Post miał się ukazać wczoraj, ale nie wyrobiłam się ze wszystkim. Zabrałam się za mycie okien, zmianę firanek i takie tam... W mieszkaniu zrobiło się jaśniej, a ja nabrałam ochoty na porządki w szafach :) A co do zakupów... Kupiłam tylko jedną rzecz! JEDNĄ! Zaskoczone? Ja też. Prima Aprilis, żartowałam :) Dałyście się nabrać? :) Tak naprawdę to w marcu trochę mnie poniosło, ale to już same zaraz zobaczycie.
Pierwsze zakupy są z Rossmanna, zawsze tam kupuję ręczniki papierowe, takie "połówki". Przy okazji w moim koszyku wylądowało jeszcze coś.
Moja Rexona (już ostatnia!) się kończyła, postanowiłam spróbować czegoś nowego i postawiłam na antyperspirant Garnier Mineral Action Control. Pachnie bardzo przyjemnie, na razie na co dzień daje radę, choć na większe upały może być dla mnie za słaby. Polubiłam serum hialuronowe z niebieskiej serii i postanowiłam wypróbować też maskę w płacie z Bielendy, zwłaszcza że była w promocji za jakieś 6 zł. Okazała się całkiem fajna. Próbkę kremu nawilżającego dostałam w gratisie :)
Później było Hebe:
Była promocja na wszystkie kosmetyki wybranych marek i zaopatrzyłam się w dwa płyny micelarne Garniera, które uwielbiam. Ma co prawda jeszcze jeden kosmetyk do demakjażu, ale jest rozczarowująco kiepski, więc musiałam kupić coś sprawdzonego, a dzięki tej promocji za sztukę zapłaciłam niecałe 10 zł.
Ale to nie było wszystko :)
Jak tak chodziłam między półkami to postanowiłam wypróbować nową (nie wiem czy całkiem nową, ale dla mnie tak) farbę do włosów Chantal w kolorze Tiramisu, ciągle nie miałam czasu jej użyć. Kosztowała chyba 5 złotych. W promocji były również maseczki Dermiki, więc kupiłam cztery, te różowe miałam już wcześniej i byłam z nich zadowolona, postanowiłam wypróbować też fioletowe, każda z nich kosztowała chyba 1,50 zł. Jak że zbliża się okres pokazywania bosych stóp kupiłam też skarpetki złuszczające.
Jakiś czas później znów była promocja w Hebe...
... tym razem na Nacomi, znów 1+1. Markę bardzo lubię. Zdecydowałam się na olejek do demakijażu, polubiłam ten sposób używając Bandi. Ostatnio powzięłam też mocne postanowienie używania mazideł do ciała i o dziwo nawet mi się to udaje. Postanowiłam skorzystać z okazji i kupiłam trzy musy co ciała - borówkowy, malinowy i mango.
Kupiłam też pewien sprzęt :)
Urządzenie do peelingu kawitacyjnego Wonder Sonic to coś, z czego bardzo się cieszę. Dwa razy byłam na peelingu kawitacyjnym u kosmetyczki, spodobało mi się, więc postanowiłam wykonywać ten zabieg sama w domu. Za urządzenie z funkcją oczyszczania i tonizowania zapłaciłam 100 zł. Macie w domu podobne urządzenia?
Przyszło też do mnie trochę chińszczyzny. Zapisałam się do kilku grup Aliexpressowych i ciągle okazuje, że koniecznie muszę coś mieć, zwłaszcza że kosztuje grosze :P
Na You Tube trafiłam na film Agnieszki Grzelak z azjatyckimi gadżetami i postanowiłam też się w takie zaopatrzyć. Silikonowa maska, którą nakładamy na maskę w płacie jest przydatna jeśli chcemy wydłużyć czas trzymania maski (zapobiega szybkiemu odparowywaniu substancji z bawełnianej płachty), ale też przytrzymuje maskę na miejscu jeśli jest źle skrojona. Ma śmieszne otwory za które maskę mocuje się na uszach, jest naprawdę fajnie dopasowana. Kosztowała 1,04 $ (4,55 zł). Kupiłam też szczotkę do masażu (?) głowy podczas mycia. Moja nie jest taka sama jak Agnieszki, nie jest też taka jak u mojej imienniczki z bloga Drzemiące Piękno. Nie chciałam wydawać za dużo, moja kosztowała 1,18 $ (5,16 zł), jej jakość jest średnia, trzeba uważać, bo rozpada się na dwie części. Jest tak skonstruowana zapewne żeby łatwiej było ją myć, ale te dwie części nie trzymają się siebie zbyt dobrze, ale i tak mi się podoba, używam jej przy każdym myciu włosów.
