Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 18 listopada 2016

ESTETICA - czyste piękno masek kolagenowych?

Wiem, mam dwie zaległe recenzje produktów, które wylądowały w ostatnim denku. Chcę Wam napisać o peelingu masce z Vianka i kremie pod oczy z Oeparol. Ale dzisiaj... dzisiaj źle się czuję. Źle się czuję i chcę trochę ponarzekać. I pomarudzić. Domyślacie się już, że to nie będzie pochlebna recenzja? Nie będzie :P


maska diamentowa - intensywny lifting i regeneracja
Unikalna matryca kolagenowa z dodatkiem kwasu hialuronowego połączona z naturalnym olejkiem różanym, wyciągiem z nasion winogron i alantoiną. Biozgodna z ludzką tkanką formuła, aktywnie przenika w głąb skóry. Natychmiast po zetknięciu odżywione i pobudzone komórki naskórka przyspieszają jego regenerację, wygładzając zmarszczki i przywracając zdrowy wygląd.

maska złota - intensywne odmłodzenie i wygładzenie
Unikalna matryca atelokolagenowa z dodatkiem kwasu hialuronowego połączona z naturalnym olejkiem różanym, wyciągiem ze złotego korzenia i lukrecji. Biozgodna z ludzką tkanką formuła, aktywnie przenika w głąb skóry. Natychmiast po zetknięciu nawilżone i odżywione komórki naskórka udoskonalają jego wewnętrzną strukturę, wygładzając zmarszczki i przywracając zdrowy blask.

maska ślimakowa - intensywna regeneracja i odmłodzenie
Wysoko zaawansowana matryca kolagenowa oparta na przełomowym biozgodnym ze skórą ekstrakcie ze śluzu ślimaka. Niezwykła kompozycja składników naprawczych Platinum rewolucyjnie spowalnia procesy starzenia, rozjaśnia przebarwienia i blizny oraz łagodzi wszelkie podrażnienia i zmiany trądzikowe. Mega regeneracja i wygładzenie zmarszczek.


Ja te maski kupiłam w Biedronce w ramach jakiejś gazetkowej akcji pielęgnacyjnej. Kosztowały mnie 6 lub 7 zł za sztukę. Przypuszczam, że można je również znaleźć w Hebe w nieco wyższej cenie.

Maski zapakowane są w kartonik, w którym znajduje się właściwe, foliowe opakowanie maski. Kartonik dodatkowo zabezpieczony jest naklejką. Całość wygląda dość estetycznie i zachęcająco (mnie zachęciło do zakupu).


Wszystkie maski są w zasadzie bezzapachowe, no może bardzo delikatnie coś tam czuć, ale jest to taki nijaki zapach, że nikogo nie powinien drażnić. Maski są w formie żelowej / kolagenowej płachty nakładanej na całą twarz. W opakowaniu znajduje się mnóstwo (naprawdę mnóstwo!) bardzo wodnistego płynu, więc trzeba uważać podczas otwierania, żeby go nie rozlać i nie ubrudzić wszystkiego dookoła. Ten nadmiar możemy później wklepać w twarz, szyję i dekolt i jeszcze podzielić się z koleżanką (tyle go jest!).

Przygotowywałam się do tej recenzji podobnie jak do recenzji kolorowej serii masek Skin79 - rozplanowałam kiedy będę je nakładać, ustaliłam przerwy pomiędzy nimi, żeby zauważyć efekty długofalowe (i ewentualne działania niepożądane), przygotowałam planer w którym miałam na bieżąco zapisywać swoje wrażenia.

No więc pierwsze wrażenie niech będzie ogólne, dotyczące wszystkich masek i ich "dopasowanego anatomicznego kształtu" - tak deklaruje producent. A jaka jest rzeczywistość?


Malutkie otwory na oczy, ogromny otwór na nos, krzywe wycięcie na usta i zbyt krótki fragment na czoło. No dobra, tego ostatniego nie będę się tak czepiać, bo ja mam wysokie czoło więc dla mnie to problematyczne, ale nie dla każdego takie będzie. Maski po wyjęciu z opakowania są bardzo pogniecione, nie da się ich dokładnie rozprostować, źle przylegają do twarzy, są niewymiarowe. Nie spadają z twarzy, ale nie trzymają się jej całkiem dobrze (ja oglądałam w nich telewizję w pozycji półleżącej).


