Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mariza. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Mariza. Pokaż wszystkie posty

środa, 8 czerwca 2016

Denko majowe

W zeszłym miesiącu pokazałam Wam najmniejsze denko ever :) Czy w tym miesiącu moje zużycia są bardziej imponujące? Ależ oczywiście! Bo przecież mniej niż ostatnio to się już chyba nie da zużyć :)


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - YVES ROCHER - żel pod prysznic
Lubię żele YR, ale zdecydowanie bardziej wolę serię Jardins du Monde. Ten brzoskwiniowy żel bezpośrednio w butelce pachniał całkiem przyjemnie, ale w kontakcie z wodą uwalniała się w nim jakaś chemiczna nutka :( Poza tym tak jak inne żele tej marki nie podrażniał, nie wysuszał skóry i robił co miał robić :) Na brzoskwinię może się już nie skuszę, ale inne zapachy na pewno będę testować :)

2 - BALNEOKOSMETYKI - biosiarczkowy żel peelingujący
Dość przyjemny cytrusowy zapach, choć nie tak przyjemny jak szamponu z tej serii. Działanie peelingujące dość słabe, o innych efektach nie jestem w stanie powiedzieć. Jest zbyt średni, żeby wydać na niego tyle ile kosztuje :>

3 - AA - ujędrniający balsam do ciała
A to wyrzutek, użyty zaledwie kilka razy. Okazało się, że już dość dawno się przeterminował kilka miesięcy temu, więc wyrzuciłam go bez większego żalu. Nie cierpię zakodowanych dat przydatności na produktach! Nie wiem czy robi to co obiecuje producent i pewnie się o tym nie przekonam. Mazidła do ciała powinny mnie urzekać zapachem, żebym chciała ich używać :) A ten był w zasadzie bezzapachowy.


4 - BANIA AGAFII - maska do włosów "Blask i Elastyczność"
Lubię te saszetki, są świetne na wyjazdy. Jeśli chodzi zaś o działanie to mam wrażenie, że wszystkie maski Bani Agafii działają u mnie tak samo - ułatwiają trochę rozczesywanie włosów, nadają im blask, nie powodują przetłuszczania, ale z drugiej strony nie zauważyłam po nich żadnego efektu wow. Ta maska miała ziołowy, całkiem przyjemny zapach i brudnobrązowy kolor :)

5 - MARION - jedwab do włosów
Moje włosy go lubią, więc pewnie jeszcze się spotkamy :)


6 - CAREX - mydło w płynie
Bardzo przyjemny, truskawkowy zapach :) Działanie równie przyjemne - mydło nie wysuszało skóry, do tego całkiem nieźle radziło sobie podczas mycia pędzli.

7 - AA - serum do rąk
Lekkie, bardzo szybko się wchłaniało. Trochę przeszkadzał mi jego słodkawy zapach, ale to oczywiście kwestia gustu. Jeśli chodzi o nawilżenie to szału nie było, a przecież serum dedykowane jest do bardzo suchej skóry. Niestety na takich się raczej nie spisze, ale do mniej wymagających jest całkiem w porządku.

 
8 - BIELENDA - serum nawilżające
Miała być recenzja. Ale nie będzie, bo jakimś cudem usunęłam zdjęcia z dysku. Brawo ja! A więc recenzja się pojawi jak kupię kolejne opakowanie :) A skoro deklaruję, że kupię to znaczy że byłam z niego zadowolona :)  Serum szybko się wchłaniało, dobrze współpracowało z pozostałymi kosmetykami, całkiem nieźle nawilżało moją suchą skórę.

9 - DERMIKA - serum Skin Calligraphy
Miniaturki z Shinyboxa, każda po 5 ml, co w sumie pozwoliło na przetestowanie :) Serum miało przyjemną kremową konsystencję, szybko się wchłaniało, spokojnie można było je nakładać również rano, pod makijaż. Dość dobrze nawilżało skórę, ale nie zauważyłam żadnych innych efektów.


10 - PAESE - mineralny podkład matujący
Na początku trochę się go obawiałam, bo trafił mi się odcień "jasny beż", a ja do bladziochów nie należę. O dziwo dość ładnie dopasowywał się mojej cery. Używałam go czasami solo, a czasami do utrwalenia płynnego podkładu. Utrzymywał mat na mojej skórze przez większość dnia, ale zaznaczam, że ja jestem sucharek i nigdy nie miałam większych problemów ze świeceniem się (co nie znaczy że nie świecę się wcale).

11 - GRASHKA - korektor (chyba) pod oczy
To wyrzutek. W zasadzie całe opakowanie, użyty chyba tylko kilka razy, dla wypróbowania. Był strasznie jasny (prawie biały), bardzo wysuszał skórę, podkreślał wszystkie zmarszczki. Mały koszmarek. Nie wiem jakim cudem mi się uchował, byłam przekonana że już dawno go wyrzuciłam :)

12 - CATRICE - kamuflaż
To też wyrzutek, ale jego zużyłam ponad połowę. Dość solidnie kryje wszelkie niedoskonałości, ale z biegiem czasu zaczął mi się na twarzy wysuszać i wyglądać niezbyt estetycznie tworząc suche plamy przebijające spod podkładu. Niewykluczone, że powodem było to że używałam go znacznie dłużej niż sugeruje producent :>

13 - MARIZA - szminka
Kolejny wyrzutek - koszmarek z Shinyboxa. Pomadka w ohydnym jak dla mnie kolorze "Barbiowego" różu. Pal licho kolor, bo mam koleżankę, która lubi takie odcienie i o dziwo całkiem nieźle w nich wygląda, więc miałabym ją komu oddać. Ale ta pomadka niestety bardzo źle wyglądała na ustach, bardzo nieestetycznie podkreślała i zbierała się w załamaniach. W sumie to nie wiem dlaczego nie wyrzuciłam jej od razu.

I to tyle - większe niż poprzednie, ale nadal nie dorastające do pięt moim denkom-gigantom :) Muszę solidnie wziąć się za zużywanie, bo w ostatnim chomikowym zestawieniu nie wypadłam najlepiej niestety.

A jak Wasze denka? Sporo wyrzuciłyście? A co ważniejsze: więcej zużyłyście czy kupiłyście? ☺

czwartek, 4 lutego 2016

Denko styczniowe i kilka wyrzutków

Moje nowości styczniowe (dość skromne) mogłyście podejrzeć kilka dni temu, teraz przyszła pora na pożegnanie się z pustakami - trzeba zrobić miejsce na kolejne śmieci :) Zużywanie w styczniu poszło mi całkiem sprawnie, do tego zrobiłam przegląd kolorówki i kilka rzeczy wylądowało w koszu.


