Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vedara. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Vedara. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 stycznia 2016

Denko grudniowe i zapomniana nowość

Grudniowe nowości były dość spore, o czym mogłyście się przekonać w poprzednim wpisie. Czy w związku z tym dla równowagi w przyrodzie pojawi się równie dużo pustaków? Niestety nie, choć i tak nie jest źle.


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - BATISTE - suchy szampon
Tym razem wersja dla szatynek - zdziwił mnie biały nalot, bo myślałam że będzie brązowy, tak jak w wersji dla brunetek. Jeśli chodzi o działanie to nie mam zastrzeżeń; odświeża włosy, delikatnie zwiększa ich objętość. Na pewno jeszcze kupię, choć nie wiem czy akurat tą wersję.

2 - JOANNA - farba do włosów
Lubię ją bardzo. Jest tania, ma dokładnie taki kolor jakiego szukam, mimo zawartości amoniaku nie śmierdzi jakoś wybitnie. Dodatkowo łatwo się ją wypłukuje z włosów i bezproblemowo usuwa resztki ze skóry jak się ubrudzimy.

3 - TIMOTEI - odżywka do włosów
Produkty Timotei przypadły mi do gustu i postanowiłam wypróbować kolejną wersję, dla włosów brązowych. Jest w porządku, ułatwia rozczesywanie, nie spływa z włosów, ale spodziewałam się że zawarty w niej wyciąg z henny da jakiś widoczny efekt. Wolę jednak odżywkę Drogocenne olejki, po której naa włosach robią mi się ładne refleksy. Ta mnie w sumie niczym nie urzekła.


4 - DRESDNER ESSENZ - żel pod prysznic
Czekolada z żurawiną - pachniał cudnie! Jak Delicje wiśniowe: słodko, ale z lekką nutą kwaskowatych owoców. Pienił się dobrze i nie wysuszał skóry. Niestety nie jest zbyt tani (17 zł / 200 ml).

5 - REXONA - antyperspirant
Przyjemny świeży zapach, działanie średnie, a do tego ja po prostu nie lubię antyperspirantów w sprayu. Zdecydowanie bardziej wolę kulki albo sztyfty :)

6 - AA - balsam do pielęgnacji ciała
Niezbyt gęsty, dość lekki, łatwo i szybko się wchłaniał. Nawilżenie jakie daje jest dość dobre, ale moja skóra nie należy do tych bardzo wymagających, więc trudno mi stwierdzić jak spisze się przy suchej. Niestety nie przypadł mi do gustu jego kwiatowy zapach, ale wiadomo - to rzecz subiektywna.

7 - CLARENA - krem do biustu
Bardzo przyjemny zapach, dość gęsta kremowa konsystencja z zatopionymi czerwonymi granulkami, wbrew pozorom był bardzo wydajny. U mnie niestety nie zauważyłam żadnych efektów, ale to tylko dlatego że nie potrafię się zmobilizować do regularnego balsamowania, biustu również.

8 - VEDARA - złoty peeling do ciała
Nie przypadł mi go gustu jego mocny orientalny zapach. Wolę też mocniejsze zdzieraki niż ten. Więcej na jego temat pisałam tutaj.


9 - AVON - żel do oczyszczania, tonizowania i nawilżania
Miał dość neutralny kremowy zapach i wodnistą konsystencję. Na pewno nie nawilżał, od razu po umyciu twarzy musiałam nakładać krem. Z usuwaniem resztek makijażu też nie radził sobie zbyt dobrze, dlatego stosowałam go do porannego oczyszczania twarzy.

10 - NOREL - mleczko-tonik regenerujący
Kosmetyk trafił do mnie w ramach akcji "Podziel się postem", którą Norel organizuje na swoim facebooku. Jako mleczko do demakijażu nie przypadł mi do gustu bo powodował pieczenie oczu (jak wszystkie mleczka u mnie), ale jako tonik już całkiem nieźle. Więcej szczegółów znajdziecie w recenzji.

