W ostatnim denkowym poście znalazło się opakowanie po bazie pod cienie z Wibo, chyba pora na napisanie o niej kilku słów :) Nawiasem mówiąc (pisząc) to kupiłam ją na zeszłorocznej kwietniowo-majowej promocji w Rossmannie; podobno kolejna rusza już 20 kwietnia :) Wybieracie się?
Kremowa baza pod cienie. Delikatna w dotyku konsystencja przedłuża
trwałość cieni. Wygładza i rozjaśnia skórę. Formuła zawiera wosk
pszczeli i wit. E. Sprawia, że kolory są bardziej intensywne i nie
rolują się w załamaniach powiek, nawet po wielu godzinach. Testowany
dermatologicznie.
Kosmetyki Wibo znajdziemy w Rossmannach, ale można je też kupić na stronie internetowej producenta. Regularna cena to 10,29 zł za opakowanie o pojemności 4 g.
Oryginalnie produkt zapakowany jest w kartonik, który widać na zdjęciach powyżej. A bezpośrednie opakowanie kosmetyku to czarny plastikowy słoiczek. Cholernie malutki, niewygodny słoiczek. Żeby nie było - miałam już bazy w podobnych opakowaniach (Bell, Joko), ale żadna nie sprawiała mi aż takich problemów z wydobywaniem ich z opakowania. Słoiczek ma maciupeńką średnicę, długie paznokcie dodatkowo utrudniają sprawę. Ja najczęściej nabierałam bazę wierzchnią stroną paznokcia, albo pędzelkiem. Opakowanie to co coś, co Wibo zdecydowanie powinno poprawić - wystarczyłoby, żeby słoiczek nie był u góry zwężany.
Baza jest w zasadzie bezzapachowa (przynajmniej ja nic konkretnego nie wyczuwam). Ma jasny, kremowo-fioletowo-szary pastelowy kolor, zawiera rozświetlające drobinki, które na powiece są prawie niewidoczne. Po rozsmarowaniu staje się przezroczysta, nie wyrównuje kolorytu powieki. Jeśli chodzi zaś o konsystencję to moim zdaniem jest w sam raz - nie jest zbyt tępa, łatwo się rozprowadza (jak już uda się ją wydobyć ze słoiczka ☺).
Kiedyś bardzo rzadko używałam cieni do powiek, ograniczałam się do tuszu do rzęs. Powodem były moje opadające i do tego dość tłuste powieki - same się pewnie domyślacie, że makijaż na nich wytrzymywał max 2 h, a przy wyższych temperaturach potrafił znikać i/lub rolować się nawet po pół godzinie. Przełomem w tej kwestii stało się moje odkrycie makijażowe - baza pod cienie. Nie wiem jak ja się uchowałam :) W każdym razie od tamtego czasu używam cieni do prawie każdego makijażu i w zasadzie jestem zachwycona! Tyle ogólnie.
A szczególnie? Znaczy się szczególnie w kwestii tej konkretnej bazy? Jest nieźle, choć nie powiedziałabym że szałowo (pomijam już nawet kwestię opakowania). Z całą pewnością baza świetnie podbija kolor cieni. Każde, nawet te z bardzo słabą pigmentacją bardzo wiele zyskują nałożone na bazę Wibo. Przedłuża ona również ich trwałość, stają się bardziej odporne na pocieranie, nie osypują się. Zresztą zobaczcie same - z lewej strony widać jak baza (nałożona na dolną część dłoni jak widać) wzmocniła kolor cieni. Cienie zresztą też są z Wibo :) Po prawej stronie widać efekt silnego pocierania dłoni - cienie na bazie mimo że wyraźnie bledsze nadal są widoczne, a przecież na powiekach nie narażamy ich na aż takie ekstremalne doznania.