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - EVELINE - balsam pod prysznic
O rajuśku jak on pachnie! Jeśli lubicie czekoladowe klimaty w kosmetykach to koniecznie musicie go wypróbować :) Do tego ma całkiem fajne działanie, po więcej szczegółów zapraszam do recenzji. Jedynym minusem jest to, że pod koniec opakowania pompka nie daje rady i trzeba rozcinać butelkę.

2 - BODY BOOM - peeling kawowy
Niewielkie opakowanie z Shinyboxa. Dość mocny zapach palonej kawy, aromat cynamonu był prawie niewyczuwalny. Działanie całkiem fajne, peeling dość dobrze złuszczał naskórek, nieźle zdzierał, a do tego pozostawiał skórę delikatnie natłuszczoną. Nie da się ukryć że przy okazji robił sporo bałaganu pod prysznicem, a to papierowe opakowanie średnio zdaje egzamin - łatwo namaka. Do tego dość wysoka cena powoduje, że nie wiem czy się jeszcze skuszę na ten peeling.

3 - AA - kremowy żel do mycia ciała
Rzekłabym: taki se. Bez szału - mył, pienił się dość dobrze, nie wysuszał, ale zapach nie do końca mi odpowiadał, był taki słodko kwiatowy.

4 - YVES ROCHER - żel pod prysznic
To jakaś limitka o zapachu owoców leśnych. Lubię żele YR, dobrze się pienią, nie wysuszają, najczęściej zachwycają zapachem. Tu zachwytu może nie było, ale było całkiem przyjemnie - jogurtowo-owocowo :) Nie wiem czy kupię ten konkretny zapach, ale na pewno będę kupować żele z tej serii.


5 - BATISTE - suchy szampon
Od dość długiego czasu w mojej łazience zawsze musi stać jakiś suchy szampon - te z Batiste sprawują się wyśmienicie; odświeżają rzeczywiście na cały dzień, łatwo się wyczesują, lekko unoszą włosy u nasady, nie matowią ich zbytnio. Ta wersja z granatem i jaśminem dodatkowo pięknie pachnie (dość podobnie do wersji Eden), ale to limitka, nie wiem czy ją jeszcze gdzieś kupicie, w każdym razie ja dawno jej nie widziałam.

6 - SYLVECO - płyn micelarny
Oj, nie ma recenzji? A zdjęcia na dysku są :) Recenzja będzie i to całkiem pozytywna, bo Sylveco to kolejny udany kosmetyk tej marki. Delikatny, a przy tym skuteczny.


7 - AA - krem matujący intensywnie nawilżający
Miałam go z Joyboxa. Sama bym się na niego nie zdecydowała, bo przeznaczony jest do cery mieszanej i normalnej a ja mam suchą, ale okazało się że całkiem nieźle radził sobie z nawilżaniem. Mam jeszcze jedno opakowanie, które dostałam w wyprzedażowym Joyboxie.

8 - SYIS - krem pod oczy
A to moje rozczarowanie, o którym pisałam Wam tutaj. Bardzo słabe nawilżenie, ciężko się wchłaniał przy grubszej warstwie (w zasadzie to przy grubszej warstwie się nie wchłaniał). Cieszę się że się skończył.

9 - GARNIER - krem na noc
A to za to bardzo pozytywne zaskoczenie. Dziwna budyniowa konsystencja, trudny do określenie zapach (czasem go lubiłam, a czasem wręcz przeciwnie), ale za to dość szybkie wchłanianie i satysfakcjonujące mnie nawilżenie :) 


10 - ENKLARE - serum regenerujące
U mnie niestety nic nie zregenerowało. Stosowałam je tylko na noc, bo powodowało rolowanie się kremów i podkładów. Słabe nawilżenie, ale całkiem przyjemny miętowy zapach i orzeźwienie przy stosowaniu. To niestety za mało, żeby zagościło u mnie ponownie. Recenzję znajdziecie tutaj.

11 - INGRID - serum intensywnie odmładzające
To serum za to stosowałam rano :) Zawierało bardzo malutkie drobinki rozświetlające, w zasadzie niewidoczne na twarzy. Dobrze współgrało z pozostałymi kosmetykami, nie podrażniało. Wygodne opakowanie z pipetą nie sprawiało problemów, ale nie do końca odpowiadał mi zapach, był jakiś taki chemiczny. No i najważniejsze - w sumie to nie zrobił z moją twarzą nic szczególnego - nie stała się jędrniejsza, bardziej odżywiona, wygładzona, nawilżona itp. Wypróbowałam, zużyłam i więcej nie wrócę.

12 - SKIN79 - maska w płacie
Całkiem przyjemna, pachnąca lekko cytrusowo. Całkiem nieźle nawilżała, skóra po jej zastosowaniu była gładka i przyjemna w dotyku. Jeśli chcecie wiedzieć więcej o tej i innych maseczkach z kolorowej serii to zapraszam Was do tego wpisu.

13 - YASUMI - maseczka rozgrzewająca
Rzeczywiście rozgrzewała, pachniała przyjemnie czekoladowo. Byłam z niej zadowolona, ale chyba bez większych zachwytów bo nie pamiętam szczegółów :)

14 - ORIFLAME - maseczka Royal Velvet
Dostałam ją od koleżanki, która jest zachwycona jej działaniem i zawsze w promocji kupuje ją na zapas :) Mnie nie zachwyciła, nawilżenie przeciętne, innych widocznych efektów nie zaobserowałam.


15 - LIV DELANO - krem do rąk
Zupełnie nieznana mi marka - ten balsam do suchej skóry znalazłam w Shinyboxie. Niestety szału nie było. Nie spodobał mi się zapach, a działanie też nie zachwycało. Bardzo szybko się wchłaniał, ale nawilżenie było krótkotrwałe.

16 - EVELINE - krem do rąk
Oba opakowania tego kremu-serum pochodzą z wyprzedażowych Joyboxów. Miałam już kiedyś krem-maskę z Eveline i szczerze mówiąc nie widzę między nimi różnicy. Świetny krem do pracy - błyskawicznie się wchłania, ale rozczarujecie się jeśli liczycie na intensywne nawilżenie - jest po prostu przeciętne.


17 - PAESE - podkład Matt it Up
Wkurzał mnie aplikator w formie łopatki, zdecydowanie bardziej wolę pompki! Nie matowił, miał dzieny, niezbyt przyjemny zapach i dość szybko ścierał się z twarzy.