11 - NOREL - serum ProFiller
Kolejny kosmetyk od Norel, również w ramach akcji "Podziel się postem". Jego recenzję również znajdziecie na blogu, w tym miejscu. Przy regularnym i dłuższym stosowaniu zauważyłam poprawę napięcia skóry, która dzięki temu stała się gładsza i bardziej ujędrniona. Jeśli chodzi zaś o nawilżenie, to w moim przypadku dało się ono odczuć, ale nie było ono zbyt spektakularne - używanie kremów nawilżających było konieczne. Przed szybkim zakupem kolnejgo trochę powstrzymuje mnie cena - 118 zł :(

12 - SO BIO ETIC - peeling do twarzy z bio aloesem
To w zasadzie nie peeling, a żel peelingujący. Pisałam Wam o nim niedawno, w tym poście. To naprawdę całkiem fajny kosmetyk, nie mam mu nic do zarzucenia jeśli chodzi o działanie, ale ja wolę mocniejsze zdzieraki.

13 - AVON - rozświetlająca maseczka do twarzy Planet Spa
O całej serii Caribbean Escape pisałam Wam tutaj. Maseczka do twarzy z całej czwórki najbardziej przypadła mi do gustu, i znalazła się nawet w moich ulubieńcach. Skóra po jej użyciu jest wygładzona dzięki drobinkom peelingującym i naprawdę solidnie nawilżona. Mimo że maseczkę ścieram wilgotną gąbeczką to nie czuję potrzeby natychmiastowego nakładania kremu.


14 - KA-HA - szampon w kostce
Szampon miodowy dostałam od Mineralnej Kasi. Najpierw nie wiedziałam jak podejść do tego cudaka, no bo jak to - szampon w kostce? No więc spieniałam szampon w rękach, jak mydło i nanosiłam tą pianę na włosy - zadziałało :) Szampon przyjemnie pachniał, dobrze się pienił, był bardzo wydajny, nie powodował szybszego przetłuszczania się włosów. Niestety dopóki Kasia nie zdecyduje się na własny biznes to nigdzie tego szamponu nie kupicie.

15 - KRINGLE CANDLE - daylight
Świeczka o zapachu gorącej czekolady, znalazłam ją w czekoladowym, listopadowym Chillboxie. Na sucho pachniała przecudnie słodko, bez grama sztuczności, sama czekolada. Po odpaleniu traciła trochę uroku, ale zapach nadal był przyjemnie słodki i otulający.

16, 17 - YANKEE CANDLE - woski zapachowe
Zapach Sweet Strawberry był dość intensywny, przyjemnie owocowy, choć te truskawki były nico sztuczne. Ale i tak zapach mi się podoba i pewnie do niego wrócę. Cinamon Stick mnie za to nie zachwycił mimo że lubię zapach cynamonu. Ten był jakoś mało wyczuwalny, bardzo delikatny, nie przywołał mi świąt :)

I to tyle denka, ale w tytule posta przeczytać mogłyście też o zapomnianej nowości. No tak, bo ja taka ofiara losu jestem i jak pisałam posta o nowościach to zapomniałam o jeszcze jednej. Mianowicie sama sobie zrobiłam planer na przyszły ten rok!


Planer jest w ujęciu tygodniowym, z dodatkowym miejscem na notatki. Jest też miejsce na zaplanowane posty, plany zakupowe, czy rozliczanie się z postanowień i planów (u mnie na pewno będzie to zumba i ćwiczenia na piłkach). Z biegiem czasu pewnie zweryfikuję czy taka forma planera mi odpowiada, a może mam na coś za mało / za dużo miejsca i zobaczymy, może na 2017 też sama sobie stworzę planer :)

A Wy pożegnałyście się się już z zeszłorocznymi pustakami? Jak Wam poszło?

sobota, 12 grudnia 2015

VEDARA - złoty peeling do ciała

Wiecie za co najbardziej lubię wszelkie pudełka subskrybcyjne? Za możliwość wypróbowania produktów, na które normalnie pewnie w życiu bym nie trafiła :) Oczywiście jedne sprawdzają się lepiej, inne gorzej, ale przynajmniej wiem co następnym razem wybrać, albo czego się wystrzegać. Kosmetyk, o których chciałabym Wam dzisiaj napisać, znalazłam właśnie w Shinyboxie. Czy kupię go ponownie?


