W kwietniu miałam mały prysznicowy kryzys. A dokładniej mówiąc - moje zapasy żeli pod prysznic były na alarmująco niskim poziomie, co u mnie jest wyjątkowo dziwne. Zamówione żele z Avonu jak na złość nie przychodziły, więc postanowiłam kupić w razie czego jeszcze jakiś żel pod prysznic. Planowałam kupić Isanę, ale traf chciał że podczas zakupów w Biedronce zobaczyłam coś, co dało mi do myślenia :)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żel pod prysznic. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą żel pod prysznic. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 18 maja 2017
sobota, 9 lipca 2016
Malina & mięta - lubię to?
Tytuł posta niewiele mówiący. Zdjęcie z zajawką wyjaśnia niewiele więcej :) Ale wbrew pozorom post będzie raczej kosmetyczny, choć zapachowo związany ewidentnie z czymś pysznym. I właśnie z tego powodu "okoliczności przyrody" są takie a nie inne :)
Maliny lubiłam od zawsze, jeszcze będąc dzieckiem wyczekiwałam wakacyjnego wyjazdu do babci, u której mogłam zjadać maliny prosto z krzaka (bo kto by się przejmował brudem i zarazkami ☺). Jak dorosłam zaczęłam doceniać orzeźwiające połączenie maliny z miętą - smakowe i zapachowe. To właśnie skusiło mnie do zakupu kilku kosmetyków z serii Nature Secrets od Oriflame, właśnie o zapachu energetyzującej mięty i maliny.
Trafiły do mnie: złuszczający żel pod prysznic, krem do rąk oraz antyperspirant. Ja kupiłam je w zestawie za kilkanaście złotych, ale oczywiście wszystkie produkty były dostępne też osobno. Ceny oczywiście zależą od aktualnych promocji, myślę że w Oriflame mało kto kupuje kosmetyki w cenach regularnych :)
Złuszczający żel pod prysznic zamknięty jest w plastikowej, przezroczystej butelce zamykanej na klik. Jest dostępny w trzech pojemnościach: 250 ml, 400 ml i 750 ml. Ma malinowe zabarwienie i bardzo przyjemny zapach, mięta jest bardziej wyczuwalna, dopiero później uwalnia się delikatnie słodki malinowy aromat. Teoretycznie jest to żel peelingujący, ale nie przywiązujcie się do tego określenia :) Drobinek jest mało, są delikatne, więc o jego właściwościach zdzierających nie ma co pisać, bo ich prawie nie ma. Ja traktowałam go jako tradycyjny żel i w tej postaci sprawdził się u mnie całkiem fajnie. Ja oczekuję od żeli pod prysznic, żeby dobrze się pieniły, ładnie pachniały i nie wysuszały skóry - wszystko to znalazłam w tym pozytywnie wyglądającym opakowaniu :) Żel ma dość gęstą konsystencję i nanoszony na ciało dłonią delikatnie masował skórę, ale bardzo słabo się pienił. Z tego powodu używałam go tak jak innych żeli - za pomocą myjki lub gąbki, wtedy piana była naprawdę gęsta, a do tego pięknie pachnąca. Żel nie wysuszał mojej skóry, ale na właściwości nawilżające nie macie co liczyć :)
Krem do rąk znajduje w tradycyjnym dla tego typu kosmetyków opakowaniu - plastikowa, zakręcana tubka. Otwór jest odpowiedniej wielkości, choć wolałabym zamknięcie na klik - nie musiałabym się martwić, że zgubię nakrętkę :) Krem ma delikatnie różowe zabarwienie i zapach taki jak w całej serii. Jeśli zaś chodzi o właściwości nawilżające to szału nie ma. Osoby z wymagającymi, suchymi dłońmi na pewno nie będą z niego zadowolone, nawilżenie jest dość krótkotrwałe i utrzymuje się tylko do pierwszego umycia rąk. Za to na plus na pewno można zaliczyć to, że mimo dość treściwej konsystencji szybko się wchłania i nie pozostawia tłustej warstwy.