Jak dotąd jest wszystko super, ale napisałam przecież wyżej że szału nie ma. Dlaczego? A no dlatego, że przedłużenie trwałości i zapobieganie rolowaniu nie jest tak rewelacyjne jak bym chciała. Na szczęście cienie nałożone na tą bazę wytrzymują spokojnie około 9-10 h bez większego uszczerbku (no, może delikatnie blakną), ale po tym czasie u mnie zaczynają się delikatnie zbierać w załamaniu. Z reguły ten czas wystarcza mi w zupełności - do pracy mam blisko, a po powrocie z niej z reguły i tak zmywam makijaż, więc wtedy nie ma problemu. Ale gdy po pracy biegam gdzieś po mieście załatwiając różne rzeczy to sprawa nie wygląda już tak różowo. Oczywiście to nie jest tak, że w jednej chwili makijaż staje się paskudny, a cienia w załamaniu powieki nie ma wcale. Po prostu widać gdzieniegdzie ubytki i prześwity, ale są one widoczne dopiero z bliska, po przyjrzeniu się. Na ulicy nikt nie powinien się nas wystraszyć :) I to jest właśnie moje zastrzeżenie do jej działania. Zaznaczam jeszcze raz, że moje powieki są nie dość że tłuste, to jeszcze opadające, więc i wymagania wobec bazy mam nieco większe. Te z Was, które nie mają takich problemów powinny być z bazy bardzo zadowolone (oczywiście pomijając kwestię słoiczka!), myślę że wtedy makijaż mógłby wytrzymać nawet kilkanaście godzin :)
A jaka jest Wasza ulubiona baza pod cienie? A może wcale nie musicie używać takich wynalazków?
Ta baza ma wszystko co powinna mieć, ale niestety to opakowanie.. Po kilku użyciach nie jestem już w stanie wydobyć z niej za wiele. Pędzelkiem ciężko, opuszkiem palca jeszcze gorzej.. Mam nadzieję, że popracują nad tym opakowaniem ;)
OdpowiedzUsuńDlatego ja wydobywałam ją wierzchnią stroną paznokcia ;) Opakowanie - mimo że całkiem ładne i estetyczne - to taki mały koszmarek.
UsuńMam bazę Cashemere, ale rzadko po nią sięgam ;-)
OdpowiedzUsuńRozumiem że nie czujesz takiej potrzeby?
UsuńJa najchętniej sięgam po artdeco :). Tej nie miałam, ale myślę, że u mnie by się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz bardzo tłustych powiek to powinna się sprawdzić. A o Artdeco już słyszałam kilka razy, muszę ją w końcu wypróbować ;)
UsuńNie miałam tej bazy, moją ulubioną jest Urban Decay Primer Potion :)
OdpowiedzUsuńKochana mogłabyś poklikać w linki w najnowszym poście ?
Z góry dziękuję <3
Urban Decay jest raczej poza moimi możliwościami finansowymi :)
UsuńJa teraz mam bazę z artdeco i bardzo mi odpowiada :) Z tą nie miałam jeszcze styczności :)
OdpowiedzUsuńChyba sporo osób używa Artdeco. Gdzie można je kupić stacjonarnie?
UsuńTrzeba przyznać, że bardzo dobrze podbija kolor cieni. Ja używam bazy Hean, dla mnie wystarczające. Duża pojemność, niska cena i nie ma takiego problematycznego opakowania jak baza od Wibo ;)
OdpowiedzUsuńChyba mało która baza ma aż takie problematyczne opakowanie ;)
UsuńJa o niej czytam bardzo skrajne opinie. Jedni chwalą a drudzy bardzo narzekają. Chyba jednak wybiorę tę z Artdeco.
OdpowiedzUsuńJa chyba też się na nią skuszę ;)
UsuńJa byłam bardzo zadowolona z bazy pod cienie ArtDeco :)
OdpowiedzUsuńTyle poleceń dla tej bazy że chyba sama ją wypróbuję ;)
UsuńJa niestety kupiłam taka, w której sa zapchy, a ze mam na nie alergie, zniszczyłam nią niestety powieki. Widziałam, ze jest tez Artdeco fragrance free i mam nadzieje, ze uda mi sie ja kupic 😊
UsuńW takim razie życzę powodzenia ☺ Ja nie mam problemu z zapachami (w sensie że mnie nie uczulają) więc i tak się pewnie skuszę na Artdeco.
UsuńJa ma bazę z joko i też podobna do tej wibo. Ostatnio przestałam używać :D
OdpowiedzUsuńJoko też nieszczególnie mnie zachwyciła...
UsuńTeraz używam korektora z Loreala (który jest świetny) ale miałam też "odlewkę" bazy z Art deco - jest bardzo dobra, godna polecenia.
OdpowiedzUsuńChyba w końcu będę musiała wypróbować Art Deco ;)
Usuń