Urlop skończył mi się kilka dni temu, a ja ciągle nie potrafię się ogarnąć i odnaleźć :/ Brakuje mi czasu na wszystko, nie mam nawet kiedy nadrobić blogowych zaległości zarówno u Was jak i u siebie. Pogoda dzisiaj paskudna, człowiek (znaczy się ja) najchętniej leżałby cały dzień w wyrku pod kocykiem, z książką albo serialem. Taka pogoda nie bardzo sprzyja robieniu zdjęć, ale dotarły do mnie kolejne tła od Printea i bardzo chciałam je wypróbować :)
W ostatnim AsianBoxie znalazłam kilka kosmetyków marki Holika Holika z serii z Gudetamą - zabawnym jajem, japońską maskotką. Mimo że do niektórych z nich podeszłam bardzo sceptycznie to generalnie ze wszystkich jestem zadowolona. O czym dokładnie będzie dzisiejszy post? O trzech kosmetykach: kremie do rąk, kremie do twarzy i białym cushionie.
Lazy&Joy Custard Hand Cream
Krem kosztuje około 35 zł za 30 ml. Wydaje się naprawdę malutki, ale te 30 ml to pojemność idealna np. do torebki, czy na wyjazd. Pachnie całkiem przyjemnie, słodko, trochę ciasteczkowo. Dodatkowo nie pozostawia tłustej warstwy i dość szybko się wchłania. Nawilżenie jest dość dobre, nie odczuwam potrzeby kremowania rąk po każdym ich umyciu (ale może to też trochę zasługa mydła Yope).
Z tego co udało mi się znaleźć wywnioskowałam, że są trzy wersje tego kremu - custard (który mam ja), cream cheese i sherbet. Nie wiem jak jest z pozostałymi, ale ciasteczkowy zapach mojego kremu utrzymuje się przez jakiś czas na skórze, co mi osobiście nie przeszkadza. Gorzej byłoby, gdyby mi się nie podobał :)
Lazy&Joy Ceramide Capsule Cream
Nawilżający krem do skóry suchej z kapsułkami ceramidów kosztuje około 90 zł za 50 ml. Krem cieszy moje oko wizerunkiem pociesznego, zadowolonego jaja, dodatkowo zapakowany był w kartonik - oczywiście z wizerunkiem Gudetamy. Plastikowe opakowanie wydaje się dość solidne, w środku krem posiada jeszcze dodatkowe zabezpieczenie w postaci plastikowej nakładki.
Krem ma dość lekką konsystencję, jest biały z żółtymi drobinkami. Żółte kapsułki w kremie to ekstrakt z żółtka jaja oraz kompleks ceramidowy. Myślałam, że będzie problem z ich rozsmarowaniem, ale nie - znikają i wchłaniają się bezproblemowo, tak samo jak krem. Nawilżenie jak dla mnie jest zadowalające - mam suchą skórę, ale latem jest ona zawsze w nieco lepszej kondycji. Krem nakładam na twarz wieczorem i rano, nadaje się również pod makijaż. Nie uczulił mnie, nie zapchał, mam wrażenie że z czasem moja skóra stała się bardziej promienna, a do tego gładka i ma nieco ujednolicony koloryt.
Lazy&Joy Face 2 Change Photo Ready Tone-Up Cushion
Do tego kosmetyku podchodziłam z bardzo dużą rezerwą. No bo same powiedzcie: biały krem BB? I to dla mnie, kiedy ja nawet zimą nie używam najjaśniejszych podkładów? Początkowo chciałam go oddać / sprzedać / wymienić, ale później stwierdziłam "raz kozie śmierć" (biedna koza). Otworzyłam! I użyłam ofkors! Opakowania cushionów są skonstruowane dość podobnie z tego co zaobserwowałam - mamy tu lusterko, w górnej części znajduje się gąbeczka do aplikacji, a w dolnej sam krem zatopiony w gąbeczce (początkowo zabezpieczony naklejką, której u mnie już nie ma). Całość zapakowana była w kartonik. Cushion kosztuje około 145 zł za 15 g.