18 - MARIZA - puder ryżowy
Świetny produkt! Matowił skórę na długi czas (ale ja nie mam większych problemów ze świeceniem się skóry), nie bielił, nie pylił się zbytnio. To było moje drugie opakowanie, ale chętnie jeszcze wrócę do tego pudru w przyszłości.

19 - LOVELY - tusz do rzęs
Bardzo go lubię - dobrze rozczesuje rzęsy, nie skleja ich, ładnie je podkręca, lekko wydłuża i pogrubia. Nie osypuje się, trzyma się na rzęsach cały dzień. Lekko wygięta silikonowa szczoteczka - taka jaką lubię. Jedynym minusem jest jego dość szybkie wysychanie. Efekt jaki daje na rzęsach możecie zobaczyć w tym poście.

20 - YVES ROCHER - tusz do rzęs
Mascara Volume Elixir to chyba pierwszy tusz z YR, z którego jestem w miarę zadowolona. Podkreślam: w miarę zadowolona, bo zachwytów nie ma. Szczoteczka tradycyjna, tusz lekko wydłuża i pogrubia rzęsy, nie jest tak suchy jak pozostałe tusze z YR których używałam. Całkiem poprawny, choć cudów nie zdziałał.


21 - WIBO - rozświetlacz Diamond Illuminator
Mój pierwszy rozświetlacz zakupiony pod wpływem zachwytów połowy blogosfery :) Uległam i nie żałuję. Piękna delikatna tafla w szampańskim kolorze, niska cena - polubiłam do bardzo i już używam kolejne opakowanie.

22 - ESSENCE - eyeliner
Niby wodoodporny, a wcale tak nie było. Końcówka pisaka dość szybko wyschła, chyba jednak pozostanę przy eyelinerach w kałamarzykach, z pędzelkiem.

23 - SYIS - jajeczko do podkładu
Bardzo polubiłam ten sposób aplikacji podkładu. Nie miałam nigdy oryginalnego Beauty Blendera, więc nie wiem czy gąbeczka z Syis jest do niego bardzo zbliżona czy tylko trochę. W każdym razie podkład nanoszony tym sposobem ładnie wtapia się w skórę, wygląda bardzo naturalnie. Jak widać moja gąbeczka jest już sfatygowana i popękana, ale to nie dziwne - używałam jej prawie codziennie od około roku.

24 - BELL - konturówka automatyczna
Nawet nie wiem skąd ją mam. Odcień 01 to brudny róż z lekką domieszką brązu. Całkiem ładny kolor. Konsystencja konturówki odpowiednio twarda, ale jednak miękko i łatwo sunęła po ustach. Trwałość dość przeciętna, równo się ścierała z ust. No i plus za to, że nie trzeba jej temperować :)

25 - GLAZEL - kredka do brwi
Shinyboxowe pozytywne zaskoczenie. Mój chyba pierwszy produkt do brwi i od razu taki, z którym się polubiłam. To już druga zużyta kredka, mam jeszcze czarną, ale jej używam zdecydowanie rzadziej. Obecnie jestem na etapie poszukiwania idealnego dla mnie produktu - mam cienie prasowane, cień w kremie, żel, ale niewykluczone że do tej kredki jeszcze wrócę. Miała odpowiedni kolor, a jej lekko woskowa konsystencja delikatnie trzymała włoski w ryzach.


A to już - jak widać - wyrzutki. Duo cieni Virtual miało datę ważności do 1/2014, a że mam podobne odcienie to tych nie używałam już dawno i ich nie potrzebuję. Ale sprawowały się dobrze, miały dość dobrą pigmentację, nie osypywały się, na bazie trzymały się cały dzień i nie rolowały. Czwórkę cieni z Wibo kupiłam już dawno i rzadko używałam, bo się potwornie pyliły i osypywały. Kamuflaż z Glazel w za jasnym dla mnie kolorze znalazłam w Shinyboxie. Leżał sobie nieużywany, a teraz się okazało, że wysechł :P Kamuflaż z Paese dotarł do mnie przeterminowany i w za ciemnym kolorze :( Szkoda, bo ma dość fajną konsystencję musu i chętnie bym go wypróbowała. Baza/Top z Silcare do manicure hybrydowego szału nie robiła, miała gorszą trwałość niż Semilac, a poza tym uszkodziła mi się nakrętka z pędzelkiem. Lakiery hybrydowe Silcare, z których jeden był kiedyś pastelowym różem (chyba 590), a drugi mlecznym nudziakowym brązem (chyba 620), a po czasie zrobiły się jakieś brudnożółte.

I koniec :) Jeśli chodzi o zapasy to widzę już światełko w tunelu, a poza tym zaczynam zbierać nowe opakowania. A Wy dużo zużyłyście w styczniu?

środa, 3 czerwca 2015

Denko majowe

Niestety (dla mnie i moich zapasów) majowe denko nie należy do tych imponujących gigantów denkowych. Ale też z drugiej strony nie jest źle, trochę udało mi się jednak zużyć :) Najważniejsze, że w maju więcej zużyłam niż kupiłam :) W maju postanowiłam też zużyć w końcu choćby część próbek - udało się :)


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę,  takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.


1 - AVON - peeling do ciała z ekstraktem kawy kolumbijskiej
Nazwa nieadekwatna do zawartości: po pierwsze to żel peelingujący a nie peeling, a po drugie to nie była kawa o jakiej marzyłam :( Po więcej szczegółów zapraszam Was do recenzji, w której trochę się wyżyłam. Nie mam już ochoty na żaden peeling z serii Planet Spa.

2 - AVON - żel pod prysznic
Pienił się bardzo dobrze, co lubię. Zapach miał też całkiem przyjemny, choć mnie nie zachwycał. Nie wysuszał skóry, robił co miał robić. Do tej wersji zapachowej raczej nie wrócę, ale pewnie wypróbuję kiedyś inne, bo działanie było w porządku :)

3 - YVES ROCHER - żel pod prysznic Ziarna Kawy z Brazylii
No i to jest prawdziwy zapach kawy! Z całej serii żeli Jardins du Monde to właśnie ten jest moim ulubionym, nie jestem w stanie nawet zliczyć ile opakowań już zużyłam. O tej serii żeli pisałam juz kiedyś na blogu, dokładnie tutaj.

4 - EVELINE - luksusowy balsam pod prysznic
Uwielbiam! Znalazł się w moich hitach lutego/marca i doczekał się też pełnej recenzji. Zapach jest boski - słodki, czekoladowo-kakaowy, zdecydowanie Eveline ma za niego plusa ode mnie :) Okazało się, że ma też małego minusa - z uwagi na gęstość balsamu po koniec pompka już go nie nabiera, trzeba albo rozciąć opakowanie, albo się trochę nagimnastykować żeby zużyć go do końca. Ale mnie to nie zraża, na pewno kupię go jeszcze nie raz.


