Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą So Bio. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą So Bio. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 stycznia 2016

Denko grudniowe i zapomniana nowość

Grudniowe nowości były dość spore, o czym mogłyście się przekonać w poprzednim wpisie. Czy w związku z tym dla równowagi w przyrodzie pojawi się równie dużo pustaków? Niestety nie, choć i tak nie jest źle.


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - BATISTE - suchy szampon
Tym razem wersja dla szatynek - zdziwił mnie biały nalot, bo myślałam że będzie brązowy, tak jak w wersji dla brunetek. Jeśli chodzi o działanie to nie mam zastrzeżeń; odświeża włosy, delikatnie zwiększa ich objętość. Na pewno jeszcze kupię, choć nie wiem czy akurat tą wersję.

2 - JOANNA - farba do włosów
Lubię ją bardzo. Jest tania, ma dokładnie taki kolor jakiego szukam, mimo zawartości amoniaku nie śmierdzi jakoś wybitnie. Dodatkowo łatwo się ją wypłukuje z włosów i bezproblemowo usuwa resztki ze skóry jak się ubrudzimy.

3 - TIMOTEI - odżywka do włosów
Produkty Timotei przypadły mi do gustu i postanowiłam wypróbować kolejną wersję, dla włosów brązowych. Jest w porządku, ułatwia rozczesywanie, nie spływa z włosów, ale spodziewałam się że zawarty w niej wyciąg z henny da jakiś widoczny efekt. Wolę jednak odżywkę Drogocenne olejki, po której naa włosach robią mi się ładne refleksy. Ta mnie w sumie niczym nie urzekła.


4 - DRESDNER ESSENZ - żel pod prysznic
Czekolada z żurawiną - pachniał cudnie! Jak Delicje wiśniowe: słodko, ale z lekką nutą kwaskowatych owoców. Pienił się dobrze i nie wysuszał skóry. Niestety nie jest zbyt tani (17 zł / 200 ml).

5 - REXONA - antyperspirant
Przyjemny świeży zapach, działanie średnie, a do tego ja po prostu nie lubię antyperspirantów w sprayu. Zdecydowanie bardziej wolę kulki albo sztyfty :)

6 - AA - balsam do pielęgnacji ciała
Niezbyt gęsty, dość lekki, łatwo i szybko się wchłaniał. Nawilżenie jakie daje jest dość dobre, ale moja skóra nie należy do tych bardzo wymagających, więc trudno mi stwierdzić jak spisze się przy suchej. Niestety nie przypadł mi do gustu jego kwiatowy zapach, ale wiadomo - to rzecz subiektywna.

7 - CLARENA - krem do biustu
Bardzo przyjemny zapach, dość gęsta kremowa konsystencja z zatopionymi czerwonymi granulkami, wbrew pozorom był bardzo wydajny. U mnie niestety nie zauważyłam żadnych efektów, ale to tylko dlatego że nie potrafię się zmobilizować do regularnego balsamowania, biustu również.

8 - VEDARA - złoty peeling do ciała
Nie przypadł mi go gustu jego mocny orientalny zapach. Wolę też mocniejsze zdzieraki niż ten. Więcej na jego temat pisałam tutaj.


9 - AVON - żel do oczyszczania, tonizowania i nawilżania
Miał dość neutralny kremowy zapach i wodnistą konsystencję. Na pewno nie nawilżał, od razu po umyciu twarzy musiałam nakładać krem. Z usuwaniem resztek makijażu też nie radził sobie zbyt dobrze, dlatego stosowałam go do porannego oczyszczania twarzy.

10 - NOREL - mleczko-tonik regenerujący
Kosmetyk trafił do mnie w ramach akcji "Podziel się postem", którą Norel organizuje na swoim facebooku. Jako mleczko do demakijażu nie przypadł mi do gustu bo powodował pieczenie oczu (jak wszystkie mleczka u mnie), ale jako tonik już całkiem nieźle. Więcej szczegółów znajdziecie w recenzji.

11 - NOREL - serum ProFiller
Kolejny kosmetyk od Norel, również w ramach akcji "Podziel się postem". Jego recenzję również znajdziecie na blogu, w tym miejscu. Przy regularnym i dłuższym stosowaniu zauważyłam poprawę napięcia skóry, która dzięki temu stała się gładsza i bardziej ujędrniona. Jeśli chodzi zaś o nawilżenie, to w moim przypadku dało się ono odczuć, ale nie było ono zbyt spektakularne - używanie kremów nawilżających było konieczne. Przed szybkim zakupem kolnejgo trochę powstrzymuje mnie cena - 118 zł :(

12 - SO BIO ETIC - peeling do twarzy z bio aloesem
To w zasadzie nie peeling, a żel peelingujący. Pisałam Wam o nim niedawno, w tym poście. To naprawdę całkiem fajny kosmetyk, nie mam mu nic do zarzucenia jeśli chodzi o działanie, ale ja wolę mocniejsze zdzieraki.