Dezodorant antyperpiracyjny - czyli tradycyjna kulka. Jeśli chodzi o skuteczność to w okresie zimowym nawet dawał radę, ale jak zrobiło się cieplej to musiałam postawić na coś skuteczniejszego. Był na tyle delikatny, że nie podrażniał skóry, nawet kiedy używałam go bezpośrednio po depilacji. Nie zauważyłam, żeby zostawiał ślady na ubraniach, ale był bardzo mokry i dość wolno się wchłaniał. Do tego trochę się wylewał z opakowania, więc co kilka użyć trzeba było je przecierać do sucha. Mimo że jest zapachowy, to aromat był na tyle delikatny, że nie kłócił się innymi zapachami (np. perfum).
A co z innymi połączeniami mięty i maliny? Ostatnio trafiłam na napój Tymbarku o takim połączeniu - jest pyszny, orzeźwiający, świetny na gorące dni, zwłaszcza po schłodzeniu w lodówce. Często też z malin i mięty przyrządzam sobie koktajle. Tu na zdjęciu są akurat tylko maliny i mięta z odrobiną cukru trzcinowego dla osłody, ale dodaję również jogurt naturalny albo trochę wody, bywa też że dorzucam inne owoce - najczęściej banana, truskawki albo jagody, ale tu oczywiście panuje pełna dowolność. Jeśli chcę, żeby koktajl był bardziej sycący (np. zabieram go na drugie śniadanie do pracy) to dorzucam do niego czasem jakieś płatki - jaglane, owsiane lub otręby. No i oczywiście rozkosz sama w sobie - maliny "gołe", bez niczego, najlepiej prosto z krzaczka - taki powrót do dzieciństwa :)
Ja sprawdziła się u mnie seria z Oriflame? Różnie :) Do żelu na pewno jeszcze wrócę, polubiłam go bardzo. Krem nie jest zły, więc jak trafi się na niego jakaś fajna promocja, to pewnie też jeszcze u mnie zagości. Kulka jak dla mnie niestety była za słaba, ale jeśli nie macie większych problemów z potliwością, to warto się na nią skusić :)
A Wy lubicie połączenie malin i mięty? Znacie tą serię Oriflame?
sobota, 18 lipca 2015
AVON PLANET SPA - seria Caribbean Escape
Lato w pełni, wiele z nas ma już zaplanowane albo zaliczone wyjazdy wakacyjne, często w jakieś egzotyczne miejsca. Ja niestety (albo stety) swój urlop zaczynam dopiero pod koniec sierpnia. A tymczasem chciałabym Wam napisać o nowej serii z Avonu. Dokładnie o egzotycznie brzmiącej serii: Caribbean Escape.
Być może niektóre z Was pamiętają, że moja pierwsza przygoda z Planet Spa nie należała do najprzyjemniejszych. Pod tamtym postem kilka z Was pisało, że wśród produktów Planet Spa można znaleźć również ciekawe kosmetyki, zwłaszcza maseczki. Czy te kilka nowości które otrzymałam od Avon zmieniły moje zdanie o serii Planet Spa? Zapraszam dalej :)
Luksusowy eliksir do kąpieli z pyłem perłowym i algami
Nawilżająco-wygładzający eliksir do kąpieli pyłem perłowym i algami. •
oczyszcza • nawilża i odżywia • sprawia, że skóra staje się jedwabiście
miękka w dotyku
Formuła z pyłem perłowym i algami pomaga
nawilżyć skórę, odświeża i pozostawia skórę gładką i miękką w dotyku.
Tworzy gęstą pianę i łatwo się spłukuje. Testowany dermatologicznie i
klinicznie.
Wlej 3-4 nakrętki eliksiru pod bieżącą wodę.
