Marka Resibo swoje pięć minut miała już jakiś czas temu, głównie za sprawą olejku do demakijażu, o którym było bardzo głośno. Teraz o Resibo pisze się jakby mniej, ale nadal jest to marka, która kusi swoimi kosmetykami, naturalnymi składami i charakterystycznymi opakowaniami. A jak wypadło moje pierwsze spotkanie z Resibo? Czytajcie dalej :)
W moje ręce trafił płyn micelarny, znalazłam go w jednym z beautyboxów. Producent twierdzi, że ten kosmetyk przyciąga zanieczyszczenia jak magnes i pochłania nadmiar sebum. Dzięki niemu powinnyśmy zmyć łatwo cały makijaż, nawet oczu, bez rozmazywania. Płyn micelarny Resibo ma również nawilżać, działać
antybakteryjnie i pozwalać zachować naturalną równowagę skóry. Za opakowanie o pojemności 150 ml zapłacimy 49 zł, kosmetyki te można kupić w wielu drogeriach internetowych i w sklepie internetowym producenta, a lista sklepów stacjonarnych dostępna jest na stronie Resibo.
Podoba mi się szata graficzna tych kosmetyków, prosta, kojarząca się z naturą, minimalistyczna ale przyciągająca oko. Do tego ta tuba :) Ja swoją zostawiłam, żeby mieć w czym zabierać pędzle w podróż :) Jak widać moje opakowanie jest nieco sfatygowane, ale to dlatego że w Chillboxie rozlał się napój i narobił trochę szkód. Tuba jest dodatkowo zabezpieczona naklejką, więc mamy pewność, że nikt się nie próbował dobierać do naszego kosmetyku. Naklejka na butelce pozwala podejrzeć zużycie kosmetyku, więc nie powinnyśmy być zaskoczone jak się skończy.
Zapach płynu jest dość delikatny, lekko kwiatowy, lekko ziołowy. To co jest raczej niespotykane w tego typu kosmetykach to forma aplikacji - ten płyn posiada opakowanie z atomizerem. Mnie to rozwiązanie jakoś nie zachwyciło, ale może to dlatego że pod tym względem jestem tradycjonalistką :) Za to pompka działa bez zarzutu, nie zacina się, nie rozbryzguje na boki, ale oczywiście wacik musimy trzymać blisko opakowania, żeby niepotrzebnie nie rozpylać płyny w powietrzu :)
To wszystko to raczej sprawy drugorzędne, najważniejsze jest chyba działanie kosmetyku. A cóż lepiej to opisze niż zdjęcia? Mój tradycyjny test - po jednym i dwóch przetarciach wacikiem.
Jak widać - jest kiepsko. Bardzo kiepsko nawet. Owszem, płyn radzi sobie z podkładem czy korektorem, ale z pozostałymi kosmetykami ma już problem (a żaden z nich nie jest wodoodporny). Wiem, że tego typu test zawsze nieco przekłamuje rzeczywistość, bo normalnie przecież większość z nas przytrzymuje wacik z młynem micelarnym żeby kosmetyki kolorowe się rozpuściły, ale dopiero później je ściera z oczu. Postanowiłam Wam zatem pokazać jeszcze coś (przepraszam za zdjęcia - robione dodatkowo na szybko telefonem).
Na zdjęciu nr 1 widzicie mój makijaż - nie jest zbyt mocny, tylko cienie (oczywiście na bazie), nie mam nawet kredki ani eyelinera. Tusz nie jest wodoodporny, to Pierre Rene z jakiegoś boxa. Dość obficie nasączony wacik przytrzymałam na powiece przez ponad minutę i pociągnęłam w dół żeby zmyć makijaż. Na waciku jak widać coś jest, ale jak spojrzycie na zdjęcie nr 2 (to właśnie po tym jednym przetarciu) to zobaczycie (albo i nie, przepraszam) że cienie w większości nadal są na powiece, podobnie tusz. Kilkukrotne pocieranie powieki pozwala usunąć makijaż, ale dość opornie, dodatkowo rozmazując go po twarzy, co widać na zdjęciu nr 3 :(
Jak widać dla mnie obietnice o skutecznym zmyciu makijażu tym płynem można między bajki wsadzić. Jak jest zatem z pozostałymi obietnicami? Muszę przyznać, że skóra po jego użyciu jest rzeczywiście nawilżona, ale nie czarujmy się - kremu nie mogłam odpuścić :) Nie podrażnia, nie szczypie w oczy, jest bardzo delikatny. Skóra po jego zastosowaniu jest odświeżona i ukojona. Czy działa antybakteryjnie i pozwala zachować naturalną równowagę skóry? Nie wiem :)
Jak się nietrudno domyślić mnie niestety ten płyn nie porwał :( Używam go nadal (jest już na ukończeniu), ale zmywam nim tylko twarz, do oczu muszę wykorzystywać sprawdzonego różowego Garniera. Jeśli chodzi o aplikację to próbowałam zarówno rozpylając go na wacik, jak i wylewając na niego. Nawet próbowałam rozpylać bezpośrednio na twarz, ale ten sposób w ogóle nie przypadł mi do gustu. Trudno jest mi ocenić wydajność, bo używam go tak a nie inaczej. Gdybym miała zmywać nim cały makijaż to pewnie ze względu na kiepską skuteczność wystarczyłby mi na jakieś dwa tygodnie :/
Co dziwne - jestem raczej odosobniona w mojej opinii, w większości recenzje tego płynu są bardzo pozytywne. U mnie niestety nawet przy niezbyt mocnym makijażu nie zdaje on egzaminu. Czy kiepski początek przygody z Resibo spowodował, że inne kosmetyki tej marki przestały mnie interesować? Nie :) Na pewno jeszcze coś wypróbuję, przecież to że jeden kosmetyk się nie sprawdził nie znaczy, że z innymi też tak będzie :)
A czy Wy miałyście ten płyn micelarny? Jak się u Was sprawdził?