Złoty peeling skutecznie oczyszcza skórę, przyspiesza metabolizm i poprawia mikrokrążenie. Zawiera ekskluzywną kompozycję oleju kokosowego i migdałowego, które dogłębnie odżywiają, nawilżają i regenerują naskórek, a także tworzą warstwę ochronną zapobiegają utracie wilgoci. Luksusowy olejek karotenowy (z marchwi) dostarcza maksymalną dawkę witamin z grupy B nadając skórze piękny, delikatny koloryt. Zawarte w peelingu drobinki cukru i pestki winogron usuwają martwy naskórek. Cukier szybko rozpuszcza się pod wpływem kontaktu z wodą przez co peeling nie podrażnia naskórka. Złote drobinki dodają blasku i optycznie rozświetlają wyrównując koloryt i niedoskonałości na skórze. Preparat pozostawia odbudowaną i wzmocnioną barierę lipidową skóry. Peeling łatwo się spłukuje pozostawiając skórę piękną, nawilżoną i świeżą.



Peeling znajdziemy na pewno w sklepie internetowym producenta, widziałam go też w kilku innych sklepach internetowych. Jego cena to 48,00 zł za 150 ml.

Peeling zamknięty jest w aluminiowym słoiczku. Dość miękkim niestety, który łatwo ulega uszkodzeniom i wgnieceniom. Dodatkowo w środku peeling nie jest niczym zabezpieczony (sreberko, plastikowa nakładka), przez co olejki (które lubią się oddzielać od drobinek peelingujących) mogą wyciekać z opakowania - oczywiście nie jak peeling stoi, tylko podczas transportu, albo jeśli się nam gdzieś przewróci. Szata graficzna jest całkiem przyjemna dla oka, elegancka, sprawia wrażenie że mamy do czynienia z ekskluzywnym kosmetykiem.


Konsystencja jest niezbyt zbita, dodatkowo zawarte w peelingu olejki lubią się oddzielać od reszty, więc każdorazowo przed użyciem należy całość wymieszać. Jeśli chodzi o zapach to jest mocny, intensywny, orientalny, taki... kadzidlany. Nie każdemu przypadnie do gustu.


Lubię peelingi do ciała, a wśród nich preferuję raczej te mocne zdzieraki. Nie ma dla mnie znaczenia czy są to peelingi solne czy cukrowe. Czy ten jest mocnym zdzierakiem? Nie, dlatego tym z Was które lubią porządne szorowanie polecam stosowanie go na sucho, wtedy efekt jest lepszy :) Te z Was, które mocnego zdzierania nie lubią powinny być zadowolone stosując go normalnie na mokrą skórę. Jak widać na zdjęciu peeling nie należy do tych zbitych, jest dość "mokry" dzięki zawartym w nim olejom. Drobinki cukru są okrągłe i pewnie też dlatego peeling zalicza się do tych słabszych zdzieraków, dodatkowo drobinki szybko się rozpuszczają, więc masaż nie trwa zbyt długo. Skóra po użyciu peelingu Vedary jest miękka, wygładzona, nawilżona. Peeling spłukuje się dość łatwo i nie zostawia po sobie wyczuwalnej tłustej warstwy. Pozostawia za to złote drobinki, których na zdjęciach nie udało mi się uchwycić (no, może odrobinę widać je na zdjęciu z konsystencją). Na koniec jeszcze kwestia zapachu. Jest intensywny i to bardzo! Po prysznicu nadal wypełniał całą łazienkę, a i na skórze utrzymywał się przez jakiś czas. I nawet nie chodzi o to, że był nieprzyjemny, nawet mi się podobał, ale był zdecydowanie zbyt mocny. Wolałabym większą moc zdzierania a mniejszą moc zapachu :) Mimo że nie jest to zły kosmetyk, to jednak nie do końca trafił w mój gust i raczej do niego nie wrócę, ale może Wy się skusicie :)

Znacie kosmetyki Vedary? Wolicie mocne zdzieraki czy jednak szukacie tych słabszych?

piątek, 2 października 2015

Denko wrześniowe

Kolejny miesiąc już za nami, jesień staje się coraz bardziej widoczna. Podobno przed nami całkiem ładny i ciepły weekend, ale to już chyba ostatnie takie przebłyski ciepła :)

W ostatnim poście pokazałam Wam moje wrześniowe nowości, więc teraz pora rozprawić się z pustymi opakowaniami.


