Chciałam skorzystać z okazji i światła dziennego, ale pogoda mnie nie lubi za bardzo chyba. Jest pochmurno, mgliście i paskudnie, ale w tygodniu i tak nie miałabym okazji. Dlatego kolejne denko już udokumentowane, mogę wyrzucić puste opakowania i zacząć zbierać kolejne :)
W tym denku będą zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana. O dziwo w denku znalazło się też co nieco z kolorówki :)
1 - YVES ROCHER - żel pod prysznic i do kąpieli
Bardzo lubię żele pod prysznic z Yves Rocher :) Ta seria trochę mnie denerwuje z uwagi na zamknięcie (zwykła nakrętka). I ile nie ma problemy z wlewaniem do wanny to pod prysznicem jest po prostu niewygodna. Muszę sobie w końcu kupić do nich pompkę (bo mają, tylko nie wiem czemu nie dają w pakiecie:P). W tym konkretnym żelu zapach był przyjemny, ale mnie nie zachwycił, dlatego też na pewno wrócę do tej serii ale raczej nie do tego zapachu :)
2 - JOANNA - peeling myjący
Kosztują kilka złotych, pięknie pachną i wbrew pozorom są całkiem niezłymi zdzierakami :) W tych buteleczkach jest mały problem z wydobyciem produktu do końca, ale są też takie które bez problemu możemy postawić do góry nogami. W ofercie jest chyba 5 lub 6 wersji zapachowych.
3 - NIVEA - balsam pod prysznic
Jestem leniem. Nie chce mi się po wyjściu spod prysznica używać żadnych mazideł poza tymi do twarzy, więc balsamy pod prysznic są dla mnie zbawieniem. To opakowanie (400 ml) jest strasznie nieporęczne, twarde, musiałam je rozciąć jak w środku było jeszcze dość sporo kosmetyku. Nie pamiętam już, ale przy tych mniejszych chyba takich problemów nie miałam. Co do działania - dla mnie w porządku, nawilża wystarczająco, pachnie przyjemnie - po prostu jak Nivea. Balsamów pod prysznic pojawia się coraz więcej, różnych firm, mam nadzieję że znajdę swojego ulubieńca :)
4 - DELAWELL - zmysłowy scrub solny
Jego pełną recenzję możecie przeczytać tutaj. Na razie mam jeszcze czym się zdzierać, ale za jakiś czas chyba go poszukam :)
5 - NOREL - krem-żel ujędrniający
Pisałam już że nie lubię się smarować? :P Ten krem dostałam w którymś z Shinyboxów. Zapach miał apteczny, niezbyt mi odpowiadający. Stosowałam go na na dekolt i szyję, czasem na biust. Byś może skóra stała się trochę jędrniejsza, ale nie na tyle żeby mnie skusić do zakupu.
6, 7 - TIMOTEI - szampon i odżywka "Drogocenne olejki"
Kupiłam je jako zestaw w Biedronce i słowa "promocja" chyba przesłoniły mi wszystko, bo nie zwróciłam uwagi, że przeznaczone są do włosów normalnych i suchych, a ja mam przetłuszczające. Tak więc niestety włosy musiałam zacząć myć codziennie zamiast co drugi dzień, ale za to efekt był jak najbardziej zadowalający. Włosy były gładkie, błyszczące, ciągle wyglądały jakby były świeżo po farbowaniu. Dodatkowo nie wiem w jaki sposób ale porobiły mi się takie ładne delikatne refleksy. Jak zużyję swoje szamponowe zapasy to z chęcią kupię Timotei, ale tym razem wybiorę odpowiednie dla mojego rodzaju włosów, sprawdzę chyba ten do włosów brązowych.
8 - 4 SENSO - maska do włosów
To maleństwo wystarczyło mi o dziwo na 3 razy, ale mam krótkie włosy. Pachnie przepięknie, ale mimo wszystko ciężko mi powiedzieć coś więcej po tych trzech użyciach. A jej cena (ok. 80 zł / 250 ml) skutecznie odstrasza mnie od wypróbowania efektów na dłuższą metę.
9 - MARIZA - puder ryżowy
Znów mały skarb z Shinyboxa. Polubiłam go bardzo, to był mój pierwszy puder transparentny. Ładnie matowił, nie bielił, nie wysuszał mojej skóry. Żałuję, że kosmetyki Marizy nie są łatwiej dostępne.
10 - LIRENE - fluid matująco wygładzający
Nie był zły, choć szału nie robił. Bardziej chyba byłam zadowolona z wersji Shiny Touch. Nie wysuszał, nie podrażniał, nie podkreślał suchych skórek, kiepsko było z trwałością, krycie też miał raczej lekkie w kierunku średniego. Na razie jestem na etapie poszukiwania podkładu idealnego :)
11 - ETRE BELLE - tusz do rzęs
Naprawdę świetna, jej recenzję porównawczą pisałam całkiem niedawno, jest tutaj. Mniej świetna jest za to cena - 100 zł. Gdyby nie ona to chętnie bym do tej maskary wracała.