Zestaw 12 szt. pędzli inspirowanych chyba trochę marką Zoeva kupiłam po pozytywnych recenzjach na grupie na fb. Kosztował 3,34 $ (14,94 zł). Pędzle oczywiście są syntetyczne, kilka z nich jest naprawdę całkiem fajnych, za taką cenę nie będę narzekać. Mają miękkie włosie, nie drapią.
Drugi zestaw mam za darmo :> Zamówiłam zestaw 20 pędzli za 3,69 $ (tzw. cebula, wyjątkowa okazja, prawdopodobnie błędna cena albo celowo ustawiona przez sprzedającego na tak niskim poziomie żeby nałapać sobie zamówień). W zamówionym przeze mnie zestawie były głównie duże pędzle, do twarzy, a dostałam 12 pędzli, bardzo podobnych do wcześniejszego zestawu, również syntetyczne, kształty w większości się powtarzają. Założyłam spór (produkt niezgodny z zakupionym), dostałam zwrot kasy.
Ten zestaw mam za 0,01 $, to tzw. Freebies (w aplikacji na telefon można codziennie wybrać sobie dwie rzeczy, które nam się podobają, a później czekać na łut szczęścia że nas wybiorą). Normalnie ten zestaw 7 pędzli marki JAF kosztuje 4,99 $, więc też stosunkowo niedużo. Włosie również jest syntetyczne, miękkie.
Najbardziej polubiłam dwa dość gęste pędzle do blendowania, pędzel do brwi i małą precyzyjną kuleczkę. Może kiedyś zdecyduję się też na inne pędzle tej marki.
O silisponge słyszał już chyba każdy, kupiłam z ciekawości i ja. Zdecydowałam się na taką w kształcie łezki, bo czytałam słyszałam wiele zarzutów o problemach z aplikacją w okolicach nosa i oczu. Moja kosztowała 1,10 $ (4,75 zł), teraz można ją kupić nawet taniej ale moim zdaniem nie warto. Lepszy efekt chyba uzyskuję palcami :) Kupiłam też silikonowe nakładki na palce, ułatwiające odmaczanie hybryd, kosztowały 1,38 $ (5,99 zł) za zestaw 5 szt. Jeszcze ich nie używałam.
Oprócz tego wszystkiego przybyło u mnie również "kilka" kosmetyków z beGlossy.
Lutowe pudełko było naprawdę świetne, pisałam o nim tutaj.
Do lutowego pudełka dołączonych było dziesięć dodatkowych kosmetyków, pisałam i nich we wspomnianym wcześniej poście.
Idąc za ciosem zdecydowałam się jeszcze na marcowe, urodzinowe beGlossy, które mnie niestety rozczarowało :( Więcej o nim pisałam w tym poście.
I to na szczęście już wszystko... Ufff... Chyba pora zrobić sobie mały zakupowy odwyk :) A jak tam Wasze marcowe nowości? Zaszalałyście?