5 - MIXA - płyn micelarny
Spisywał się bardzo dobrze - skutecznie zmywał makijaż, nie podrażniał, nie uczulał. Jego świeżutką recenzję znajdziecie w tym poście.

6 - BINGOSPA - mleczko do mycia twarzy
Mimo obietnic producenta wcale nie nawilżało, a wręcz mam wrażenie że trochę wysuszało moją skórę. Przyjemnie pachniało i skutecznie oczyszczało twarz, również z resztek makijażu. Nie podrażnia, nie uczula - generalnie nie jest złe. Myślę że bardziej zadowolone będą z niego osoby z innym rodzajem cery - sucharkom raczej nie polecam.

7, 8 - PUREDERM - płatki na oczy
Wykończyłam płatki ogórkowe (kojące) i pomarańczowe (witalizujące). Oba to takie średniaki, bardziej przypadły mi do gustu te ogórkowe, trochę lepiej nawilżały i pachniały mniej sztucznie. Nie spodziewałam się po nich efektu wow, a jedynie chwili relaksu i może delikatnego rozjaśnienia spojrzenia :) Relaks był, szkody mi żadnej nie wyrządziły. Mimo że nie zrobiły nic spektakularnego to być może będę do nich co jakiś czas wracać.


9 - HEALER - krem z rokitnikiem
Miałam go z jakiejś wymianki. Moja cera bardzo lubi się z rokitnikiem i tak też było w tym wypadku. Krem spisał się dobrze, odpowiednio nawilżał, nie podrażniał. Z uwagi na dość tłustą konsystencję stosowałam go raczej na noc, ale na dzień też się zdarzało :) Pewnie kupiłabym go za jakiś czas, ale chyba nie można go nigdzie kupić (przynajmniej ja nie znalazłam).

10 - RIVAL DE LOOP - ampułki nawilżające Hyaluron Booster
Siedem ampułek, z których każda wystarczała mi na dwie aplikacje. Wchłaniały się szybko, nawilżały dość dobrze, ale nie było to długotrwałe nawilżenie. Nie zauważyłam jakiegoś spektakularnego działania, ale nie wykluczam że kiedyś, przy okazji jakiejś promocji... :)

11 - BANIA AGAFII - nagietkowy scrub do twarzy
To też jeden z moich ulubieńców, więc pojawi się jeszcze u mnie za jakiś czas. Solidny solny (!) zdzierak, skóra jest po nim gładka, rozjaśniona i lekko nawilżona. Po więcej szczegółów zapraszam do recenzji.

12 - RIVAL DE LOOP - kapsułki piejęgnacyjne z koenzymem Q10 i witaminą E
Z uwagi na ich olejową konsystencję stosowałam je tylko wieczorem. Nie zauważyłam ani wygładzenia zmarszczek (wiem, to tylko 7 dni) ani żadnych innych efektów.

13 - POSE - odmładzający krem do twarzy
U mnie niestety się nie sprawdził - głównie przez zbyt słabe nawilżenie skóry. Więcej napisałam o nim w recenzji. A miało być tak pięknie... :)


14 - BANIA AGAFII - maska drożdżowa do włosów
Miała dość lejącą konsystencję, dlatego też lepiej niż słoiczek moim zdaniem spisałaby się tubka lub butelka. Jeśli zaś chodzi o działanie to nie wiem czy przyśpieszyła tempo wzrostu moich włosów - nigdy tego nie mierzyłam :) Pachniała dość przyjemnie, włosy były po niej gładkie i miękkie, łatwo się rozczesywały. Nie spowodowała przyśpieszonego przetłuszczania się włosów. W sumie to ja i tak nie mam wielkich wymagań jeśli chodzi o produkty do włosów:>

15 - VERONA - szampon koloryzujący
Włosy po jego użyciu ładnie błyszczały, kolor mi się spodobał. Na razie jednak rezygnuję z saszetek i chyba wracam do tradycyjnych farb :>


16 - AQUASELIN - bloker
U mnie niestety spisał się średnio i to w okresie zimowo wiosennym. Dlatego jestem pewna, że w okresie upałów na pewno sobie u mnie nie poradzi.

17 - RIMMEL - podkład Lasting Finish 25h
Krycie miał zadowalające, trwałość też nie była zła (ale na pewno nie 25h). Dobrze współpracował ze wszystkimi kremami, których używałam w tym czasie, nie warzył się, nie tworzył efektu maski. I choć byłam z niego zadowolona, to jednak czegoś mi brakowało do pełni szczęścia (nie wiem czego).

18 - MARIZA - pomarańczowy peeling do ust
Znalazłam go w jednym z Shinyboxów. Pachniał pięknie, pomarańczowo, jednak nie do końca odpowiadała mi jego olejowa konsystencja. Peeling odpadał z ust, drobinki cukrowe były dość grube. Zdecydowanie bardziej wolę pomadkę peelingującą Sylveco :)

19 - ANFANI - masło shea
To maleństwo o pojemności jakichś 5-10 ml śmierdziało jak popielniczka. Za to działanie miało rewelacyjne. Stosowałam je miejscowo, jak pojawiały mi się jakieś przesuszone miejsca na skórze - po kilku aplikacjach nie było po nich śladu.

20 - REGENERUM - serum do paznokci
Nie zrobiło z moimi paznokciami zupełnie nic. Podobał mi się sposób aplikacji - tubka zakończona była pędzelkiem, ale nic poza tym nie zrobiło na mnie wrażenia. Paznokcie się nie wzmocniły, nie rozjaśniły i były nadal w tak samo kiepskiej kondycji.


Na koniec garść próbek. Olejki do kąpieli (BARWA) nie zachwyciły mnie ani swoją konsystencją ani zapachem (nie polubiłam ani różanej ani oliwkowej wersji). Masła do ciała (FARMONA) to też nie moja bajka. Przede wszystkim dlatego, że nie lubię tradycyjnych mazideł do ciała, a poza tym te wersje zapachowe też mnie nie urzekły, choć jeśli miałabym wybrać to bardziej do gustu przypadło mi Cosmo. Balsam do ciała (CLOCHEE) znalazłam w Shinyboxie, ma intensywny, niezbyt przyjemny cynamonowy zapach (a ja przecież lubię zapach cynamonu!). Wygładzający krem przeciwzmarszczkowy (LIRENE) wstępnie zrobił na mnie dość pozytywne wrażenie - całkiem przyjemnie pachniał, szybko się wchłaniał.Chyba spróbuję zdobyć kilka próbek, żeby wyrobić sobie o nim zdanie. A na koniec próbki zapachów (nasączone chusteczki) z YVES ROCHER: Comme Une Evidence już miałam i jak dla mnie jest zbyt słodki; Naturelle Osmanthus mam w tej chwili miniaturkę; też należy do tych kwiatowych, ale nie jest tak słodki jak poprzednik. Klasyczna Naturelle była już w moim posiadaniu dwukrotnie - przyjemny rześki zapach na co dzień. Quelques Notes d'Amour na mój gust była zdecydowanie za ciężka, za słodka, za intensywna.