Rozświetlające masło do ciała z pyłem perłowym i algami
Nawilżająco-rozświetlające masło do ciała z pyłem perłowym i algami. •
nawilża skórę • redukuje suchość skóry • pozostawia skórę jedwabiście
gładką i miękką
Formuła masła, zawierająca ekstrakty alg i
pył perłowy, zapewnia długotrwałe nawilżenie, poprawiając kondycję
skóry, a także przywraca jej naturalny blask. Łatwo się rozprowadza i
wchłania. Testowane dermatologicznie i klinicznie. Odpowiednie dla
każdego typu skóry.
Wmasuj w oczyszczoną skórę całego
ciała.
Rozświetlający żel-krem do twarzy na noc z pyłem perłowym i algami
Rozświetlająco-odmładzający żel-krem do twarzy na noc z pyłem perłowym i
algami. • odświeża i dodaje energii skórze • wyrównuje koloryt •
przywraca skórze młodszy wygląd
Żel-krem zawiera ekstrakt
alg i pył perłowy. W ciągu nocy dodaje skórze energii, wyrównuje koloryt
i przywraca jej młodszy wygląd. Przeznaczony do codziennego stosowania.
Testowany dermatologicznie i klinicznie.
Nałóż krem raz
dziennie wieczorem na oczyszczoną skórę. Niewielką ilość kremu aplikuj
na czoło, policzki, okolice oczu (kurze łapki) i podbródek. Rozprowadź
krem równomiernie opuszkami palców.
Rozświetlająca maseczka do twarzy z pyłem perłowym i algami
Wygładzająco-rozświetlająca maseczka do twarzy z pyłem perłowym i algami. • pozostawia uczucie nawilżenia na skórze • pozostawia skórę miękką i gładką • delikatnie złuszcza, pozostawiając skórę promienną.
Formuła maseczki zawiera ekstrakt alg i pył perłowy. Wygładza i oczyszcza skórę bez wysuszania oraz nawilża i przywraca cerze naturalny blask. Łatwo się rozprowadza i spłukuje. Testowana dermatologicznie i alergologicznie.
Nałóż na oczyszczoną skórę, zostaw na ok. 10 min i zmyj.
Kosmetyki Avon można kupić bezpośrednio ze strony internetowej
producenta bądź u jednej z jego konsultantek. Z tego co kojarzę, to
można je też znaleźć na Allegro.Do cen regularnych nie przywiązywałabym zbyt dużej wagi, bo Avon tak często ma promocje, że czasem trudno kupić coś w cenie regularnej.
Eliksir do kąpieli w cenie regularnej kosztuje 35,00 zł / 250 ml. Aktualnie jest w promocji i można go dostać za 12,99 zł.
Masło do ciała w regularnej cenie kosztuje 33,00 zł / 200 ml. Aktualnie jest w promocji i można je dostać za 12,99 zł.
Krem do twarzy w regularnej cenie kosztuje 30,00 zł / 75 ml. Aktualnie jest w promocji i można go dostać za 9,99 zł.
Maseczka w regularnej cenie kosztuje 20,00 zł / 75 ml. Aktualnie jest w promocji i można ją dostać za 9,99 zł.
Eliksir do kąpieli zamknięty jest w niewielkiej, przezroczystej, plastikowej butelce. Nie ma ona niestety żadnego dozownika ani pompki, jest po prostu zakręcana na korek. O ile nie będzie to robiło większej różnicy tym z Was, które mają wanny, to dla dziewczyn prysznicowych (takich jak ja) jest to pewien dyskomfort. Otwór jest dość duży, więc trzeba uważać, żeby nie wylać za dużo. Opakowanie jest przezroczyste, więc widać ile kosmetyku nam zostało.
Masło do ciała znajduje się w plastikowym, zakręcanym, szerokim słoiczku. Dodatkowo na początku było zabezpieczone folią ochronną w środku.