Biorąc przykład z Justyny chciałabym Wam jeszcze podlinkować inne recenzje tego kosmetyku:
♦ Anuli - zupełnie inna od mojej
♦ Gosi - w podobnym do mojego klimacie
Nie miałam tego produktu, ale obawiam się że i u mnie by się nie sprawdził..
OdpowiedzUsuńJa się zastanawiam jakim cudem sprawdził się aż u tylu osób ;)
UsuńSzkoda, nie spodziewałam się, że pójdzie mu aż tak słabo. Swego czasu mocno mnie ciekawił ich produkty i kilka razy byłam bliska zakupu. Ostatecznie jednak nie miałam okazji niczego poznać :)
OdpowiedzUsuńRozczarowałam się bardzo :( Ale kusi mnie serum i olejek do demakijażu ;)
UsuńByłam go ciekawa i nawet miałam w planach kupić, ale skoro furory nie robi... chyba sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie warto, zwłaszcza że nie należy do najtańszych :(
UsuńO matko, będę unikać :P U mnie najlepiej sprawdza się różowy micel od Bielendy ;)
OdpowiedzUsuńMiałam go i jest rzeczywiście świetny. Ale równie skuteczny jest dla mnie różowy Garnier, a on wygrywa ceną :)
UsuńByłam ciekawa ich produktów ale póki co mam trzy butelki innych specyfików więc wypróbowanie tego odkładam na potem....
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem można znaleźć skuteczniejsze produkty :/
UsuńMoże naturalny micel zmywa makijaż wykonany naturalnymi kosmetykami? Nie wiem :) Z Resibo jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńHahaha, być może :) Choć producent twierdzi, że ten micel radzi sobie nawet z wodoodpornym makijażem...
UsuńOj oj oj nigdy nie mialam nic tej marki, wiem ze jest na YT bardzo chwalona, jednak widze ze nie dla mnie ten micel ;)
OdpowiedzUsuńNie wątpię, że mają też świetne produkty, ale ten kosmetyk u mnie nie zdał egzaminu.
UsuńKolejny już post na temat kosmetyków tej marki bez pochlebstw ;) Coś mi z nią coraz bardziej nie po drodze ;)
OdpowiedzUsuńMnie nadal kusi serum i olejek do demakijażu :)
UsuńU mnie ten micel totalnie się nie sprawdził :/
OdpowiedzUsuńZupełnie jak u mnie.
Usuńsłabiutki ten micel, szkoda że się nie sprawdził :-/
OdpowiedzUsuńNo niestety :(
UsuńMiałam kilka kosmetyków Resibo, ale micel akurat nigdy mnie nie kusił. Jak widać może i słusznie:) chociaż ja oczu micelami nie zmywam, a głównie twarz, więc biorę trochę co innego pod uwagę:)
OdpowiedzUsuńDo zmywania twarzy się nadawał, a skóra była po nim przyjemnie nawilżona, więc w takiej roli powinien się sprawdzić :)
UsuńU mnie też kompletnie się nie sprawdził. dodatkowo beznadziejna aplikacja tym atomizerem - odkręcałam go po prostu.
OdpowiedzUsuńJa próbowałam i tak i tak. Niestety nie powala :(
UsuńFaktycznie mega słabo zmywa :/ No i nie przekonuje mnie atomizer w płynie micelarnym.
OdpowiedzUsuńTaka forma zdecydowanie lepiej sprawdza się przy mgiełkach, ewentualnie tonikach :)
UsuńNie miałam styczności z produktami tej firmy. Kuszą mnie, ale jakiś nie po drodze mi z nimi. Szkoda, że ten produkt tak słabo wpadł:/ I ta aplikacja..podejrzewam,że też by mnie ten atomizer nie przekonał.
OdpowiedzUsuńCo do aplikacji to zawsze można odkręcić butelkę. Ale to i tak nie poprawi jego skuteczności :(
UsuńJa natrafiłam na nich pierwszy raz rok temu na http://showroom.pl/ a ta szata graficzna to pierwsze co zwróciło moją uwagę. Nie testowałam tego przy mocnym makijażu, ale u mnie to czasami nawet takie normalne mleczka do demakijażu nie radzą sobie ze zwykłym tuszem..
OdpowiedzUsuńJa liczyłam na dużo lepszą skuteczność :(
UsuńCzyli nie warto go kupować. :)
OdpowiedzUsuń