No i już - pora zbierać następne pustaki :) A jak Wam poszło w maju? Jesteście z siebie zadowolone?

czwartek, 21 maja 2015

Shinybox maj 2015

Majowe pudełko w końcu trafiło do moich rąk, Shiny znów testowało naszą cierpliwość :) Jak zwykle podpowiedzi na fanpage były kuszące, a jak to ma się do rzeczywistej zawartości boxa?


Majowe pudełko to znów współpraca - tym razem z marką Venezia. Shiny reklamowało je takim opisem: "Celebruj swą kobiecość! Jeśli chcesz poczuć się szykownie i kobieco, majowe pudełko ShinyBox jest idealne dla Ciebie. Limitowana edycja majowa KOBIECY SZYK, to efekt niebanalnej współpracy ShinyBox & Venezia."


Szata graficzna dość prosta, mi osobiście podoba się średnio, ale pudełko jak zwykle znajdzie swoje zastosowanie :) W boxie znalazłam 5 produktów pełnowymiarowych, jedną miniaturę, jedną próbkę i lusterko. A jak to wszystko wygląda z bliska?

THALION - krem nawilżający z oceosomami
Średnia cena 160,00 zł / 50 ml - w pudełku znalazła się miniatura o pojemności 15 ml (~ 48 zł)
Info od Shiny: Krem nawilżający z oceosomami zapewnia optymalne nawilżenie i odbudowę bariery ochronnej naskórka cery suchej. Produkt ten zaopatruje skórę w ekskluzywne morskie składniki, transportowane za pomocą "oceosomów" – morskich liposomów, do serca komórek skóry. Dzięki stosowaniu tego kremu skóra staje się perfekcyjnie odżywiona i nawilżona, odzyskuje utraconą jędrność i elastyczność oraz promienieje zdrowym blaskiem. Krem może stanowić idealny podkład pod codzienny makijaż (protekcja UV)


Uwielbiam wszystko co ma w nazwie "nawilżający" :) Z wielką chęcią wypróbuję ten krem, ale już wiem na pewno że nie kupię sobie wersji pełnowymiarowej ze względu na cenę. Ale przecież ideą Shinyboxa jest testowanie, więc tak właśnie zrobię :)

YASUMI - gąbka naturalna Konjac
Średnia cena 19,90 zł / szt. - dostałyśmy produkt pełnowymiarowy
Info od Shiny: Gąbka Konjac jest w 100 procentach naturalną gąbką służącą do oczyszczania i masażu twarzy oraz ciała. Konjac to korzeń rośliny znanej i cenionej w Japonii od ponad 1500 lat ze swoich właściwości odżywczych i zdrowotnych. Produkt zawiera naturalny czynnik nawilżający, który łagodzi efekty peelingu i masażu. Gąbka przywraca skórze jej optymalny poziom pH oraz z łatwością usuwa z niej wszelkie zanieczyszczenia i nadmiar sebum. Unikalna struktura włókien Konjac przypominająca sieć sprawia, że gąbeczka delikatnie i przyjemnie masuje skórę podczas mycia, pobudzając przy tym krążenie krwi i regenerację. W naturalny sposób pozostawia skórę świeżą i czystą. Preparat nie zawiera sztucznych substancji, konserwantów ani barwników.




W majowym pudełku znalazła się jedna z trzech gąbek: Aloe Vera Konjac Sponge lub Pure Konjac Sponge lub Collagen Konjac Sponge. Mi trafiła się wersja "Pure" - naturalna, hipoalergiczna dla skóry wrażliwej, alergicznej, dzieci i niemowląt. W sumie to z tych trzech zadowolona byłabym z każdej, choć nie wiem czy rzeczywiście to będzie miało jakiekolwiek znaczenie przy używaniu :) Tej gąbeczki jestem bardzo ciekawa, pewnie wypróbuję ją jeszcze dzisiaj :)

INDIGO - lakier do paznokci
Średnia cena 16,00 zł / 10 ml - produkt w pudełku był pełnowymiarowy
Info od Shiny: Profesjonalne lakiery do paznokci Indigo zawierają żywice winylowe, które zwiększają elastyczność i przyczepność produktu do naturalnej płytki paznokcia. Wysoka jakość składników sprawia, że lakiery nie gęstnieją podczas używania. Konsystencja ułatwia nałożenie cienkiej warstwy, która błyskawicznie schnie i gwarantuje najlepszą trwałość koloru.


Przepiękny kolor - "Parlez-Vous Francais?" ! Niestety nie udało mi się go dobrze oddać na zdjęciu. Producent określa go jako intensywną czerwień z odrobiną różu, dla mnie to czerwień trochę malinowa, trochę wpadająca w fuksję, naprawdę bardzo mi się podoba. Już jedna warstwa daje całkiem fajne krycie, na razie nie wiem jak będzie z trwałością - pomalowałam jeden paznokieć i zaraz zmyłam :)

MARIZA - pomadka do ust Mariza Selective
Średnia cena 16,60 zł / szt. - kolejny pełnowymiarowy kosmetyk
Info od Shiny: Nasycona pigmentami, kremowa pomadka idealnie się rozprowadza, pokrywając usta głębokim i trwałym kolorem. Zawiera naturalne składniki: masło kakaowe, olej awokado i wosk carnauba, które sprawiają, że usta są miękkie, zdrowe i doskonale nawilżone. 


Trafiła mi się pomadka w odcieniu 03. Oczywiście na dużym zdjęciu kolor znów wyszedł mi nie taki jak trzeba, ale na swatchu jest oddany dość dobrze - szminka ma odcień różu zwanego przeze mnie "barbiowym" (od Barbie oczywiście). Rzadko maluję usta, zwłaszcza szminką (częściej używam błyszczyków). Raczej nie mój klimat, ale zobaczymy.