Żel-krem do twarzy ma opakowanie podobne do masła do ciała, tylko oczywiście odpowiednio mniejsze :) Krem również w środku był dodatkowo zabezpieczony.
Maseczka znajduje się w nieprzezroczystej, miękkiej tubce zamykanej na klik. Otwór jest odpowiedniej wielkości, nie ma obaw jeśli chodzi o marnotrawstwo kosmetyku. Minusem jest to, że nie widać zużycia produktu.
To co łączy wszystkie kosmetyki z tej serii to linia zapachowa - wszystkie pachną podobnie, ale jednak każdy trochę inaczej :) Ogólnie zapach jest całkiem przyjemny, coś mi przypomina, ale jestem w stanie sobie przypomnieć co. Po nazwie serii byłam przekonana (nie wiem czemu), że kosmetyki będą pachnieć ananasowo bądź kokosowo, ale nie :) Drugą cechą łączącą całą serię jest zawartość pyłu perłowego, a co za tym idzie - efekt rozświetlenia, błyszczenia. Nie są to oczywiście duże drobinki brokatowe, ale jednak blask jest dostrzegalny. Te z Was, które kupują Shinyboxa i używały toniku Theo Marvee powinny wiedzieć o czym mówię, efekt jest w zasadzie taki sam.
Jeśli chodzi o konsystencję eliksiru do kąpieli (który ja używam jako żel pod prysznic) to jest ona odpowiednio gęsta, nie spływa między palcami. Bardzo dobrze się pieni (choć nie wiem jak to będzie w wannie). Jest perłowy i jeśli niezbyt obficie spłuczemy się wodą po prysznicu to drobinki mogą pozostać na naszym ciele.
Masło do ciała ma konsystencję... maślaną :) Tak, wiem, bardzo to twórcze i odkrywcze, ale taką właśnie ma. Jest dość zbite, ale nie twarde, łatwo się rozprowadza na skórze. Wchłania się dość szybko, nie pozostawiając na skórze tłustego filmu, za to pozostawia oczywiście drobinki rozświetlające, które pewnie nie wszystkim przypadną do gustu.
Krem do twarzy jest bardzo perłowy (mam nadzieję, że udało mi się to oddać na zdjęciu) i taki... mokry :) Konsystencją i wyglądem przypomina mi chyba bardziej gęsty szampon do włosów lub odżywkę. Pozostawia na twarzy drobinki, ale jeśli rano umyjemy twarz żelem to nie będzie po nich śladu. Krem szybko się wchłania, w zasadzie do matu.
Maseczka ma odpowiednią gęstość, łatwo się rozprowadza na twarzy, nie spływa z niej. Zawiera drobinki peelingujące, ale jest ich tak niewiele, że ich działanie jest raczej znikome. Ma najmniej drobinek rozświetlających ze wszystkich tych kosmetyków, powiedziałabym nawet że prawie wcale :)
W sumie to ta seria mnie zaskoczyła. Pozytywnie zaskoczyła :) Nie oczekiwałam od tych kosmetyków cudów, miałam po prostu nadzieję, że nie okażą się bublami - i tak właśnie się stało. Od razu zaznaczę, że żaden z tych kosmetyków nie wywołał u mnie reakcji alergicznych, nie podrażnił, nie uczulił, nie wywołał wysypu na mojej twarzy itp.
Jeśli chodzi o eliksir do kąpieli (ehhh, jakże urzekająca nazwa dla żelu pod prysznic/do kąpieli) to plus za pianę, plus za zapach, minus za opakowanie (w moim przypadku). Producent obiecuje nawilżenie - ja go nie zauważyłam, ale na pewno nie wysuszał mojej skóry. Za taką pojemność w życiu nie zapłaciłabym za niego regularnej ceny, promocyjną za to można już przemyśleć :) Żel oczywiście oczyszcza skórę, za to nie zauważyłam odżywienia ani tej jedwabistej miękkości, którą obiecuje producent.
