Oglądałyście zapewne Krainę Lodu? A nawet jak nie widziałyście, to chyba znacie piosenkę z tej animacji :) "Mam tę mooooc" chodzi mi po głowie za każdym razem, jak używam tego peelingu :) Myślę, że nietrudno się domyślić dlaczego.
Markę Nacomi darzę dużą sympatią, jak na razie chyba wszystkie ich produkty spisały się u mnie świetnie. Miałam już też od nich peeling pomarańczowy, więc bardzo się ucieszyłam kiedy w lutowym beGlossy znalazłam wersję kawową. Producent twierdzi, że ten peeling pomaga uzyskać efekt szczupłej sylwetki, widocznie redukuje cellulit i ujędrnia skórę. Ma też skutecznie usuwać martwy naskórek i pozwalać cieszyć się idealnie gładką skórą. Kosmetyki Nacomi są coraz łatwiej dostępne, mam wrażenie że widzę je w coraz większej ilości miejsc w sieci, ponadto możemy je kupić też w sklepie internetowym producenta czy w drogerii Hebe. Za peeling o pojemności 100 ml (taki jak mój) zapłacimy około 17 zł, można też kupić większy - 200 ml za około 34 zł. Ja najczęściej kupuję kosmetyki Nacomi w Hebe, korzystając z dość częstych promocji -40% lub 1+1.
Peeling znajduje się w wygodnym i poręcznym plastikowym słoiczku, dodatkowo zabezpieczony jest plastikową nakładką (przydaje się zwłaszcza pod prysznicem!). Estetki będą pewnie zadowolone z faktu, że naklejki na opakowaniu są trwałe i nawet od prysznicem nic się z nimi nie dzieje :) Jeśli chodzi o skład, to ja nigdy nie ukrywałam że nie za bardzo się na tym znam. Jednak w przypadku tego peelingu lista składników jest tak krótka i tak prosta, że nawet ja ją zrozumiałam :)
Jak jest z zapachem? Jest kawowy :) Ja wyczuwam mocną, mieloną kawę, taką fusiastą, zapach przez jakiś czas utrzymuje się jeszcze na skórze. Drobinki cukru są dość ostre, do tego dochodzą jeszcze malutkie ziarenka kawy - właśnie dlatego ten peeling ma tę moc :) Ma dość zbitą i gęstą konsystencję, ale pod wpływem ciepła naszych dłoni i ciała oleje się rozpuszczają i pozwalają działać zdzierającym drobinkom. A zdzierają naprawdę solidnie!
Ja jestem fanką mocnych zdzieraków, dlatego też ten peeling bardzo przypadł mi do gustu. Skóra po jego użyciu jest miękka i wygładzona. Dodatkowo dzięki zawartości olei nie ma potrzeby, aby po peelingu używać jeszcze jakichś balsamów, bo skóra jest wystarczająco nawilżona. A w zasadzie natłuszczona - i to jest coś, co może nie wszystkim się spodoba. Kosmetyk pozostawia po sobie wyczuwalny tłustawy film, ale wystarczy porządnie wytrzeć się ręcznikiem i problem w dużej mierze znika. Mi akurat ta warstwa nie przeszkadza, mam wtedy poczucie, że rzeczywiście skóra jest odżywiona.
Trzeba też wziąć pod uwagę, że peeling trochę brudzi prysznic czy wannę - wszak drobinki kawy nam się nie rozpuszczą :) Ale ja jestem w stanie przeboleć ten mankament dla działania, jakie ma peeling Nacomi :) W zasadzie wszystkie obietnice producenta zostały spełnione, ja nie zauważyłam co prawda działania antycellulitowego, ale nie używałam peelingu regularnie.
Ja z pewnością jeszcze wrócę do peelingów Nacomi, ale na razie bardziej kuszą mnie ich nowości. Widziałyście już (a może nawet używałyście?) pianki peelingująco-myjące i galaretki do mycia ciała?
Jaki jest Wasz ulubiony peeling do ciała? Znacie peelingi Nacomi?
* * * * *
Recenzje na innych blogach:
♦ Justyna - nie do końca pozytywna
♦ i jeszcze jedna Justyna - opinia na plus
Ooo to ja to ja, mi zapach nie odpowiada ;D
OdpowiedzUsuńMi właśnie się spodobał ;) Ale wiadomo, to kwestia subiektywna ;)
UsuńMiałam jakąś inną wersję i była świetna :)
OdpowiedzUsuńJa miałam pomarańczową, też była rewelacyjna!
UsuńMusze się skusić na jakiś, bo lubię peelingi. :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto ;)
Usuńwłaśnie, nowości! też mnie kuszą :)
OdpowiedzUsuńMnie trochę powstrzymują zapasy, ale pewnie się złamię ;)
UsuńTeż lubię mocne zdzieraki :D
OdpowiedzUsuńTakie są najlepsze ;)
UsuńKusi mnie ten peeling, ale w wersji pomarańczowej :) lubię mocne zdzieraki, więc się chyba polubimy ;)
OdpowiedzUsuńPomarańczowy też miałam, oba są super ;)
UsuńPomarańczowy miałam i byłam bardzo zadowolona :D Będę musiała wypróbować ten :)
OdpowiedzUsuńDziałanie mają bardzo podobne ;)
UsuńNie miałam jeszcze tych peelingów z Nacomi, ale mam od nich suchy, kawowy peeling i jestem z niego bardzo zadowolona. Te pewnie tez przypadłyby mi do gustu, choć pewnie wybrałabym owocową wesję 😀
OdpowiedzUsuńTych suchych jeszcze nie miałam. A z owocowych jest na pewno pomarańczowy, ten miałam i też jest świetny. Kusi mnie jeszcze truskawkowy.
UsuńNie miałam nigdy żadnego kosmetyku z tej firmy, chociaż parę mnie kusi:)
OdpowiedzUsuńJa z każdym kolejnym kosmetyków coraz bardziej lubię tę markę ;)
UsuńTakie zdzieraki to ja lubię :)
OdpowiedzUsuńBo takie są najlepsze ;)
UsuńMusi pachnieć obłędnie :) dużo dobrego słyszałam o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam ;)
UsuńTeż lubię mocne zdzieraki! Z marką Nacomi dopiero się poznaję, będę wiedzieć co wziąć następnym razem :> Aktualnie używam peeling Biolove i również go polubiłam! ;)
OdpowiedzUsuńTo jest to samo...
UsuńDokładnie, to ten sam producent ;)
UsuńJa do marki zraziłam się odrobinę po ich maseczce algowej, która więcej szkodziła niż pomagała :P Jakoś mi nie po drodze z tą marką :)
OdpowiedzUsuńTaki peeling chętnie bym przetestowała, choć jak na razie jestem powalona peelingami cukrowymi od Organic Shop ;)
O, a ja algową też lubię ;) A peelingi Organic Shop też są świetne!
UsuńAleż mam ochotę na ten peeling! :)
OdpowiedzUsuńW takim razie koniecznie musisz kupić ;)
Usuń