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę,  takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - BIELENDA - multifunkcyjny krem CC
Znalazłam go w którymś Shinyboxie i bardzo polubiłam. Ładnie ujednolica kolor skóry, nie tworzy smug, dość szybko się wchłania. Może troszkę brudzić ubrania, ale zdarzało mi się to niezwykle rzadko. Jedyne co mi w nim nie odpowiadało to drobinki rozświetlające - nie przepadam za błyszczeniem, ale trzeba przyznać że nie były to wielkie brokatowe drobiny, tylko delikatny blask. Do zniesienia ale nie w moim stylu :) Z tego co wiem to Bielenda ma tez wersję bez drobinek i to właśnie taką zamierzam kupić na przyszłą wiosnę :)

2 - AA - balsam do ciała pod prysznic
Balsamy pod prysznic to jedyne smarowidła do ciała, które zużywam z chęcią. Ten miałam pierwszy raz, ale nie przypadł mi do gustu z uwagi na zapach. Był jakiś taki sztuczny, chemiczny. Co do samego działania to też nie powalało - było takie sobie. Niby trochę nawilżał, ale bez szału. Ja mam normalną skórę, więc jakoś dawał radę, ale osoby z suchą skórą raczej nie będą zadowolone.


3 - ANATOMICALS - modnie owocowy żel pod prysznic
Dostałam go w pudełku Inspired by i jak widać ma uszkodzoną pompkę :> Przelałam sobie go do innego opakowania, bo w tym używanie go byłoby męczarnią. Żel ma bardzo przyjemny zapach, jak owocowa guma do żucia, wydaje mi się że jak Hubba Bubba. Pieni się dobrze, konsystencja jest odpowiednio gęsta, nie zauważyłam żeby mnie wysuszał. Trochę mniej przyjemna jest cena - 18 zł.

4 - YVES ROCHER - żel pod prysznic
Bardzo lubię te żele, a Pomarańcza z Florydy jest jednym z moich ulubionych zapachów. Prawie przy każdym zamówieniu w YR jakiś żal wpada do mojego koszyka :) Może są trochę mało wydajne, ale cudowne zapachy mi to rekompensują. Więcej możecie przeczytać tutaj.


5 - BATISTE - suchy szampon
Lubię mieć w zanadrzu ratunek w postaci tego szamponu :) Na razie szukam swojej wersji idealnej - ta była całkiem niezła - oprócz odświeżenia włosów podnosiła je u nasady zwiększając wizualnie ich objętość (wiem, inne wersje też trochę podnoszą, ale wydaje mi się że ta bardziej).

6 - GARNIER - odżywka do włosów
Jak dla mnie niestety ta odżywka śmierdziała, używanie jej nie było żadną przyjemnością, ale na szczęście po spłukaniu nie wyczuwałam tego zapachu na włosach:/ Działanie było przeciętne, ułatwiała rozczesywanie, nie zwiększała objętości, nie powodowała szybszego przetłuszczania się moich włosów.


7 - YVES ROCHER - aksamitna maseczka odbudowująca
Tutaj możecie przeczytać moje zachwyty na temat tej maseczki, kilka słów znajdziecie również w poście z moimi hitami. Przyjemny zapach, aksamitna konsystencja i świetne działanie nawilżające - czego chcieć więcej? Chyba tylko kolejnej promocji w YR :)

8 - AVON - rozświetlający żel-krem do twarzy na noc
O całej tej serii mogłyście przeczytać w tym poście. Krem dość szybko się wchłaniał, zadziwiająco dobrze nawilżał, przyjemnie pachniał. Nie każdemu będą odpowiadać drobinki pyłu perłowego, ale to krem na noc który i tak zmywałam rano żelem :) Może skuszę się na niego jeszcze przy okazji jakichś promocji.

9 - GARNIER - płyn micelarny
Nim tez już się zachwycałam, dokładnie tutaj. Hit blogosfery, który i u mnie spisał się bez zarzutu - skuteczny, a przy tym delikatny, żaden makijaż mu nie straszny. To była moja pierwsza butelka, ale na pewno nie ostatnia.


10 - CZTERY PORY ROKU - serum do rak i paznokci
Kolejny produkt pudełkowy, o szczegółach na jego temat możecie więcej przeczytać tutaj. Tak jak przypuszczałam - serum pod koniec trzeba było odkręcać albo rozciąć bo pompka w przypadku takiego opakowania się nie sprawdza. Bardzo szybko się wchłania, ale nawilżenie jest średnie (żeby nie napisać kiepskie).

11 - VEDARA - balsam odnawiający do ust
Pachniał bardzo przyjemnie, pomarańczowo. Nawilżał średnio, do tego ja bardzo nie lubię słoiczkowych smarowideł do ust. Na początku konsystencja była bardzo zbita, później upały zrobiły swoje :> Po powrocie normalnych temperatur w balsamie pojawiły się jakieś tłuste grudki, więc nie chciałam go już używać.