Masła do ciała nie są moimi ulubionymi kosmetykami. Jak pewnie wiecie z wszelkich smarowideł najbardziej lubię balsamy pod prysznic. Jeśli chodzi zaś o to konkretne smarowidło to spisało się całkiem dobrze - odpowiada mi konsystencja, która nie jest zbyt twarda, masło łatwo się rozsmarowuje i dość szybko wchłania. Całkiem nieźle nawilża, choć uprzedzam, że nie mam suchej skóry, raczej normalną. Z całą pewnością nie wszystkim będzie odpowiadał efekt błyszczenia, który pozostawia na ciele. Nie są to na szczęście brokatowe duże drobinki, ale i tak nie każdy lubi się świecić. Ja używam go raczej na nogi, gdzie ten efekt nie rzuca się tak bardzo w oczy. Wydaje mi się że osoby, które używają maseł do ciała i nie przeszkadzają im błyszczące drobinki mogą to masło naprawdę polubić.
Żel-krem do twarzy zaskoczył mnie bardzo swoją konsystencją :) Naprawdę gdybym go dostała w nieopisanym słoiczku to stawiałabym na odżywkę lub szampon do włosów - tak bardzo jest perłowy i rzadki. Nie miałam chyba jeszcze nigdy kremu o takiej konsystencji. Myślałam, że się u nie nie spisze - jestem typowym sucharkiem, a ten krem wydał mi się za mało treściwy, zbyt lekki, zbyt mokry. Ale okazuje się że nawilża naprawdę całkiem nieźle. Nie zauważyłam natomiast żeby spełniał pozostałe obietnice producenta, tj. wyrównanie kolorytu i przywrócenia młodszego wyglądu. Jeśli chodzi o dodanie skórze energii, to stawiałabym że producent ma na myśli blask, który sprawia że nasza skóra wygląda promiennie. Tyle że ten blask wywołany jest pyłem perłowym :) Powiedziałabym, że ten krem to taki średniaczek. Bardzo pozytywny, ale jednak średniaczek. W sumie to jest na tyle pozytywny, że być może kiedyś jeszcze go sobie sprawę :)
Ostatni kosmetyk - maseczka. To mój hit z tej serii i zarazem jedyny kosmetyk, za który byłabym w stanie zapłacić cenę regularną. Pachnie chyba najmniej przyjemnie z całej czwórki (ale ciągle przyjemnie), za to działanie ma jak dla mnie najlepsze. Skóra po jej użyciu jest wygładzona dzięki drobinkom peelingującym i naprawdę solidnie nawilżona. Mimo że maseczkę ścieram wilgotną gąbeczką to nie czuję potrzeby natychmiastowego nakładania kremu. Drobinki peelingujące są malutkie i jest ich niewiele, więc peelingu na pewno nam nie zastąpią, ale za to pozwalają na całkiem przyjemny masaż twarzy. Do tej maseczki z pewnością będę jeszcze wracać.
Podsumowując - moim zdaniem najlepsze działanie ma z tej czwórki maseczka, następnie masło do ciała (ale ja nie lubię maseł), później krem, a na końcu eliksir. Czy ta seria odczarowała moje złe wspomnienia? Pewnie już się domyślacie, że tak :) Okazuje się, że tak jak pisałyście - maseczki z serii Planet Spa są naprawdę fajne, a wśród pozostałych kosmetyków również można znaleźć coś ciekawego :) Ale peelingów z Planet Spa nadal nie zamierzam kupować :P Jeśli chcecie się skusić na któryś z tych kosmetyków w promocyjnej cenie to katalog ważny jest jeszcze przez 10 dni.
Znacie tą nową serię? A może już się skusiłyście na któryś z tych produktów?