13 - AVON - rozświetlająca maseczka do twarzy Planet Spa
O całej serii Caribbean Escape pisałam Wam tutaj. Maseczka do twarzy z całej czwórki najbardziej przypadła mi do gustu, i znalazła się nawet w moich ulubieńcach. Skóra po jej użyciu jest wygładzona dzięki drobinkom peelingującym i naprawdę solidnie nawilżona. Mimo że maseczkę ścieram wilgotną gąbeczką to nie czuję potrzeby natychmiastowego nakładania kremu.


14 - KA-HA - szampon w kostce
Szampon miodowy dostałam od Mineralnej Kasi. Najpierw nie wiedziałam jak podejść do tego cudaka, no bo jak to - szampon w kostce? No więc spieniałam szampon w rękach, jak mydło i nanosiłam tą pianę na włosy - zadziałało :) Szampon przyjemnie pachniał, dobrze się pienił, był bardzo wydajny, nie powodował szybszego przetłuszczania się włosów. Niestety dopóki Kasia nie zdecyduje się na własny biznes to nigdzie tego szamponu nie kupicie.

15 - KRINGLE CANDLE - daylight
Świeczka o zapachu gorącej czekolady, znalazłam ją w czekoladowym, listopadowym Chillboxie. Na sucho pachniała przecudnie słodko, bez grama sztuczności, sama czekolada. Po odpaleniu traciła trochę uroku, ale zapach nadal był przyjemnie słodki i otulający.

16, 17 - YANKEE CANDLE - woski zapachowe
Zapach Sweet Strawberry był dość intensywny, przyjemnie owocowy, choć te truskawki były nico sztuczne. Ale i tak zapach mi się podoba i pewnie do niego wrócę. Cinamon Stick mnie za to nie zachwycił mimo że lubię zapach cynamonu. Ten był jakoś mało wyczuwalny, bardzo delikatny, nie przywołał mi świąt :)

I to tyle denka, ale w tytule posta przeczytać mogłyście też o zapomnianej nowości. No tak, bo ja taka ofiara losu jestem i jak pisałam posta o nowościach to zapomniałam o jeszcze jednej. Mianowicie sama sobie zrobiłam planer na przyszły ten rok!


Planer jest w ujęciu tygodniowym, z dodatkowym miejscem na notatki. Jest też miejsce na zaplanowane posty, plany zakupowe, czy rozliczanie się z postanowień i planów (u mnie na pewno będzie to zumba i ćwiczenia na piłkach). Z biegiem czasu pewnie zweryfikuję czy taka forma planera mi odpowiada, a może mam na coś za mało / za dużo miejsca i zobaczymy, może na 2017 też sama sobie stworzę planer :)

A Wy pożegnałyście się się już z zeszłorocznymi pustakami? Jak Wam poszło?

środa, 30 grudnia 2015

SO BIO ETIC - peeling do twarzy z bio aloesem

Peeling, który chciałabym Wam dzisiaj pokazać trafił do mnie już dawno temu. Opakowanie, które część z Was mogła zobaczyć już wczoraj na moim Instagramie trafiło ostatecznie do torby z pustakami, więc czas chyba napisać o nim nieco więcej, tym bardziej że recenzji produktów tej marki nie znajdziemy na wielu blogach. Przyznam się szczerze, że recenzji tego produktu nie znalazłam nigdzie :)


Doskonały peeling do twarzy marki SO BIO, który organicznymi perełkami jojoba oczyści Twoją skórę pozostawiając ja czystą, miękką i świeżą. Jego bardzo delikatna formuła ma idealne działanie nawilżające. W dużej mierze ochrona przed nadmierną utratą wilgoci przez skórę jest zapewniona przez aloes, który jest prawdziwym cudem wśród roślin rosnących na pustyni. Pochodzi z Afryki Północnej, potrafi przetrwać w surowych warunkach dzięki temu, że w swoich liściach gromadzi wodę, bogatą w witaminy, minerały i aminokwasy.
Produkty z serii z aloesem SO BIO etic mają następujące właściwości:
- głęboko nawilżają i odżywiają skórę
- chronią przed utratą wilgoci
- formuły są lekkie i nie obciażają skóry, jednocześnie czyniąc ją miękką i delikatną
- świeży, delikatny, w 100% naturalny zapach
Certyfikaty ekologiczne So Bio etic

* z rolnictwa ekologicznego
99% składników jest pochodzenia naturalnego
47% składników pochodzi z rolnictwa ekologicznego

W sklepie Biosna, z którego pochodzi mój peeling opakowanie o pojemności 75 ml kosztuje 39,00 zł. Przypuszczam że w podobnej cenie można go kupić również w innych internetowych sklepach z kosmetykami naturalnymi.

