Pamiętacie mnie jeszcze? To ja, Monga. Wiem, wiem, nie było mnie prawie miesiąc. Na swoim blogu i na Waszych. Jest mi wstyd i obiecuję się poprawić. Miałam ostatnio dość ciężki okres w pracy, musiałam wiele rzeczy kończyć w domu i najzwyczajniej w świecie nie wystarczało mi czasu na nic innego. Do kolejnego posta przymierzałam się chyba z dziesięć razy i ciągle kończyło się niepowodzeniem albo totalnym brakiem weny. W Wielką Sobotę miałam wrzucić post z przepisem na sernik, ale też nie wyszło (za to zdjęcia zrobiłam!). Dzisiaj w zasadzie miałam wrzucić inną recenzję niż będzie, ale chyba na ten produkt mam więcej weny :) Serum, o którym dzisiaj chcę Wam napisać znalazłam w jednym z Shinyboxów i po przetestowaniu Long4Lashes miałam wobec niego spore oczekiwania.
Jest to jedna z najbardziej skutecznych i bezpiecznych odżywek stymulujących wzrost rzęs i brwi na świecie. Efekty bezpieczeństwo udowodnione wielokrotnymi badaniami klinicznymi. Synergicznie dobrane składniki gwarantują skuteczną odbudowę i upiększenie rzęs już po krótkiej, ale regularnej aplikacji. Preparat bazuje wyłącznie na naturalnych, biologicznych składnikach i biotechnologicznym kwasie hialuronowym. Można stosować także po chemoterapii. Odżywka sprawia, że rzęsy stają się spektakularnie dłuższe, grubsze, mocniejsze i piękniejsze w wyjątkowo krótkim czasie.
Stosować codziennie najlepiej na
noc. O ile możliwe aplikować 2-3 razy dziennie. Przy systematycznym stosowaniu efekty widoczne po 7-10 dniach.Po osiągnięciu oczekiwanego rezultatu ca. 4-5 tygodni stosować pielęgnacyjnie dwa razy w tygodniu.
Stacjonarnie tego serum nigdzie nie spotkałam. Jeśli zaś chodzi o jego cenę to w różnych miejscach w sieci waha się ona od 39,00 do 150,00 zł.
Serum dostajemy zapakowane w kartonik. Samo zaś jego opakowanie jest metalowe, z wyglądu przypomina tusz do rzęs, ale końcówkę do aplikacji ma taką jak eyelinery. Jest na tyle gęste, że nie spływa z rzęs, nie ma żadnego zapachu.
Serum zaczęłam używać w listopadzie, specjalnie zrobiłam sobie około miesięczną przerwę po Long4Lashes, żeby moje rzęsy wróciły do stanu "wyjściowego" - bez tego porównanie nie byłoby do końca miarodajne. Używałam go codziennie wieczorem, a w dni wolne od pracy aplikowałam też dodatkowo w ciągu dnia. Producent zapewnia, że przy regularnym stosowaniu efekt widać już po 7-10 dniach. A jak to wyglądało u mnie?
Widzicie tą kolosalną różnicę w długości rzęs? Kurczę, wiem że zdjęcia są dość kiepskie, ale coś tam przecież na nich widać. No ale niech będzie inne ujęcie:
A teraz widzicie? Jak to, dalej nic? Spróbujemy na kolejnym zdjęciu:
Teraz już musicie dostrzegać te firanki, którymi mogłam wachlować otoczenie! No jak to nie widzicie? To może na pomalowanych rzęsach (jedna warstwa)?
Dalej tego nie widzicie? No dobra, nie będę Was katować - ja też nie widzę różnicy! Żadnej! Żeby nie było niedomówień - między zdjęciami "przed" i zdjęciami "po" są 4 (cztery!) miesiące różnicy. Cztery miesiące systematycznego używania. Codziennie. Czasem dwa razy dziennie. I nic. Zero. Null. Nada. Nothing. (Czemu wszystkie "nice" są na "n"?☺)
Z pozytywów mogę napisać, że serum rzeczywiście nie podrażnia i nie uczula. I jest wydajne - po tych czterech miesiącach jeszcze mi się nie skończyło. Ale co mi po wydajności jak efektów nie ma żadnych? Wyrzucam je i zaczynam kolejną kurację Long4Lashes, żeby na wakacje mieć piękne rzęsy :)
Znacie to serum? A może go używałyście? Jaki był u Was efekt?
Na ostatnim zdjęciu rzeczywiście jest zauważalne wydłużenie :) Pięknie :)
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam że to raczej kwestia tuszu :)
UsuńA mi się wydaje, że nawet "po" krótsze są :( też mam w planach ją używać
OdpowiedzUsuńMożliwe że miesiąc przerwy po Long4Lashes to za mało i rzeczywiście na początku miałam jeszcze trochę tych "podrasowanych" rzęs ;)
UsuńHmm...dziwne bo i mi się wydaje, że po 4 miesiącach są krótsze :D Dopiero na tych pomalowanych tuszem widać ich długość, niezmienioną :D
OdpowiedzUsuńRzeczywiście na początku mogłam mieć jeszcze rzęsy pozostałe po kuracji Long4Lashes. Ale to tylko potwierdza fakt że Magiclash nic nie zrobiło z moimi rzęsami ;)
UsuńJa po long4lashes jestem mega zadowolona :) zupełnie inne rzęsy niż miałam :)
OdpowiedzUsuńJa po Long4Lashes też byłam bardzo zadowolona ;)
UsuńNie miałam jeszcze tego serum, różnica faktycznie mała :(
OdpowiedzUsuńPowiedziałabym nawet że różnica żadna ;)
Usuńnie widzę i ja efektów, ale pocieszę Cię, że po bodetko lash i long4lashes tez nic u mnie
OdpowiedzUsuńI mnie akurat po Long4Lashes rzęsy pięknie urosły ;)
UsuńSzkoda, 4 miesiące systematycznego stosowania, to dużo, a tu efektów brak :P. Ja się wyleczyłam z tego typu produktów i żadna, nawet polecana przez milion osób odżywka mnie nie skusi. Zwyczajnie szkoda mi oczu, na te produkty :)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona z Long4Lashes i pewnie co jakiś czas będę do niego wracać ;)
Usuńnigdy nie słyszałam o tym serum :)
OdpowiedzUsuńJa znam to tylko z Shinyboxa, wcześniej też o nim nie słyszałam.
UsuńWydaje mi się, że 'przed' miałaś więcej tych rzęs :P
OdpowiedzUsuńTo mogły być jeszcze pozostałości po stosowaniu Long4Lashes ;)
UsuńTego serum jeszcze nie widziałam:)
OdpowiedzUsuńNie masz czego żałować ;)
UsuńFaktycznie zero różnicy, ja kiedyś używałam Revitalash- wiadomo, super efekty. A teraz używam L'Biotica serum do rzęs. Nie rosną może bardzo, ale za to są bardzo odżywione, nie wypadają nabrały jakieś grubości, polecam bo za ten efekt kosztuje grosze :)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę przy okazji ;)
Usuń