***************************************
Przypominam o trwającym konkursie:
czwartek, 18 czerwca 2015
DOVE - żele pod prysznic
Jeśli jeszcze tego nie wiecie - jestem żeloholiczką. Uwielbiam żele pod prysznic, w mojej łazience zawsze jest ich spory zapas. I jak już mam wrażenie że udaje mi się trochę uszczuplić zapasy to w moje łapki trafia kolejny. I kolejny. I kolejny :) Nie inaczej było i tym razem - byłam bliska zmniejszenia ilości moich myjadeł, ale trafiły do mnie trzy kolejne żele z Dove. Marka znana jest chyba wszystkim, ja sama również sięgam po ich produkty, głównie po antyperspiranty i mydła w płynie. Żeli używałam kiedyś dawno temu i w zasadzie nie wiem dlaczego przestałam (pewnie po drodze trafiało się tyle innych możliwości...).
Odżywczy żel pod prysznic Dove Caring Protection do skóry suchej
Rozwiązaniem problemu wysuszenia skóry jest odpowiednia pielęgnacja – delikatne oczyszczanie połączone z nawilżeniem skóry, pozwala już na etapie kąpieli zatroszczyć się o jej kondycję. Dlatego warto wybrać kosmetyki o bogatej, zaawansowanej formule - takie jak Dove Caring Protection żel pod prysznic z formułą Nutrium Moisture™ i naturalnymi olejkami z nasion słonecznika i z soi, które regenerują naskórek – wiążą wodę i zapobiegają jej odparowaniu, a także pomagają przywrócić równowagę hydrolipidową skóry.
Rozwiązaniem problemu wysuszenia skóry jest odpowiednia pielęgnacja – delikatne oczyszczanie połączone z nawilżeniem skóry, pozwala już na etapie kąpieli zatroszczyć się o jej kondycję. Dlatego warto wybrać kosmetyki o bogatej, zaawansowanej formule - takie jak Dove Caring Protection żel pod prysznic z formułą Nutrium Moisture™ i naturalnymi olejkami z nasion słonecznika i z soi, które regenerują naskórek – wiążą wodę i zapobiegają jej odparowaniu, a także pomagają przywrócić równowagę hydrolipidową skóry.
Żel pod prysznic Dove Purely Pampering Mleczko kokosowe z płatkami jaśminu
Otocz swoje ciało słodkim zapachem mleczka kokosowego i eterycznymi nutami płatków jaśminu, zapewniając swoim zmysłom kojącą terapię. O piękną skórę i jej odpowiednie odżywienie zadba formuła Nutrium Moisture™. Codzienne stosowanie pozwala zachować ten efekt na długi czas.
Otocz swoje ciało słodkim zapachem mleczka kokosowego i eterycznymi nutami płatków jaśminu, zapewniając swoim zmysłom kojącą terapię. O piękną skórę i jej odpowiednie odżywienie zadba formuła Nutrium Moisture™. Codzienne stosowanie pozwala zachować ten efekt na długi czas.
Odżywczy żel pod prysznic Dove Deeply Nourishing
Odkryj prawdziwe piękno i pozwól sobie na odżywczy seans z Dove Deeply Nourishing – prawdziwym klasykiem gatunku. Odżywczy żel pod prysznic Dove zawiera formułę NutriumMoisture™, dzięki czemu unikalna kompozycja składników nawilżających została wzbogacona o lipidy identyczne z tymi naturalnie występującymi w skórze. Wchłania się i doskonale odżywia warstwy naskórka podczas kąpieli. Codzienne stosowanie pomaga przywrócić naturalne piękno skóry i zachować je na długi czas.
Odkryj prawdziwe piękno i pozwól sobie na odżywczy seans z Dove Deeply Nourishing – prawdziwym klasykiem gatunku. Odżywczy żel pod prysznic Dove zawiera formułę NutriumMoisture™, dzięki czemu unikalna kompozycja składników nawilżających została wzbogacona o lipidy identyczne z tymi naturalnie występującymi w skórze. Wchłania się i doskonale odżywia warstwy naskórka podczas kąpieli. Codzienne stosowanie pomaga przywrócić naturalne piękno skóry i zachować je na długi czas.
