Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam pomarańcze i ich zapach. Nieważne czy to zapach świeżo przekrojonej pomarańczy, czy sok pomarańczowy, czy kosmetyk (choć w przypadku tych ostatnich zapach potrafi być czasem chemiczny). Pomarańcze nieodmiennie kojarzą mi się ze świętami Bożego Narodzenia i wtedy smakują i pachną dla mnie najlepiej. Wiecie, ja jestem jeszcze z tego pokolenia, które egzotyczne owoce (a uwierzcie, że pomarańcze za taki kiedyś uchodziły!) miało tylko od święta, dopiero z biegiem czasu to wszystko stało się łatwiej dostępne i nieco spowszedniało. Ale właśnie z uwagi na pomarańczowy zapach znalezienie w grudniowym Chillboxie peelingu z Nacomi bardzo mnie ucieszyło :)
Silne działanie antycellulitowe, stymulacja procesów oczyszczających
organizm z toksyn i pobudzający aromat świeżych pomarańczy – doskonałe
połączenie aktywnych składników dla kobiet dbających o jędrną i smukłą
sylwetkę. Peeling pomarańczowy Nacomi jest produktem w 100% naturalnym.
Kosmetyk na bazie naturalnego masła Shea jest przeznaczony
do pielęgnacji całego ciała. Szczególnie polecany jest on dla kobiet
walczących z cellulitem oraz skórą która utraciła dawną jędrność.
Peeling Nacomi nie zawiera sztucznych konserwantów ani parabenów,
dlatego może być stosowany przez osoby ze skłonnością do podrażnień.
Kosmetyki Nacomi możemy kupić w sklepie internetowym producenta. Poza tym znajdziemy je w wielu drogeriach stacjonarnych (na pewno w Hebe i Dayli) i internetowych. Te peeling (i inne również) dostępny jest w dwóch pojemnościach, mój ma 100 ml i kosztuje około 17 zł, można kupić też większy - 200 ml za około 32 zł.
Niewielki plastikowy przezroczysty słoiczek z białą nakrętką. Posiada dodatkowe plastikowe wieczko zabezpieczające w środku. Jest wygodny - bez problemu wydobędziemy kosmetyk do ostatniej drobinki cukru. Naklejki z opakowania nie odchodzą, wyglądają ciągle estetycznie mimo że mój peeling stoi zawsze pod prysznicem.
Konsystencja wydaje się dość zbita, ale pod wpływem ciepła skóry łatwo się roztapia - wtedy widać jak bardzo peeling jest nasycony olejkami. Drobinki cukru są średniej wielkości, ale mimo to stanowią całkiem solidny zdzierak, zwłaszcza jeśli używamy peelingu na sucho. Jeśli chodzi zaś o zapach to jest boski! Zero chemii, pachnie jak świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
Lubię peelingi. A spośród wszystkich dostępnych peelingów wolę te mocne. Peeling Nacomi jest naprawdę solidnym zdzierakiem, więc jeśli nie lubicie jak peeling ma taką moc to nie radzę go stosować na sucho :) Na mokro również jest dość mocny, ale już nie tak bardzo; poza tym pod wpływem wody drobinki szybciej się rozpuszczają i peeling trwa krócej niż na sucho.
Skóra po użyciu tego peelingu jest gładka, miękka i natłuszczona. Przypuszczam że tłusta warstewka (dość mocno tłusta) nie wszystkim przypadnie do gustu - mi akurat to nie przeszkadza za bardzo. Rady na to są dwie - albo umyjemy się po peelingu (żel powinien zmyć większość olejków) albo porządnie wytrzemy się później ręcznikiem. Ja wybieram tą drugą opcję, bo żal mi zmywać z siebie ten cudny zapach. Dodatkowo dzięki tym wszystkim olejkom nie ma potrzeby używania po kąpieli żadnych maseł czy balsamów, skóra ma wystarczająco dużo dobroci z peelingu. Zapach pozostaje na skórze jeszcze przez jakiś czas, ale niezbyt długo, w łazience również jeszcze przez chwilę jest wyczuwalny :) Działania antycellulitowego nie zauważyłam, ale to trudno stwierdzić po tak niewielkiej ilości - opakowanie 100 ml wystarczyło mi na jakieś 4 razy.
Na stronie Nacomi widziałam że jest też peeling truskawkowy i peeling z kawą - oba mnie bardzo kuszą i pewnie w końcu się na nie zdecyduję :)
A Wy lubicie pomarańcze? I solidne zdzieraki?
Lubię tego rodzaju peelingi które dodatkowo pielęgnują skórę :)
OdpowiedzUsuńI ten właśnie taki jest :)
UsuńUwielbiam takie produkty <3
OdpowiedzUsuńJa też :)
UsuńLubię natłuszczające peelingi i jeszcze do tego ten zapach pomarańczy :D
OdpowiedzUsuńZapach jest naprawdę fantastyczny :)
UsuńChętnie bym wypróbowała ze względu na zapach i to nawilżenie :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj bo warto :)
UsuńUwielbiam go :D Kupiłam sobie truskawkę, ale na razie nie mam porównania, bo jeszcze nie otworzyłam :)
OdpowiedzUsuńTruskawka też mnie kusi :) A wąchałaś chociaż?
UsuńOoo mam i tą i kawową wersję i obydwie są totalnie genialne - w 100% zgadzam się z Twoją opinią. :)
OdpowiedzUsuńKawę też wypróbuję! I truskawkę :)
UsuńZ Nacomi mam cukrowy peeling do rak, jest świetny. Podejrzewam, że ten Twój jest całkiem podobny, w składzie różnią się tylko kilkoma olejkami.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście niewykluczone, że działanie mają podobne :)
UsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńA ciekawość trzeba zaspokajać :)
UsuńChętnie bym go wypróbowała ale ze względu na zapach raczej zimową porą :)
OdpowiedzUsuńOj tam, pomarańcze są cały rok :)
UsuńBardzo lubie kosmetyki z nuta zapachowa pomarańczy! Tego nie znam, bo do peelingów dopiero zaczynam sie przekonywać:)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś używałam od wielkiego dzwonu, ale od dłuższego czasu lubię bardzo! I choć nadal uważam, że peeling nie jest kosmetykiem bez którego nie da się obejść, to staram się mieć zawsze jakiś w zanadrzu :)
UsuńCoś dla mnie! Chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że też będziesz z niego zadowolona :)
UsuńNie cierpie peelingów, które zostawiają na skórze tłusty film. Dlatego tak bardzo polubiłam peelingi Organic Shop. Mają dobre składy, niezłe ceny i nie zostawiają tego filmu na skórze.
OdpowiedzUsuńMi to za bardzo nie przeszkadza, ale chętnie skuszę się peeling Organic Shop przy okazji jakichś internetowych zakupów, zwłaszcza że cenowo wypadają bardzo przyjemnie :)
Usuńmusi fantastycznie pachnieć :D lubię peelingi w każdej postaci ;)
OdpowiedzUsuńPachnie przecudnie :)
Usuń