12 - BIAŁY JELEŃ - mydło

Używałam go do mycia pędzli i jajeczka do makijażu - spisywało się świetnie. Bez problemu usuwało wszelkie zabrudzenia, choć nie do końca odpowiadał mi jego zapach.

13 - DOVE - antyperspirant
Przyjemny zapach, znośne działanie. Potrzebuję czegoś dodatkowego na dni kiedy nie używam blokera. Nie brudził ubrań i nie odbarwiał ich.


14 - EFEKTIMA - peeling+maska+krem myjący
Saszetkę znalazłam w ostatnim Shinyboxie, wystarczyła mi na dwa użycia. Całkiem nieźle działała jako peeling, drobinki były całkiem ostre, twarz była później gładka i oczyszczona. Pozostawiona na twarzy wchłaniała się (przynajmniej u mnie). Niezbyt trafione rozwiązanie z taką ilością kosmetyku w saszetce - peelingu nie robię codziennie (to był wyjątek), a zostawiając resztę w saszetce na kilka dni lub tydzień możemy być prawie pewne, że reszta nam zaschnie.

15 - SKIN79 - kremy BB
VIP Gold który znalazłam w Inspired by jest dla mnie za jasny (mam nadzieję że sprawdzi się zimą), więc postanowiłam poszukać innego idealnego BB :) Orange okazał się dla mnie ciut za jasny i jakoś tak lubił mi się zbierać w zmarszczkach (a w zasadzie w bruzdach na czole od ciągłego marszczenia). Purple wydaje się bardziej dopasowany kolorystycznie, a do tego nigdzie mi nie włazi :) Snail Nutrition też jet troszkę za jasny, a do tego mam wrażenie że ma słabsze krycie od pozostałych. Na razie mam jeszcze kilka podkładów, ale gdybym miała wybrać któryś z nich to byłby to fioletowy :)

16 - YANKEE CANDLE - woski zapachowe
Pink Grapefruit - przyjemny, orzeźwiający, ale słodkawy. Lubie owocowe zapachy, zwłaszcza cytrusowe i ten mnie nie zawiódł. Red Raspberry - słodki, dość intensywny, choć nie do końca taki jakiego się spodziewałam. Ale przyjemny :) Clean Cotton - ten z całej trójki chyba najbardziej polubiłam; wosk o zapachu świeżego prania. Kiedyś miałam odświeżacz powietrza z czujnikiem ruchu o takim właśnie zapachu i specjalnie koło niego chodziłam, żeby się włączał. Ten zapach zdecydowanie mi odpowiada - lekki, świeży, taki... domowy.

A jak tam Wasze pustaki? Dobrze Wam idzie wykańczanie?

poniedziałek, 21 września 2015

Shinybox wrzesień 2015

Shinybox we wrześniu nie dotarł do nas tak późno jak poprzednie pudełka, ale nie można też powiedzieć żeby to była połowa miesiąca :) Czy warto było czekać? Czy wydałam w końcu moje Shinystars?


Hasło przewodnie pudełka to "Beauty & The Box", a jego opis brzmiał wg Shiny: Poczuj się jak współczesna bogini piękna - atrakcyjna, zadbana i pewna siebie! Wrześniowa edycja ShinyBox 'BEAUTY & The Box' to kompozycja najlepszych kosmetyków, które utrzymają Twoje ciało w boskiej formie!


Szata graficzna pudełka była dość prosta, w kojarzącym mi się z jesienią złotym kolorem. Pudełko było ciężkie i zawierało 7 produktów pełnowymiarowych i jedną gratisową próbkę. Jak to wyglądało dokładnie?

VEDARA - złoty peeling do ciała
Średnia cena 48,00 zł / 150 ml
Info od Shiny: Złoty peeling skutecznie oczyszcza skórę, przyspiesza metabolizm i poprawia mikrokrążenie. Złote drobinki dodają blasku i optycznie rozświetlają wyrównując koloryt i niedoskonałości na skórze. Preparat pozostawia odbudowaną i wzmocnioną barierę lipidową skóry.