Bardzo poręczna, miękka tubka zamykana na klik. Opakowanie w większości jest przezroczyste, więc widzimy ile mamy jeszcze do zużycia. Fabrycznie tubka zabezpieczona jest plastikową plombą, którą odrywamy przed pierwszym użyciem. Otwór jest średniej wielkości, bez problemu możemy zaaplikować taką ilość peelingu jaka jest nam potrzebna. Na opakowaniu wszystkie informacje są po francusku, ale jest na nim również naklejka z kilkoma informacjami po polsku.


Tu pierwsze zaskoczenie, bo to nie peeling tylko żel peelingujący. Ale to moja wina i nieuwaga, przecież na tubce jest napisane "facial gel scrub", więc mogłam się domyślić :) Nic to, przecież żel też można używać :P A więc żel ma konsystencję... żelową! ☺ Jest przezroczysty, z zatopionymi w nim białymi i niebieskimi drobinkami / granulkami. Podczas masowania twarzy wytwarza się bardzo delikatna pianka, a drobinki ulegają chyba częściowemu rozpuszczeniu, bo w miarę upływu czasu ma się wrażenie że jest ich coraz mniej i masują słabiej. Jeśli chodzi o zapach, to mnie nie zachwycił, ale nie był też nieprzyjemny. Nie wiem jak pachnie aloes... może właśnie tak?


Dość dawno temu stwierdziłam, że nie lubię peelingów enzymatycznych, wolę tradycyjne zdzieraki. Ten peeling to coś pomiędzy - niby zdzierak, ale bardzo delikatny. Drobinek nie jest zbyt dużo, a do tego nie są ostre, dlatego fanki ostrego zdzierania mogą nie być zachwycone :> Ja, mimo że wolę trochę mocniejsze peelingi (ale bez przesady, papierem ściernym twarzy nie traktuję!), z tym żelem też się polubiłam. W bardzo delikatny, ale skuteczny sposób oczyszcza skórę, która po jego zastosowaniu staje się gładsza, miękka i mam wrażenie że rozjaśniona


Producent obiecuje głębokie nawilżenie i ochronę przed utratą wilgoci. No nie. Nawilżenia nie zauważyłam (ale ja prawdziwy sucharek jestem), ale trzeba przyznać że wysuszenia również nie dostrzegłam. Peeling dobrze się dogadywał z moją skórą, nawet gdy stosowałam go częściej niż zaleca producent - czasem nawet 4-5 razy w tygodniu. Uznałam, że żel jest na tyle delikatny, że nie powinien mi zaszkodzić i miałam rację. Żel jest bardzo wydajny, ja używałam go w sumie przez około 3-4 miesiące z różną częstotliwością, a czasem stosując tez zamiennie inny peeling. Żel radził też sobie świetnie z usuwaniem resztek makijażu (oczywiście makijażu twarzy, a nie oczu) bo i do takich celów go wypróbowałam :) Ponadto nie uczulił mnie, nie podrażniał. Jeśli lubicie testować nowości, a do tego jesteście fankami naturalnych kosmetyków, to warto go wypróbować.

Znacie kosmetyki tej marki? Używałyście już coś?

wtorek, 3 marca 2015

SO BIO ETIC - woda anti age do demakijażu twarzy i oczu

Jakiś czas temu udało mi się wygrać rozdanie na blogu Lili, gdzie jako nagrodę otrzymałam bon do sklepu Biosna. Sklep zupełnie mi nie znany, marki które oferuje - również. Bardzo przyjemny i sympatyczny kontakt mailowy z Panią Anną, która napisała mi też kilka słów o kosmetykach, które oferują i pozwolę sobie ją zacytować:

"W naszych kosmetykach ze względu, że posiadają certyfikaty ekologicznej jakości a firmy je produkujące robią to od lat i nie chcą stracić renomy więc trzymają się zasad o nie stosowaniu chemicznych dodatków, konserwantów, sztucznych zapachów czy barwników. Chemii jest minimum a naturalne, roślinne składniki przeważają. Po dłuższym stosowaniu widać naocznie różnicę i czuć, że jest coś co nasza skóra i ciało woli. Można to porównać do stosowania prawdziwego albo sztucznego miodu albo picia soku świeżo wyciśniętego albo z kartoniku. A naturalne zapachy niektórych produktów wręcz kuszą że chciałoby się je spróbować.;)"

Kilka dni spędziłam na przeglądaniu i wybieraniu kosmetyków, ostatecznie do mojego koszyka trafiła m.in. woda do demakijażu marki SO'BiO étic.