BEAUTY NATURALIS - Aronia balsam do ciała wzmacniający naczynka
Średnia cena 18,00 zł / 200 ml - w pudełku znalazł się produkt pełnowymiarowy
Info od Shiny: Aktywna emulsja o działaniu rewitalizującym. Pielęgnuje skórę wrażliwą, z rozszerzonymi i pękającymi naczynkami krwionośnymi. Zawarte w balsamie ekstrakty wpływają korzystnie na kondycję naczyń krwionośnych skóry. Regularne stosowanie balsamu redukuje zaczerwienienia. Skutecznie zapobiega pękaniu i tworzeniu się nowych pajączków. Balsam doskonale pielęgnuje skórę – sprawia że jest miękka, wygładzona i przyjemna dotyku. Bogaty w antyutleniacze zatrzymuje na dłużej młodość skóry.


Nie przepadam za tradycyjnymi balsamami do ciała, wolę te pod prysznic. Ten dodatkowo ma niezbyt lubiany przeze  mnie różany aromat, więc wyląduje u koleżanki :) Ona zdecydowanie bardziej lubi takie klimaty niż ja :)

BARWA - peeling siarkowy drobnoziarnisty
Średnia cena 3,99 zł / 2 x 5 ml (gratis)
Info od Shiny: Peeling siarkowy drobnoziarnisty Barwa Siarkowa usuwa zanieczyszczenia, walczy z zaskórnikami, oczyszcza skórę z martwych, zmniejsza szorstkość. Przyspiesza regenerację skóry. Nie podrażnia.


To gratis, który znalazł się w każdym pudełku - można było otrzymać albo peeling albo maseczkę. Oba produkty nie są dopasowane do mojego typu cery, ale cieszę się że dostałam peeling, ale nie maseczkę :) Opakowanie to podwójna saszetka, jeszcze nie wiem czy wypróbuję je sama czy komuś oddam.

VENEZIA - lusterko
prezent
Info od Shiny: Gustowne lusterko, niezbędny dodatek każdej damskiej torebki.


Widziałam, że do wielu dziewczyn ten wątpliwej jakości prezent dotarł w formie zabawki typu "złóż to sama". U mnie lusterko jest w całości, ale nie powala na kolana. Myślałam że ono będzie albo zamykane na klik albo odkręcane, ale to coś to kawałek plastiku takiego jak przypinki, tyle że z lusterkiem na odwrocie. Zupełnie niefunkcjonalne jeśli chodzi o noszenie w torebce, bo albo je zaraz połamiemy albo ubrudzimy tak, że nie uda nam się w nim przejrzeć :>

PHARMACY LABORATORIES - antyperspirant w tabletkach
Średnia cena 12,00 zł / op. - produkt pełnowymiarowy (prezent)
Info od Shiny: Antyperspirant jest suplementem diety uzupełniającym dietę w ekstrakty z pachnotki zwyczajnej oraz szałwii lekarskiej, które wykazują działanie przeciwpotne (antyperspiracyjne). W przeciwieństwie do tradycyjnych dezodorantów, stosowanie tego preparatu pomaga nie tylko miejscowo, ale na całej powierzchni skóry. Włączenie do diety składników suplementu diety Antyperspirant pomaga ograniczyć potliwość ciała na całej jego powierzchni.


Prezent ten został dołączony do pudełek Shinybox zamówionych w ramach subskrypcji, w przedsprzedaży. Losowo można było otrzymać albo te tabletki albo jedwab w sprayu do stóp. Wiele dziewczyn pisało, że tego typu produkt nie powinien się znaleźć w pudełku, ale ja się z niego bardzo cieszę, bo nadmierna potliwość to moja zmora. Chętnie wypróbuję ten specyfik, może się sprawdzi? :)

Standardowo ekipa Shiny uraczyła nas również kilkoma ulotkami, kodami rabatowymi itp.


Generalnie pudełko nie zrobiło na mnie ogromnego wrażenia, ale nie mogę powiedzieć, że jestem z niego niezadowolona. Bardzo cieszy mnie gąbka Yasumi, lakier Indigo ma przepiękny kolor, a krem Thalion wypróbuję z wielką chęcią. Zadowolona jestem również z tabletek na nadmierną potliwość. Do szminki być może się przekonam, ale balsam na pewno wyląduje u koleżanki :) Trochę denerwuje mnie, że Shiny nie stawia na większą różnorodność marek - Mariza pojawia się dość często, Yasumi również, przydałoby się więcej urozmaicenia. I nie chodzi o to, że to złe firmy; wręcz przeciwnie - obie bardzo polubiłam. Ale to nie znaczy, że nie chcę poznać i polubić też innych :D Lada dzień zaczną się pojawiać podpowiedzi co do pudełka czerwcowego, mam nadzieję, że to będzie pudełko z efektem wow!, bo po pierwsze będzie pudełkiem na trzecią rocznicę Shiny, a po drugie będzie zawierać prezent dla członkiń klubu VIP :)

I jeszcze rzut oka na całą zawartość:


Zamówiłyście pudełko majowe? Przypadło Wam do gustu?

niedziela, 1 marca 2015

Denko lutowe

Chciałam skorzystać z okazji i światła dziennego, ale pogoda mnie nie lubi za bardzo chyba. Jest pochmurno, mgliście i paskudnie, ale w tygodniu i tak nie miałabym okazji. Dlatego kolejne denko już udokumentowane, mogę wyrzucić puste opakowania i zacząć zbierać kolejne :) 



W tym denku będą zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę,  takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana. O dziwo w denku znalazło się też co nieco z kolorówki :)


1 - YVES ROCHER - żel pod prysznic i do kąpieli
Bardzo lubię żele pod prysznic z Yves Rocher :) Ta seria trochę mnie denerwuje z uwagi na zamknięcie (zwykła nakrętka). I ile nie ma problemy z wlewaniem do wanny to pod prysznicem jest po prostu niewygodna. Muszę sobie w końcu kupić do nich pompkę (bo mają, tylko nie wiem czemu nie dają w pakiecie:P). W tym konkretnym żelu zapach był przyjemny, ale mnie nie zachwycił, dlatego też na pewno wrócę do tej serii ale raczej nie do tego zapachu :)

2 - JOANNA - peeling myjący
Kosztują kilka złotych, pięknie pachną i wbrew pozorom są całkiem niezłymi zdzierakami :) W tych buteleczkach jest mały problem z wydobyciem produktu do końca, ale są też takie które bez problemu możemy postawić do góry nogami. W ofercie jest chyba 5 lub 6 wersji zapachowych.