Czy ten biały cushion na twarzy staje się niewidoczny? Niestety nie, trochę bieli skórę nawet jeśli nakładamy go niewiele, co będzie przeszkadzać zwłaszcza osobom z nieco ciemniejszą karnacją. Ale jak widać na zdjęciu nałożony cienką warstwą nie odcina się zbytnio on mojej opalonej dłoni. Nakładałam go zarówno dołączoną gąbeczką, jak i gąbeczką Blend It, oba sposoby się sprawdziły, musiałam jedynie pilnować aby nie przesadzić z ilością. Twarz po nałożeniu BB była błyszcząca, dodatkowo ten biały odcień wydaje się nieco siny. Na ten cushion nakładałam jeszcze dodatkowo podkład (próbowałam z dwoma i w obu przypadkach nie było problemów). Świetnie spisał się zwłaszcza z nieco za ciemnym dla mnie podkładem z Ingrid zanim się opaliłam :) Jego wadą jest też stosunkowo kiepska wydajność, myślę że gdybym używała go regularnie, to wystarczyłby mi na około miesiąc, może półtora, co przy jego cenie może stanowić pewną przeszkodę. Czy do niego wrócę? Raczej nie, bo to dość wysoka cena jak na bazę z filtrem, bo przecież w taki sposób właśnie go używałam. Ale za to nie żałuję, że zdecydowałam się go otworzyć i wypróbować :)
Jak widać w ostatecznym rozrachunku, mimo pewnej rezerwy do tych kosmetyków, jestem z nich całkiem zadowolona. Najbardziej chyba z kremu do twarzy i do niego pewnie kiedyś wrócę (ale na pewno będę szukać jakiejś promocji). Krem do rąk też jest świetny, ale moje dłonie nie są zbyt wymagające i tu mogę sobie spokojnie pozwolić na coś tańszego. O cushionie napisałam już wyżej.
Używałyście tych kosmetyków? Jak się u Was sprawdziły?
--------------------------------------
Czasem inne, a czasem podobne spojrzenie na powyższe kosmetyki (a mało ich niestety):
♦ krem do rąk - recenzja Terii
♦ krem do twarzy - recenzja Terii
♦ cushion - film u Agaty
**************************************************
Zapraszam również do wzięcia udziału w rozdaniu - jeszcze tylko do jutra można się zgłaszać! Szczegóły po kliknięciu w obrazek
Uroczo wyglądają :) Najbardziej ciekawi mnie krem do rąk, ale krem do twarzy też wygląda super - zwłaszcza z tymi drobinkami! :D
OdpowiedzUsuńWygląd niewątpliwie jest ich zaletą, ale działanie również :)
UsuńHeheh zawsze mi się podobały te kosmetyki, ale jeszcze na żaden się nie skusiłam:D
OdpowiedzUsuńJa trafiłam na nie w Asianboxie :)
UsuńFajne są, choć cushion zdecydowanie bym sobie odpuściła ze względu na naturalną, ciemniejszą karnację :P
OdpowiedzUsuńJa też bladziochem nie jestem, ale go używam. Ale jakbym miała go specjalnie kupić i wydać tyle kasy to nieeeee :)
UsuńUroczo wyglądają, ale ze względu na przesadzone ceny raczej bym się nie skusiła ;)
OdpowiedzUsuńCeny niestety jakieś takie mało przyjazne :(
UsuńCiasteczkowy zapach kremu do rak zapewne by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńPachnie naprawdę smakowicie :)
UsuńMają przesłodkie opakowania:)
OdpowiedzUsuńTak, przyciągają wzrok :)
UsuńKremik do rąk też lubię :) Ten cushion... azjatki używają go, żeby przybielić cerę, bo wiesz, że bardzo to lubią, ale u nas wygląda raczej dziwnie zapewne :P Fajnie, że krem Ci się sprawdził, byłam go ciekawa :)
OdpowiedzUsuńZ cushionem byłam przekonana że będzie porażka, bo ja do bladziochów nigdy nie należałam, ale okazało się że daje radę. Ale za zakup bym się nie zdecydowała, można te pieniądze lepiej spożytkować, choćby właśnie na ten krem z ceramidami :)
UsuńSame opakowania przyciągają uwagę. Pierwszy raz widzę te produkty :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
BLOG
INSTAGRAM
Oj tak, opakowania są urocze :)
UsuńJa nigdy nie miałam tych kosmetyków ale te opakowania rozczulają mnie:) Pozdrawiam i zapraszam ponownie do mnie bo wróciłam :*
OdpowiedzUsuńOpakowana kuszą!
UsuńJak tylko ogarnę się trochę bardziej z czasem to na pewno zajrzę :*
Opakowania maja swietne! Bialy krem BB? Pierwszy raz słyszę ;)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, te Azjatki to trochę dziwne stworzenia :)
UsuńNie skusiłam się na tego Asian Boxa ale super, że kosmetyki się u Cb sprawdziły :)
OdpowiedzUsuńNa początku byłam nim trochę rozczarowana, ale z perspektywy czasu stwierdzam, że to były dobrze wydane pieniądze :)
UsuńNie wiem czemu ale jakoś do mnie nie przemawiają do mnie kosmetyki sygnowane jakimiś postaciami.
OdpowiedzUsuńDla mnie nie ma to większego znaczenia :)
UsuńCzytając o kosmetykach HH zawsze otwierają mi się oczy ze zdumienia kiedy patrzę na ich cenę ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś z nich zadowolona, ja po nie na pewno nie sięgnę ;)
Ceny nie są zachęcające, to fakt. Ale krem mi się tak spodobał, że chyba posprawdzam trochę w necie czy da się gdzieś go kupić w rozsądnej cenie :)
OdpowiedzUsuń