Z peelingu bardzo się cieszę, bo aktualnie mam tylko jeden, który powoli się kończy. Peeling ma bardzo, bardzo intensywny zapach, dla mnie lekko orientalny. Zużyję z całą pewnością i to chyba już niedługo :)

ORIENTANA - olejek do twarzy
Średnia cena 21,00 zł / 55 ml
Info od Shiny: Połączenie naturalnych olejków roślinnych według tradycyjnej receptury ajurwedyjskiej. Olejek doskonale zastępuje kremy do twarzy, działa odżywczo i odmładzająco. Doskonały do cery problematycznej, zanieczyszczonej i zmęczonej. Może być również stosowany jako naturalny kosmetyk do demakijażu.


Z olejkami jakoś ciągle nie potrafię się zaprzyjaźnić mimo że mam na to ochotę :) Trochę przeraża mnie potencjalny zapach: drzewo sandałowe i kurkuma - która z Was wąchała? Ja na razie nie otwieram, bo nie wiem czy olejek zostanie ze mną. Fajnie że pojawiła się nowa marka, fajnie że znów pojawił sie kosmetyk naturalny, ale na razie jeszcze nie wiem co z nim zrobię - specyfików twarzowych mam całe mnóstwo.

SYIS - krem pod oczy
Średnia cena 29,00 z / 15 ml
Info od Shiny: Przeznaczony do każdego rodzaju skóry. Świetnie radzi sobie z zasinieniami oraz drobnymi zmarszczkami pojawiającymi się wokół oczu. Dzięki zawartości cennego wyciągu z korzenia Tarczycy Bajkalskiej rozjaśnia, uelastycznia i wygładza delikatną skórę. Witamina B3 stymuluje syntezę kolagenu i spłyca zmarszczki. Zawarty w kremie kolagen działa regenerująco oraz odpowiednio nawilża skórę. 


Z tego produktu też się cieszę, choć będzie musiał poczekać na swoją kolej. Martwi mnie trochę data przydatności: 1/2016 - dla osób, które zaczną go używać od razu nie ma żadnego problemu, ale jeśli krem z różnych powodów musi trochę poczekać to  może być kłopot z jego zużyciem.

VASELINE - balsam do ciała w sprayu
Średnia cena 26,00 zł / 190 ml
Info od Shiny: VASELINE Spray&Go – to linia innowacyjnych balsamów w spray’u, które sprawiają, że pielęgnacja staje się prosta i szybka, jak nigdy dotąd. Unikalny system aplikacji tworzy lekką mgiełkę kosmetyku, którą można łatwo i równomiernie rozprowadzić. Balsam błyskawicznie się wchłania, nie pozostawiając na skórze tłustej i lepkiej warstwy. Gwarantuje natychmiastowy efekt nawilżenia skóry, dzięki czemu już w chwilę po aplikacji można bezpiecznie założyć ubranie.


Wiem że ten produkt może ucieszyć wiele dziewczyn, ja się do nich niestety nie zaliczam - nie lubię smarowideł do ciała (poza balsamami pod prysznic). Forma balsamu w sprayu mnie nawet intryguje, zapach też powinien mi się spodobać, ale nie na tyle żeby dorzucić kolejny balsam do kolekcji leżących i zbierających kurz smarowideł. Znajdzie sobie nowy dom :)

EVREE - serum do paznokci Max Repair
Średnia cena 15,00 zł / 8 ml
Info od Shiny: Regenerujące serum do do słabych i zniszczonych paznokci. Formuła serum zawiera idealnie dobrane wysokoskoncentrowane składniki, które wykazują silne właściwości pielęgnacyjne dla paznokcia i otaczającego go naskórka. Formuła serum szybko się wchłania. 


Z jednej strony - fajnie, wzmocnienie moim paznokciom może się przydać. Z drugiej strony - noszę hybrydy, więc nie bardzo mam jak używać to serum, chyba że na skórki (z którymi nie mam problemu) i na odkryty przez odrost fragment paznokcia (tylko nie wiem czy to wtedy cokolwiek da).

BIAŁY JELEŃ - emulsja do higieny intymnej
Średnia cena 8,00 zł / 265 ml
Info od Shiny: Emulsja o specjalnie opracowanej formule do codziennej higieny i pielęgnacji intymnych miejsc kobiety. Utrzymuje naturalną równowagę immunologiczną skóry miejsc intymnych, zmniejsza ryzyko występowania infekcji, łagodzi objawy podrażnień.


Zgodnie z informacją na stronie Shiny w naszych pudełkach lądowała losowo albo emulsja z jaśminem i macierzanką albo emulsja z szałwią i ogórkiem. Jak widać w moim pudełku znalazła się jeszcze trzecia wersja z kozim mlekiem :) Płyn z pewnością zużyję, to chyba jeden z takich produktów, które używa każda z nas.