Kosmetyki Dove dostępne są wszędzie. Naprawdę wszędzie - od małych sklepików, przez markety, drogerie, sieciówki. Żele pod prysznic dostępne są w trzech pojemnościach: 250 ml, 500 ml lub 750 ml, a ich sugerowany ceny to odpowiednio 11,49 zł, 16,49 zł i 20,99 zł.
Żele zamknięte są w smukłych, spłaszczonych butelkach. Zamknięcie na klik trzyma dość mocno, ale łatwo się otwiera.
Konsystencja to dla mnie wielkie zaskoczenie! Jak pierwszy raz chciałam użyć żelu i wycisnęłam trochę na rękę to wzięłam jeszcze raz do ręki opakowanie, żeby sprawdzić czy na pewno mam żel pod prysznic, a nie balsam :) Wszystkie trzy żele mają kremową, bardzo gęstą jak na żel konsystencję przypominającą właśnie balsam do ciała. Jak łatwo się domyślić - nie spływają między palcami. Jeśli chodzi o zapachy to najbardziej mi przypadł do gustu Caring Protection - delikatnie mydlany, ale taki rześki. Purely Pampering pachnie dość słodko, kwiatowo, nie wyczuwam w nim kokosa. Deeply Nourishing to taki klasyczny zapach Dove, bardzo naturalny.
Jak dla mnie żel ma się bardzo dobrze pienić, pięknie pachnieć i nie wysuszać skóry :) Czy Dove spełniło moje wymagania? Tak, tak i tak :) Jeśli chodzi o pianę to żel tak sam z siebie jej nie robi. Rozprowadzony ręką na skórze jest raczej kremowy, jak balsam. Pod wpływem wody delikatnie się pieni, ale to taka raczej "mydlana" piana. Ja jednak pod prysznicem używam zawsze albo myjki albo gąbki z luffy. Żele z Dove w takim połączeniu dają gęstą, kremową, pachnącą, cudowną pianę, taką jak w reklamach :) Taki sposób też moim zdaniem zdecydowanie zwiększa wydajność każdego żelu pod prysznic - potrzebna jest mniejsza ilość do wytworzenia sporej ilości piany, ale oczywiście co kto lubi:)
Jeśli chodzi o zapachy to oczywiście kwestia najbardziej subiektywna, kuszą mnie najbardziej te z serii Go Fresh: mandarynka i kwiat tiare, figa i kwiat pomarańczy czy granat i werbena cytrynowa - pewnie prędzej czy później się do nich dorwę :)
Co do właściwości nawilżających to być może coś w tym jest, ale raczej nie nastawiajcie się na to, że teraz będziecie mogły odrzucić wszystkie balsamy, masła i inne takie. Żele Dove zdecydowanie nie wysuszają skóry. Ja mogę spokojnie ze dwa czy trzy dni nie używać balsamu, ale później jednak skóra się trochę dopomina o swoje. Zaznaczam jednak, że mam skórę raczej normalną i przy innych żelach pod prysznic też nie zawsze stosowałam balsam. Zapach żelu jest raczej niewyczuwalny na skórze po kąpieli, w łazience wyczuwalny jest nieco dłużej, ale niezbyt intensywnie.
Podsumowując - Dove są żelami, do których będę wracać, zwłaszcza że jest kilka zapachów które chcę wypróbować:) Działanie mnie jak najbardziej zadowala, mogę je Wam polecić z czystym (bo dobrze umytym☺) sumieniem :)
Używałyście tych żeli? Jaka jest Wasza ulubiona wersja?
piątek, 14 listopada 2014
YVES ROCHER - żele pod prysznic Jardins du Monde
Kto z nas nie lubi, żeby mu ładnie pachniało w łazience? I kto nie lubi zmieniać prysznicowych zapachów? Ja lubię bardzo, a to wszystko zapewniają mi żele pod prysznic Yves Rocher z serii Jardins du Monde.