3 - NIVEA - balsam pod prysznic
Jestem leniem. Nie chce mi się po wyjściu spod prysznica używać żadnych mazideł poza tymi do twarzy, więc balsamy pod prysznic są dla mnie zbawieniem. To opakowanie (400 ml) jest strasznie nieporęczne, twarde, musiałam je rozciąć jak w środku było jeszcze dość sporo kosmetyku. Nie pamiętam już, ale przy tych mniejszych chyba takich problemów nie miałam. Co do działania - dla mnie w porządku, nawilża wystarczająco, pachnie przyjemnie - po prostu jak Nivea. Balsamów pod prysznic pojawia się coraz więcej, różnych firm, mam nadzieję że znajdę swojego ulubieńca :)

4 - DELAWELL - zmysłowy scrub solny
Jego pełną recenzję możecie przeczytać tutaj. Na razie mam jeszcze czym się zdzierać, ale za jakiś czas chyba go poszukam :)

5 - NOREL - krem-żel ujędrniający
Pisałam już że nie lubię się smarować? :P Ten krem dostałam w którymś z Shinyboxów. Zapach miał apteczny, niezbyt mi odpowiadający. Stosowałam go na na dekolt i szyję, czasem na biust. Byś może skóra stała się trochę jędrniejsza, ale nie na tyle żeby mnie skusić do zakupu.


6, 7 - TIMOTEI - szampon i odżywka "Drogocenne olejki"
Kupiłam je jako zestaw w Biedronce i słowa "promocja" chyba przesłoniły mi wszystko, bo nie zwróciłam uwagi, że przeznaczone są do włosów normalnych i suchych, a ja mam przetłuszczające. Tak więc niestety włosy musiałam zacząć myć codziennie zamiast co drugi dzień, ale za to efekt był jak najbardziej zadowalający. Włosy były gładkie, błyszczące, ciągle wyglądały jakby były świeżo po farbowaniu. Dodatkowo nie wiem w jaki sposób ale porobiły mi się takie ładne delikatne refleksy. Jak zużyję swoje szamponowe zapasy to z chęcią kupię Timotei, ale tym razem wybiorę odpowiednie dla mojego rodzaju włosów, sprawdzę chyba ten do włosów brązowych.

8 - 4 SENSO - maska do włosów
To maleństwo wystarczyło mi o dziwo na 3 razy, ale mam krótkie włosy. Pachnie przepięknie, ale mimo wszystko ciężko mi powiedzieć coś więcej po tych trzech użyciach. A jej cena (ok. 80 zł / 250 ml) skutecznie odstrasza mnie od wypróbowania efektów na dłuższą metę.


9 - MARIZA - puder ryżowy
Znów mały skarb z Shinyboxa. Polubiłam go bardzo, to był mój pierwszy puder transparentny. Ładnie matowił, nie bielił, nie wysuszał mojej skóry. Żałuję, że kosmetyki Marizy nie są łatwiej dostępne.

10 - LIRENE - fluid matująco wygładzający
Nie był zły, choć szału nie robił. Bardziej chyba byłam zadowolona z wersji Shiny Touch. Nie wysuszał, nie podrażniał, nie podkreślał suchych skórek, kiepsko było z trwałością, krycie też miał raczej lekkie w kierunku średniego. Na razie jestem na etapie poszukiwania podkładu idealnego :)

11 - ETRE BELLE - tusz do rzęs
Naprawdę świetna, jej recenzję porównawczą pisałam całkiem niedawno, jest tutaj. Mniej świetna jest za to cena - 100 zł. Gdyby nie ona to chętnie bym do tej maskary wracała.

12 - SYLVECO - peelingująca pomadka do ust
Pielęgnuje i peelinguje usta, nie musimy się martwić o suche skórki czy pierzchnięcie, wygodna w użytkowaniu. Sporo jej pozytywnych recenzji można znaleźć w Internecie, ja z pewnością kupię kolejną :)

13 - ANATOMICALS - balsam do ust
Dobrze nawilżał i natłuszczał usta, miał konsystencję taką wazelinową, ale dość klejącą. Bardzo nie polubiłam się z aplikatorem, stanowczo dużo bardziej lubię tradycyjne pomadki.

14 - LADYCODE BY BELL - eyeliner
Kupiłam go za kilka złotych w Biedronce i z pewnością nie były to dobrze wydane pieniądze. Aplikator robił prześwity, kreskę trzeba było poprawiać kilkukrotnie, przez co makijaż się wydłużał (a dla mnie rano każda minuta jest ważna). Często się rozmazywał w kąciku, kolor w ciągu dnia robił się coraz bardziej wyblakły. Nie, nie i jeszcze raz nie!


15, 16 - CLEANIC - płatki kosmetyczne
Stały element mojego denka :)

17 - ORGANIQUE - biała glinka
Kolejny produkt z Shinyboxa. Skóra po jej użyciu była gładsza, rozjaśniona. Ja jednak wiecznie miałam problemy z proporcjami (mimo że stosowałam się do wytycznych) - albo za dużo glinki albo za mało; zdecydowanie wolę gotowe maseczki - mogą być glinkowe, ale gotowe :)

18 - BEAUTYFACE - serum do twarzy
10 ml serum wystarczyło mi na dokładnie 11 dni. Biorąc pod uwagę cenę (30 zł / 10 ml) to wiem, że znajdę sporo tańszych tego typu produktów. Dodatkowo  nie zaobserwowałam efektów wow. Owszem, skóra była nawilżona, serum łatwo się aplikował i rozprowadzało, ale to dla mnie zdecydowanie za mało.

19 - YASUMI - maska shakerowa
Zapraszam na przeczytanie o moich przygodach z tą maską w tym poście. Naprawdę kuszą mnie te maseczki, ale nie wiem czy zdecyduję się na kolejną.

I to tyle :) A jak Wasze denka? Większe niż kosmetyczne zakupy?

czwartek, 20 listopada 2014

Shinybox listopad 2014

Dotarło do  mnie (jak do większości) pudełko Shiny stworzone we współpracy z Pewex.

W listopadzie Shiny baaardzo kusiło podpowiedziami co do najnowszego pudełka :) Przede wszystkim padła obietnica, że będzie aż 10 produktów i do tego wszystkie będą pełnowymiarowe! Wartość pudełka - 190 zł! Aż 3 nowości! No i kto by się nie skusił? Po tych wszystkich podpowiedziach postanowiłam zamówić jeszcze jedno pudełko, bo akurat uzbierałam odpowiednią ilość Shinystars, więc nic mnie to nie kosztowało. Miałam nadzieję, że wśród tylu kosmetyków uda mi się złożyć jakieś drobne prezenty mikołajkowe lub podchoinkowe.