EFEKTIMA - peeling + maska + krem myjący 3w1
Średnia cena 2,50 zł / 10 ml
Info od Shiny: Doskonały, skondensowany preparat do oczyszczania skóry twarzy łączy w sobie krem myjący, peeling oraz maskę. Spodziewanym rezultatem zabiegu jest oczyszczona, wygładzona i ujędrniona skóra twarzy. 


To niewielka saszetka, która wystarczy pewnie na jedno lub dwa użycia. Na razie trafi do koszyczka z próbkami, ale pewnie prędzej czy później pójdzie w ruch. Dodatkowo gratis dostałyśmy próbkę balsamu brązującego.

Żeby tradycji stało się zadość to do pudełka trafiły również ulotki ze zniżkami i rabatami.


Czy jedzie do mnie kolejne pudełko za punkty? Jeśli czytałyście uważnie moje komentarze to pewnie domyślacie się już że nie :) Obiektywnie patrząc pudełko nie jest takie złe (zresztą na fb pojawia się sporo zachwytów), ale w moim przypadku okazało się nieco nietrafione. Najbardziej cieszę się z peelingu i kremu pod oczy (szkoda że nie ma dłuższej daty). Płyn do higieny intymnej na pewno zużyję, ale nie mogę powiedzieć, żeby to było coś wow. Nie wiem jeszcze co zrobię z olejkiem z Orientany i z serum z Evree. Za to Vaseline na pewno gdzieś powędruje.


Pojutrze powitamy kalendarzową jesień, ale tak naprawdę to wcale tego jeszcze nie widać - musiałam się sporo nachodzić, żeby zorganizować jesienny klimat do zdjęć :) A dzisiaj jeszcze czytałam że w październiku temperatury znów będą przekraczać 25°C.

Zamawiałyście we wrześniu Shinyboxa? Spodobała Wam się zawartość?

wtorek, 20 stycznia 2015

Shinybox styczeń 2015

Po ostatnich rewelacyjnych (przynajmniej dla mnie) pudełkach Shiny miało wysoko postawioną poprzeczkę. Bardzo mnie ciekawiło czy uda im się utrzymać wysoki poziom :)

Hasłem przewodnim styczniowego pudełka było "Winter in the city". Miał to być zimowy zestaw z kosmetykami, które pozwolą nam właściwie zadbać o skórę zimową porą, a także cieszyć się zdrową i promienną cerą.

Zewnętrzne pudełko mnie nie porwało, było takie zwykłe, szare, minimalistyczne (zresztą te i tak najczęściej wyrzucam). Wewnętrzne mi się spodobało, aczkolwiek dla mnie miałoby więcej uroku bez modelki, z samym tylko widokiem :)


W pudełku znalazły się 3 pełnowymiarowe produkty, 2 miniatury i jedna próbka. Nie było tym razem żadnych dodatkowych kosmetyków - ani dla subskrybentek, ani z losowania, konkursu itp. 

Co dokładnie znalazło się w pudełkach?

BEAUTYFACE - innowacyjne serum do twarzy
Średnia cena 30,00 zł / 10 ml - w pudełku znalazł się produkt pełnowymiarowy
Info z ulotki: Produkt w formie żelu o wyjątkowej koncentracji składników aktywnych. Nie zatyka porów. Serum jest przebadane dermatologicznie i współgra z każdym typem pielęgnacji skóry. Świetnie nadaje się także do masażu.

Marka zupełnie mi nie znana, jest to nowość na rynku. Aktualnie na stronie internetowej producenta jest promocja i serum można nabyć za niecałe 20 zł. W ofercie znajduje się siedem rodzajów serum, w Shiny losowo przydzielane były cztery. W moim pudełku znalazło się serum dotleniające, które zużyję z ciekawością. 

SYLVECO - oczyszczający peeling do twarzy
Średnia cena 20,00 zł / 75 ml - kolejny pełnowymiarowy produkt
Info z ulotki: Hypoalergiczny, kremowy peeling z korundem przeznaczony do oczyszczania skóry. Dotlenia, poprawia jej ogólny stan, zmniejsza pory i reguluje wydzielanie sebum. Drobinki ścierające są mocne i doskonale złuszczają martwy naskórek. 