12 - SYLVECO - peelingująca pomadka do ust
Pielęgnuje i peelinguje usta, nie musimy się martwić o suche skórki czy pierzchnięcie, wygodna w użytkowaniu. Sporo jej pozytywnych recenzji można znaleźć w Internecie, ja z pewnością kupię kolejną :)
13 - ANATOMICALS - balsam do ust
Dobrze nawilżał i natłuszczał usta, miał konsystencję taką wazelinową, ale dość klejącą. Bardzo nie polubiłam się z aplikatorem, stanowczo dużo bardziej lubię tradycyjne pomadki.
14 - LADYCODE BY BELL - eyeliner
Kupiłam go za kilka złotych w Biedronce i z pewnością nie były to dobrze wydane pieniądze. Aplikator robił prześwity, kreskę trzeba było poprawiać kilkukrotnie, przez co makijaż się wydłużał (a dla mnie rano każda minuta jest ważna). Często się rozmazywał w kąciku, kolor w ciągu dnia robił się coraz bardziej wyblakły. Nie, nie i jeszcze raz nie!
15, 16 - CLEANIC - płatki kosmetyczne
Stały element mojego denka :)
17 - ORGANIQUE - biała glinka
Kolejny produkt z Shinyboxa. Skóra po jej użyciu była gładsza, rozjaśniona. Ja jednak wiecznie miałam problemy z proporcjami (mimo że stosowałam się do wytycznych) - albo za dużo glinki albo za mało; zdecydowanie wolę gotowe maseczki - mogą być glinkowe, ale gotowe :)
18 - BEAUTYFACE - serum do twarzy
10 ml serum wystarczyło mi na dokładnie 11 dni. Biorąc pod uwagę cenę (30 zł / 10 ml) to wiem, że znajdę sporo tańszych tego typu produktów. Dodatkowo nie zaobserwowałam efektów wow. Owszem, skóra była nawilżona, serum łatwo się aplikował i rozprowadzało, ale to dla mnie zdecydowanie za mało.
19 - YASUMI - maska shakerowa
Zapraszam na przeczytanie o moich przygodach z tą maską w tym poście. Naprawdę kuszą mnie te maseczki, ale nie wiem czy zdecyduję się na kolejną.
I to tyle :) A jak Wasze denka? Większe niż kosmetyczne zakupy?
Widzę tu sporo produktó z Shiny:)
OdpowiedzUsuńNo tak... Kupuję od stycznia zeszłego roku, więc nie może być inaczej :)
Usuńsporo bym chętnie też zużyła bo nie miałam okazji mieć np YVES ROCHER, JOANNA - peeling myjący, NIVEA - balsam pod prysznic i biała glinka. Może w końcu coś wpadnie mi w ręce ;)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o Yves Rocher to warto zaglądać na ich stronę internetową ciągle mają jakieś promocje:) Te peelingi z Joanny są teraz dostępne w Biedronkach chyba za niecałe 4 zł. Nivea dostępna oczywiście bez problemu, gorzej z Organique :) Szukaj, próbuj :)
UsuńGratuluję szczególnie kolorówki :) Mam ochotę wrócić do Shiny Boxa ale staram się trzymać, bo mam za dużo kosmetyków;) A teraz uciekam od komputera i idę obfocić swoje denko:)
OdpowiedzUsuńJakoś tak się złożyło :) Ale teraz pewnie w kwestii kolorówki znów w denku będzie kilka miesięcy posuchy, bo wszystko nowe :P
Usuńoo, ja mam wiecznie przesuszone i spierzchnięte usta, pierwszy raz czytam o takim wynalazku jak pomadka peelingująca - muszę ją kupić :) ostatnio też kupiłam maseczki do samodzielnego przygotowania m.in. z białą glinką oraz miseczkę do przygotowania i czekam aż moje zamówienie zostanie dostarczone :)
OdpowiedzUsuńTo naprawdę polecam Sylveco, zwłaszcza że kosztuje tylko 8-9 zł, więc to nie jest duży wydatek :) Ja z maseczek jednak wolę gotowce :)
UsuńŚwietne zużycia! Ja też lubię ten peeling z Joanny i właśnie wersja truskawkowa jest moją ulubioną ;))
OdpowiedzUsuńJa lubię jeszcze pomarańczową, która czeka teraz w łazience :)
UsuńPeelingi Joanna lubię, są delikatne, ale co jakiś czas z chęcią ich używam :)
OdpowiedzUsuńJa też chętnie je kupuję. Byłam przekonana, że zdzieranie będzie prawie niewyczuwalne, ale pozytywnie się zaskoczyłam :)
UsuńMam mega ochotę na pomadkę z Sylveco!
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto ją kupić :)
UsuńSporo tego, peeling z truskawką też miałam okazję wypróbować
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że polubiłaś go tak jak ja :)
UsuńU mnie sama pielęgnacja, jakoś tak wyszło :) http://nottooseriousblog.blogspot.com/2015/03/denko-luty-2015.html
OdpowiedzUsuńZ kolorówką generalnie nie jest łatwo jeśli chodzi o denkowanie :)
Usuń