Jak wypadło zderzenie z rzeczywistością? Czy pudełko listopadowe przebiło poprzednie?

NU - pielęgnacyjny zmywacz do paznokci w chusteczkach
Średnia cena 19,00 zł / kartonik (10 chusteczek)
Info z ulotki: Pierwszy kosmetyk, który pielęgnuje paznokcie oraz skórę wokół nich podczas zmywania lakieru, pozostawiając je lekko natłuszczone oraz błyszczące. Doskonały do użycia zawsze i wszędzie, z uwagi na wygodną formę podania w pachnącej chusteczce. 
 Akurat ten produkt mi nie podpasował. Po pierwsze - aktualnie bawię się hybrydami, więc zmywacz (obojętnie w jakiej formie) nie jest mi na razie potrzebny. Po drugie - po doświadczeniach z chusteczkami z poprzedniego pudełka nie jestem zbyt przyjaźnie nastawiona to tego typu produktu. Ale zostawię sobie; prędzej czy później pójdą w ruch, a data ważności jest odległa - mogą poleżeć.

ORGANIQUE - Złoty peeling cukrowy z ekskluzywnej linii Eternal Gold
Średnia cena 68,00 zł / 200 ml
Info z ulotki: Peeling o perfumowanym zapachu, z kryształkami cukru zatopionymi w olejku sojowym i maśle Shea, które delikatnie masują i złuszczają zrogowaciały naskórek. Dzięki niemu skóra odzyskuje blask i promienny wygląd, jest miękka, gładka, pachnąca i delikatnie rozświetlona.
Uwielbiam Organique! Na razie nie zawiodłam się żadnym z ich produktów, mam nadzieję że ten będzie równie dobry. Na razie nie otwierałam pudełka, bo mam otwarty inny, ale cieszę się bardzo że jutro w kolejnym pudełku znów go dostanę:) Z tego co udało mi się zaobserwować przez opakowanie to kryształki cukru są dość drobne.

BANIA AGAFII - Balsam do włosów (aktywator wzrostu)
Średnia cena 6,00 zł / 100 ml
Info z ulotki: Kosmetyk zawierający 100% naturalnych składników. Nawilża i przywraca włosom naturalną siłę, zdrowy blask i elastyczność. Wygładza włosy, zmiękcza i ułatwia rozczesywanie.
Bardzo się cieszę z obecności tego kosmetyku w pudełku. Sporo już czytałam dobrych opinii na temat tej marki, więc z chęcią i ja ją wypróbuję:) Mam nadzieję, że w jutrzejszym pudełku dostanę balsam odżywczo regeneracyjny (były dwa różne), bo choć ten cieszy mnie bardziej, to chciałabym móc porównać je oba.

JOKO - Baza pod cienie
Średnia cena 23,00 zł / 5 g
Info z ulotki: Baza o neutralnym kolorze i delikatnej, kremowej konsystencji gwarantuje trwałość makijażu oka oraz eliminuje efekt zbierania się nadmiaru pigmentów w załamaniach powiek. Zawiera kompleks witamin A, E i F oraz naturalny olej z krokosza barwierskiego.
Ehhh, że też akurat w listopadzie musiałam sobie kupić nową :> Teraz byłoby jak znalazł... Mam nadzieję, że baza jest lepsza od tuszu, który kilka miesięcy temu znalazłam w Shinyboxie. Martwi mnie też trochę data ważności:/ Nie jest krótka (8/2015), ale biorąc pod uwagę, że mam świeżo zaczętą bazę, a jutro dostaną jeszcze jedną, pewnie też ważną do 8/2015 to... nie wiem czy dam radę:) Chyba ktoś ją dostanie w prezencie.

MARIZA - Peeling do ust
Średnia cena 10,00 zł / 10 ml
Info z ulotki: Bogaty w odżywcze oleje roślinne peeling zapewnia ustom miękkość, gładkość i doskonałą ochronę. Delikatnie złuszcza martwy naskórek, pozostawiając usta gładkie i miękkie.
Peeling pachnie cudnie! Do tej pory peelingu do ust używałam tylko w pomadce, ten ma rzadszą konsystencję, drobniutkie kryształki, ale pierwsze użycie pozwala wierzyć, że będzie się dobrze sprawował :)

APC - 5 osobnych cieni do powiek w kuleczkach
Średnia cena 65,00 zł / 5 szt.
Info z ulotki: Delikatne kolory cieni z połyskiem idealnie nadają się do wykonania dziennego makijażu. Stosować je również można do rozświetlania części powieki lub kącika oka. Łatwe w aplikacji, gwarantują trwałość makijażu. W ofercie producenta cienie dostępne są pojedynczo.
Zupełnie nie znałam tej marki... Te cienie chyba stały się najbardziej kontrowersyjnym produktem, a właściwie produktami:> Bo dostaliśmy zestaw - wieżyczkę, którą Shiny potraktowało jako 5 osobnych produktów. Na stronie producenta owszem, można kupić cienie pojedynczo, ale można też w dokładnie takim samym zestawie-wieżyczce, jaką znalazłyśmy w pudełkach (nawet kosztuje wtedy 55, a nie 65 zł). Pomijając te drobne rozbieżności - ja jestem bardzo zadowolona. Cienie mają bardzo fajne, dość neutralne kolory, więc nie powinno być zbyt wielu uwag, że Shiny nie trafiło z kolorami w nasz gust:) Producent na swojej stronie zapewnia, że cienie można nakładać palcem, aplikatorem bądź pędzelkiem. Zrobiłam szybki test - palec nie bardzo, aplikator-pacynka trochę lepiej ale też bez szału. Więc zostaje tylko pędzelek (tu nie mam uwag) albo sporo cierpliwości:). Cienie mi się nie osypały, na razie ciężko mi stwierdzić jak z trwałością.

Podsumowując - pudełko jest znów baaardzo udane! Ciężko mi się zdecydować, czy bardziej spodobało mi się październikowe czy to, ale z całą pewnością nie żałuję tych wydanych 49 zł :) Myślałam, że będzie trochę więcej kosmetyków do pielęgnacji, które będę mogła sprezentować, ale wychodzi na to że jako prezent będą musiały się sprawdzić cienie, baza i może peeling do ust. Organique nie oddam, Bania Agafii z uwagi na swoją saszetkową postać też zostanie u mnie, a chusteczki NU moim zdaniem średnio nadają się na prezent.
Teraz pozostaje czekanie na podpowiedzi do boxa grudniowego, Shiny coraz wyżej stawia sobie poprzeczkę :)