam że to peeling solno-cukrowy, więc nie każdemu przypadnie do gustu. Skóra po jego użyciu była gładka, a do tego delikatnie natłuszczona. Nie do końca odpowiadała mi jego dość sypka konsystencja.

PRÓBKI
Zabrałam je ze sobą na weekendowy wypad do Wisły. Pozytywnie zapamiętałam olejek Clochee, dobrze poradził sobie z demakijażem. O kosmetykach Benton niewiele mogę powiedzieć, esencje i kremy ciężko ocenić po jednym użyciu. Krem pod oczy wystarczył mi na kilka razy i zapowiada się całkiem dobrze.

Ta gromadka wyląduje w koszu, a ja mam miejsce na kolejne zużycia. Czy coś z tego zestawienia zainteresowało Was jakoś szczególnie?

21 komentarzy:

  1. Lubię denka. Ja tych peelingów z chilla jeszcze nie używałam. Jakie masz zdanie na temat peelingu evree?;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już zauważyłam że go przegapiłam, ale opis już uzupełniony :) Lubię go bardzo, choć producent mógłby pomyśleć o wersji w sztyfcie :)

      Usuń
  2. Maskę algową Nacomi mam i lubię ją, choć za robieniem też nie przepadam :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zużyłam dwie lub trzy i pewno kupię kolejne (oczywiście w jakiejś promocji). Ich działanie wynagradza mi problemy z ich robieniem :)

      Usuń
  3. Też nie do końca podszedł mi ten żel Balea :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeśli lubisz takie aromaty, to polecam Ci peeling korzenny Fresh&Natural. Mój ulubiony :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie się na niego skuszę, ale z uwagi na zapach to może w okresie jesienno-zimowym :)

      Usuń
  5. Mnie ten żel Balea się podobał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubię żele Balea i peelingi Fresh&Natural :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie też, tylko tym razem Balea nie powaliła zapachem :)

      Usuń
  7. Mi ten żel Balea tak męsko pachniał ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha, chyba lepiej męsko niż płynem do mycia naczyń :)

      Usuń
  8. Denko to chyba jedno z moich ulubionych wpisów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Cześć, szkoda że tak mało napisałaś o tym kremie z Bentona snail steam krem - ta próbka to chyba to ? https://skin79-sklep.pl/73998-benton-snail-bee-high-content-steam-cream.html :) właśnie szukam dobrego ślimakowego i zastanawiam się, czy on nie ma jakiejś "dziwnej" konsystencji? :D Kiedyś miałam próbkę Mizona https://www.misun.pl/mizon-snail-recovery-gel-cream i to była taka żelowa formuła, fajna, bo dobrze się wchłaniała:) duża różnica w cenie jest i sama nie wiem, a zależy mi na najlepszym dla swojej skóry:D pozdrawiam :) )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to ten z linka. Ciężko napisać coś więcej o produkcie, który był na raz :) Konsystencja była gęsta, kremowa, ale dość dobrze się przy tym wchłaniał.

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)