To moja aktualna, całkiem niedawno uzupełniona kolekcja :) A w ofercie można znaleźć takie zapachy jak (pierwsze siedem to te które mam):
Żele są dostępne w plastikowych, poręcznych, płaskich buteleczkach o pojemności 200 ml. Ich cena standardowa to 8,90 zł, ale często można je trafić taniej, albo w zestawach typu 3 za cenę 2. Produkty mają konsystencję żelu bądź kremowego mleczka, łatwo się rozprowadzają, dobrze pienią i przede wszystkim obłędnie pachną. Nie wysuszają skóry, ale nie zauważyłam też żeby ją jakoś specjalnie nawilżały. Po kąpieli delikatny zapach utrzymuje się na skórze, ale niezbyt długo.
Jedyny drobny mankament to otwarcia w niektórych żelach, które mogą sprawić pewien kłopot. Ale zauważyłam, że coraz częściej pojawiają się opakowania nowe, bez tego problematycznego "dzióbka" i jest ok. Dodatkowo te nowe opakowania mają zupełnie płaskie wieczka, więc można postawić je do góry nogami, co pozwoli zużyć żel do ostatniej kropli .
Moim faworytem z tej gamy zapachów jest bezapelacyjnie żel kawowy i do niedawna pomarańczowy. Piszę "do niedawna", bo pomarańcza została zdetronizowana przez owoc granatu. Do całej tej serii z pewnością będę wracać; do jednych zapachów częściej, do innych rzadziej, ale na pewno te żele będą częstym gościem w mojej łazience.
To moja aktualna, całkiem niedawno uzupełniona kolekcja :) A w ofercie można znaleźć takie zapachy jak (pierwsze siedem to te które mam):
- lawenda z Prowansji
- bawełna z Indii
- owoc granatu z Hiszpanii
- ziarna kawy z Brazylii
- pomarańcza z Florydy
- migdał z Kalifornii
- grejpfrut z Florydy
- magnolia z Chin
- zielona cytryna z Meksyku
- fioletowy ryż z Laosu
- gardenia z Polinezji
- kwiat lotosu z Laosu
- zielona herbata z Chin
- orzechy makadamia z Gwatemali
Żele są dostępne w plastikowych, poręcznych, płaskich buteleczkach o pojemności 200 ml. Ich cena standardowa to 8,90 zł, ale często można je trafić taniej, albo w zestawach typu 3 za cenę 2. Produkty mają konsystencję żelu bądź kremowego mleczka, łatwo się rozprowadzają, dobrze pienią i przede wszystkim obłędnie pachną. Nie wysuszają skóry, ale nie zauważyłam też żeby ją jakoś specjalnie nawilżały. Po kąpieli delikatny zapach utrzymuje się na skórze, ale niezbyt długo.
Jedyny drobny mankament to otwarcia w niektórych żelach, które mogą sprawić pewien kłopot. Ale zauważyłam, że coraz częściej pojawiają się opakowania nowe, bez tego problematycznego "dzióbka" i jest ok. Dodatkowo te nowe opakowania mają zupełnie płaskie wieczka, więc można postawić je do góry nogami, co pozwoli zużyć żel do ostatniej kropli .
Moim faworytem z tej gamy zapachów jest bezapelacyjnie żel kawowy i do niedawna pomarańczowy. Piszę "do niedawna", bo pomarańcza została zdetronizowana przez owoc granatu. Do całej tej serii z pewnością będę wracać; do jednych zapachów częściej, do innych rzadziej, ale na pewno te żele będą częstym gościem w mojej łazience.
Etykiety:
pielęgnacja ciała,
recenzja,
Yves Rocher,
żel pod prysznic