Mam trochę mieszane uczucia... Generalnie z obecności Sylveco bardzo się cieszę, miałam okazję używać tylko pomadki z peelingiem i kilku próbek dołączanych do Shinyboxów, ale kosmetyki tej marki zbierają wiele pochlebnych opinii w Internecie. Problem jest taki, że peeling jest przeznaczony do skóry ze skłonnością do przetłuszczania, z rozszerzonymi porami, a ja mam suchą aczkolwiek ze skłonnością do niedoskonałości. Czy któraś z Was z suchą skórą używała tego peelingu? Trochę się boję, że niechcący mogę sobie zrobić nim krzywdę :(

SYLVECO - szampon do włosów
Średnia cena 24,00 zł / 300 ml - produkt w pudełku jest pełnowymiarowy
Info z ulotki: Produkt hypoalergiczny, przeznaczony do pielęgnacji każdego rodzaju włosów. Przywraca ich miękkość i elastyczność oraz intensywnie je nawilża.

Ja znalazłam w swoim pudełku odbudowujący szampon pszeniczno-owsiany oraz próbkę balsamu myjącego z betuliną. Możliwa była również kombinacja odwrotna - pełnowymiarowy balsam myjący i próbka szamponu. Próbkę tego balsamu już kiedyś miałam i byłam zadowolona (wystarczyła mi na dwa użycia), więc mam nadzieję, że szampon będzie równie dobry :)

GLAZEL - perełki rozświetlające skórę
Średnia cena 45,00 zł / 17 g - dostałyśmy miniaturę o wadze 11 g (~ 29 zł)
Info z ulotki: Dzięki lekko migoczącym drobinkom twarz nabiera subtelnego blasku, a odbijające światło pigmenty dają efekt rozświetlonej skóry. Delikatne drobinki sprawiają, że cera nabiera młodzieńczego, zdrowego i naturalnego wyglądu. Mogą być nakładane na całą twarz, na policzki lub dekolt.

Kwestia rozświetlaczy, bronzerów, róży itp. do dla mnie nadal czarna magia :) Uczę się, próbuję, kombinuję - w końcu coś pewnie z tego wyjdzie:) Opakowanie jest niewielkie, a kuleczki bardzo jasne, miękkie. Zobaczymy co dalej...

VEDARA - balsam odnawiający do ust z 24 karatowym złotem
Średnia cena 24,00 zł / 14 ml - w pudełku znalazła się miniatura o pojemności 7 ml (12 zł)
Info z ulotki: Ekskluzywny balsam zapobiega pękaniu i łuszczeniu się delikatnej skóry ust. Drobinki złota wnikają w skórę zapewniając szybki i doskonały efekt. Działa zmiękczająco, nadaje ustom piękny połysk i pełniejszy wygląd oraz zabezpiecza naskórek przed szkodliwym wpływem warunków środowiska - zimno, wiatr.

Vedara jest dla mnie zupełnie nową marką, choć z tego co kojarzę pojawiła się już w Shinyboxie przy okazji jakiegoś konkursu. Balsam nie ma zupełnie konsystencji balsamu, jest bardzo zbity. Najpierw myślałam że to przy transporcie, z zimna. Ale po kilku godzinach w mieszkaniu nadal jest zbity, przy pocieraniu wytwarza się olejowa warstwa. Pachnie przyjemnie, w pracy z koleżankami nie potrafiłyśmy jednoznacznie z czym nam się on kojarzy, ale po przyjściu do domu doznałam olśnienia: pachnie jak kisiel cytrynowy! Też macie podobne wrażenie, czy to tylko mi się tak wydaje? Żadnych drobinek złota tam nie widzę, zobaczymy jak się będzie sprawował podczas stosowania.

I to wszystko :) Tak prezentuje się cała zawartość pudełka:

Nie miałam efektu wow! po otwarciu pudełka, ale ogólnie jestem zadowolona. Nie bardzo tylko rozumiem zamysł tego hasła - dla mnie jedynym zimowym kosmetykiem może być tu balsam z Vedary, pozostałe są to dla mnie kosmetyki "całoroczne" :) Bardziej spodziewałam się tu jakiegoś kremu do rąk, do stóp, balsamu... nie wiem. Aczkolwiek ta kombinacja kosmetyków nawet odpowiada mi bardziej niż to, czego spodziewałam się bez podpowiedzi.

A wy subskrybujecie Shinyboxa? A może jakieś inne pudełko? Podoba Wam się zawartość?