Najpierw kilka słów od producenta:
Woda do demakijażu oczu i twarzy z serii Immortelle marki So Bio nie zawiera alkoholu, bogata w składniki naturalne i organiczne, usuwa makijaż, odżywiając jednocześnie zmęczoną skórę. Stymulacje odnowy komórkowej oraz syntezę kolagenu prowadza w tym przypadku woda kwiatowa z kwiatu wiecznej młodości – Kocanek, a także olejek eteryczny. Składniki zmywające makijaż nie podrażniają w najmniejszym stopniu Twojej skóry. Cera odzyskuje naturalny blask. Delikatna i płynna konsystencja powoduje, iż produkt nie klei się i zapewnia świeżość, bez konieczności spłukiwania.

Skład:

Woda ma pojemność 250 ml i kosztuje  około 29 zł. Nabyć ją można w internetowych (a być może i stacjonarnych) sklepach z kosmetykami naturalnymi; ja swoją mam ze sklepu Biosna.

Jest to kosmetyk ekologiczny, certyfikowany przez Eco Cert, spełnia również wymogi karty Cosmebio. Jeśli chodzi o kosmetyki marki So Bio to zgodnie z informacjami w Internecie są to kosmetyki bez parabenów, bez nanocząsteczek, bez fenoksyetanolu, bez produktów petrochemicznych, bez sztucznych barwników, bez GMO, bez sztucznych zapachów, PEGów, silikonów, parafiny, bez produktów pochodzących z martwych zwierząt, nie są testowane na zwierzętach, posiadają opakowania biodegradowalne i nie zanieczyszczające środowiska. Ponadto z tego co wyczytałam w Internecie firma So Bio w 2007 roku przyłączyła się do "Ruchu 1% dla Planety" (grupa biznesów oraz marek, które zobowiązały się przeznaczać przynajmniej 1 % rocznego obrotu na ochronę środowiska).

Opakowanie jest poręczne - plastikowa, przezroczysta butelka zamykana na klik. Otwór jest odpowiedniej wielkości, nie musiałam specjalnie uważać żeby nie rozlać za dużo :) Konsystencja jak łatwo się domyślić - wodnista :) Jeśli chodzi o zapach to mi na początku nie za bardzo przypadł do gustu - taki trochę ziołowy, trochę jak kwiaty polne (pewnie te kocanki), ale po jakimś czasie się do niego przyzwyczaiłam.


Jeśli chodzi o działanie - radzi sobie naprawdę bardzo dobrze. Na mojej twarzy zwykle znajduje się podkład, puder, korektor, cienie (na bazie), eyeliner (od niedawna wodoodporny) i oczywiście tusz. Woda So Bio zmywa makijaż bez konieczności silnego pocierania, nie szczypie w oczy, nie pozostawia po sobie lepkiej warstwy. Nie podrażniała mnie, nie uczuliła, ale nie zauważyłam żeby moja skóra stała się bardziej odżywiona i odzyskała naturalny blask :>


To co widać na zdjęciu (przepraszam za jakość, ale robiłam je późnym wieczorem) powyżej to efekt po jednym delikatnym przetarciu. Jak się okazuje woda średnio poradziła sobie z cieniem w kredce Etre Belle i kredce do oczu - nawet o tym nie wiedziałam, bo w zasadzie ich nie używam:> Po drugim przetarciu wacikiem po kosmetykach nie było śladu.

Jeśli chodzi o wydajność to jest podobna do innych tego typu produktów. Ja nie pamiętam od kiedy dokładnie używam tej wody, ale wydaje mi się, że od jakichś dwóch miesięcy, używam jej zarówno do demakijażu oczu jak i całej twarzy, maluję się w zasadzie codziennie.


To co z pewnością zasługuje na pochwałę to naturalny skład tej wody, cała ta eko-otoczka i naprawdę dobre działanie. Cena może nie jest najniższa, ale widziałam już droższe tego typu kosmetyki. Zresztą pewnie od czasu do czasu może się zdarzyć jakaś promocja :) Ja na razie ciągle poszukuję swojego micela idealnego, ale nie wykluczam że i do tej wody kiedyś powrócę, bo jej używanie jest naprawdę przyjemnością :) Jeśli lubicie naturalne kosmetyki i macie ochotę wypróbować coś nowego to polecam :)

Znacie tą markę? Miałyście do czynienia z ich kosmetykami?