Że też nie wiedziałam, że w Hebe były takie tanie te micelki z Garniera :P
OdpowiedzUsuńTo była promocja w jeden konkretny dzień tylko :)
Usuńhahahahaha w sumie jak policzyć to zawsze będzie jeden ale razy ileś tam xD te pędzle faktycznie wyglądają jak zoeva :D
OdpowiedzUsuńJasne, każde wytłumaczenie jest dobre :)
UsuńA pędzle - kolorystycznie inspiracja jest ewidentna, nie wiem jak z kształtami, bo nie porównywałam. Mimo że nie mam Zoevy to te na pewno odbiegają od nich jakością, choć nie są tragiczne (przynajmniej nie wszystkie :)
Bardzo przyjemne nabytki. Ja mam doła i karę więc nic nie kupuję :(
OdpowiedzUsuńTo właśnie powinnaś kupić sobie coś na pocieszenie :)
UsuńBardzo fajna jest ta maska różowa z Dermiki . Za niezłą cenę je wyłapałaś. Normalnie kosztują chyba ok. 8 zł :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie różową miałam już kiedyś i mi się spodobała. Normalnie kosztują chyba około 5 zł, a to była rzeczywiście fajna okazja :)
UsuńTeż bardzo lubię peeling kawitacyjny :)
OdpowiedzUsuńCieszę się że mogę go teraz robić sama w domu :)
UsuńJak dużo nowości!
OdpowiedzUsuńBardzo dużo pędzli.Jedne mam bardzo podobne :)
I jak się sprawdzają?
UsuńZnam tą maskę z Bielendy no i lutowe BeGlossy ;D
OdpowiedzUsuńLutowe było naprawdę fajne :)
UsuńO dużo tego! Niestety znam tylko płyny Garniera :) Ciekawe jak sprawdzi się reszta :)
OdpowiedzUsuńPłyny Garniera są naprawdę świetne :)
UsuńChyba sobie sprawię te urządzenie do peelingu kawitacyjnego. Zaskoczyło mnie to, że jest takie tanie ;-)
OdpowiedzUsuńTeoretycznie to cena promocyjna, regularna to 199 zł.
UsuńWiem, bo już znalazłam sklepy internetowe gdzie to sprzedają ;-) I tak cena bardzo zachęca do zakupu, a w promocji to już w ogóle :-)
UsuńKoszt zakupu zwraca się już po kilku zabiegach domowych, więc zdecydowanie warto :)
UsuńAleż cudowności ;)
OdpowiedzUsuńNacomi zaczyna do mnie przemawiać, mimo że ich maska mnie zraziła :D
Ja lubię ich kosmetyki :) A jaka maska Cię zraziła?
UsuńUwielbiam kosmetyki Nacomi :) micel Garniera też bardzo lubię :) mam ten sam zestaw pędzli z różowymi trzonkami :)
OdpowiedzUsuńA jak Ci się sprawdzają pędzle?
UsuńWow, masz co testować :) micel z Garniera to mój ulubieniec :)
OdpowiedzUsuńMój zdecydowanie też!
Usuńnajbardziej podobają mi się te pędzelki :)
OdpowiedzUsuńWszystkie? Czy może któryś zestaw spodobał Ci się bardziej?
Usuńile dobroci :D a te musy z nacomi to by było coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuńZapowiadają się całkiem nieźle :)
Usuńale poszalałaś z pędzlami ;) nie widziałam jeszcze masek w płachcie Bielendy, muszę się za nimi rozejrzeć :) a te skarpetki złuszczające mnie nie zachwyciły, o niebo lepsze były z l'biotici :)
OdpowiedzUsuńNo tak się jakoś złożyło :) A co do skarpetek do jak dla mnie miały takie samo działanie :)
UsuńUwielbiam płyny Garnier :) ja tez kupiłam pędzle ale za ok 4 dolary. Co prawda same do oczu ale są super :)
OdpowiedzUsuńU mnie też są same do oczu :)
UsuńSporo tych nowości :) Mnie kusi Nacomi, bo to ten sam producent co Biolove i właśnie olejek do demakijażu oraz musy najbardziej mnie ciekawią. Chińskie pędzelki też chcę kiedyś spróbować.
OdpowiedzUsuńMnie za to właśnie kusi Biolove z tych samych powodów :)
Usuńzazdraszczam kosmetyków nacomi:D
OdpowiedzUsuńKoniecznie sobie coś kup!
UsuńŻałuję że przegapilam te promocje Nacomi...bo ten olejek wygląda ciekawie☺ interesująca jest też ta maska na maski w płacie
OdpowiedzUsuńMaska to fajny gadżet :) A promocją się nie przejmuj, na pewno będą kolejne :)
Usuń