Były cechy wspólne, przejdźmy zatem do indywidualnych cech maski diamentowej. Miała piękny złotawy, mieniący się kolor :) Producent obiecał mi lifting, spowolnienie procesu starzenia, przywrócenie młodzieńczego owalu twarzy, wygładzenie zmarszczek, poprawę kolorytu, zmniejszenie widoczności siatki naczyń krwionośnych, rozjaśnienie przebarwień, poprawę napięcia i przyspieszenie migracji składników aktywnych. Trzymałam maskę na twarzy około pół godziny (trochę więcej niż zalecano na opakowaniu). I co? I nic! Wiecie, cudów się nie spodziewałam, ale liczyłam na delikatne rozjaśnienie przebarwień i poprawę kolorytu. No i nawilżenie. Niestety maska nie zrobiła kompletnie nic. Po zdjęciu maski wklepałam w twarz i szyję trochę płynu który pozostał w opakowaniu, ale to też nie na wiele się zdało. Owszem, poczułam nawilżenie, ale tylko chwilowe, musiałam później normalnie użyć kremu nawilżającego.


Chcecie wiedzieć jak się spisała maska złota? Miała dać mi nawilżenie, poprawę gęstości, napięcia i kolorytu skóry, wygładzenie zmarszczek, aktywizację uśpionych komórek do intensywnej samoodnowy, zmniejszenie widoczności naczyń krwionośnych i śladów po bliznach, spowolnienie procesu starzenia, zmniejszenie przebarwień i rozjaśnienie. A co mi dała? Nic! Kompletnie nic, możecie przeczytać sobie jeszcze raz to co napisałam wyżej.


A jak się spisał ślimak? Producent obiecywał regenerację, poprawę nawilżenia i napięcia, uzyskanie zdrowego kolorytu, wygładzenie zmarszczek, aktywizację komórek, spowolnienie procesu starzenia, rozświetlenie, rozjaśnienie przebarwień i blizn. Dodatkowo zaznaczono, że tę maskę można stosować również jako maskę tzw. bankietową - błyskawiczny zabieg nawilżająco-rozświetlający przed wielkim wyjściem. Skoro tak to przecież jakieś efekty po tym jednym razie powinnam zauważyć :) A co zauważyłam? To, że maseczka miała inny kolor od pozostałych. Bo efekty po jej użyciu były takie same, czyli żadne.

Czy spodziewałam się cudów po tych maseczkach? Nie. Liczyłam na nawilżenie, delikatne rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu. Wiem, że jednorazowe maseczki w płacie, czy też takie właśnie kolagenowe mogą to zrobić, ale miałam nadzieję że znajdę coś za około dyszkę zamiast 20-30 zł. Niestety muszę chyba szukać dalej :)

Znacie te maski z Biedronki? Używałyście ich? Jak się spisały?

19 komentarzy:

  1. Miałam złotą... Też nic nie zrobiła i faktycznie powycinana jest beznadziejnie :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawiły mnie te maski, ale już przestały. Szkoda, że zupełnie nic nie robią :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, nie ma sobie co nimi głowy zawracać.

      Usuń
  3. Twoja recenzja rozwiała moje wątpliwości co do masek które są w płatach, "gotowe"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie nie, nie idźmy tą drogą. Sama używałam już kilku naprawdę fajnych gotowych masek w płatach, żelowych również. To że te są kiepskie nie znaczy że tak jest ze wszystkimi.

      Usuń
  4. No to nie za pięknie w takim razie, a ciekawie się prezentowały ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje - nie oceniaj książki po okładce, a maski po opakowaniu :)

      Usuń
  5. Krótkie składy- super! :)
    zapraszam na najnowszy wpis!

    OdpowiedzUsuń
  6. A miałam nadzieję, że diamentowa będzie fajna :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam ślimakową i nigdy więcej! Miałam ochotę ją wyrzucić, jak tylko wyciągnęłam ją z opakowania. Koszmarnie niedopasowana!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie miałam ich i nie wiem czy sprostałyby moim wymaganiom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie wiem czy sprostałyby czyimkolwiek wymaganiom :)

      Usuń
  9. A bo trzymałas dłużej niz zaleca producent:)))) i stad brak efektów;)))
    Żartuje oczywiście. W Biedrze z kosmetyków kupuje tylko pomadki z Bell - sa jak tanie wino- dobre, bo tanie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gupia ja! Kupię jeszcze jedną i stoper ustawię :)
      Ja w Biedrze chusteczki mokre kupuję jeszcze i czasem okazyjnie jakieś inne rzeczy, zależy co się pojawi :)

      Usuń
  10. Jak chcesz naprawde dobra maske slimakowa to polecam Ci marke Benton. Kosztuja niewiele wiecej, a efekty ( przynajmniej ja ) widze mega.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)