Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Denko marcowe

Ostatni tydzień bardzo dał mi w kość; w pracy kocioł, nieplanowane nadgodziny, brak czasu na cokolwiek... A w weekend spory zjazd rodzinny. Uwielbiam moją rodzinkę, ale z uwagi na dzieląca nas odległość nie spotykamy się zbyt często. To jest powodem, że każde spotkania kończą się nasiadówkami do późnej nocy i nadrabianiem zaległości, co powoduje coraz większe zmęczenie. Następnym razem wezmę sobie chyba urlop po takiej wizycie :) Z powodu braku czasu nie umiałam się ogarnąć z denkowym postem, dlatego pojawia się z niewielkim opóźnieniem :)


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana z różnych względów.
 
 
1 - HIMALAYA HERBALS - krem do twarzy
Miał średni skład, ja miałam inne kremy do twarzy, a skończyły mi się te do rąk. Dlatego też wykorzystywałam go właśnie w ten sposób - jako krem do dłoni i stóp. Spisał się dość poprawnie, ale nie planuję powrotu :)

2 - NACOMI - galaretka do mycia ciała
Uwielbiam Nacomi, ale ten produkt potwornie mnie rozczarował.  Konsystencja była tak zbita, że przypominała raczek mydło glicerynowe, niż coś co miało uprzyjemniać kąpiel. Nie za bardzo dało się ją spienić, zapach też nie zachwycał.

3 - THE SECRET SOAP STORE - krem do rąk 
Cudowny pomarańczowy intensywny zapach. Niestety bardzo wolno się wchłaniał i pozostawiał tłustą warstwę, dlatego stosowałam go raczej na noc, czasem w formie maski, grubszą warstwą. Tak normalnie do pracy się nie nadawał, bo był zbyt treściwy i zbyt tłusty.


4 - SCHWARZKOPF - farba do włosów
Znalazłam ją w pudełku otrzymanym w ramach podwójnej randki z Shinybox. Kolor "mroźny kasztan" na opakowaniu wyglądał dość zachęcająco - zbliżony do mojego naturalnego koloru włosów, a takie właśnie wybieram przy farbowaniu. Niestety dziwnym trafem wypadło dość ciemno i czekoladowo. Sama aplikacja była łatwa, kolor nie wypłukuje się zbyt szybko, włosy są błyszczące. Myślę, że dam tej farbie szansę, ale zdecyduję się na jaśniejszy kolor.

5 - SCHWARZKOPF - spray koloryzujący
Myślałam że to będzie fajna opcja na imprezę - ta ognista czerwień przy moich brązowych włosach powinna wyglądać dobrze i rzeczywiście wyglądała. Niestety ten spray strasznie farbuje wszystko czego się dotknie; co chwilę musiałam chodzić myć ręce, bo łapały kolor przy poprawianiu włosów (miałam rozpuszczone, więc dotykałam ich co jakiś czas). Do tego pobrudziły bluzkę, w której byłam (na szczęście czarną, więc nie było widać aż tak bardzo), udało się uniknąć trwałych zniszczeń bo plamy bezproblemowo zniknęły w praniu.

6 - JANTAR (FARMONA) - kuracja na gorąco
Zużyłam już niejedno opakowanie :) Moje włosy po zastosowaniu tej kuracji są miękkie, sypkie, wygładzone, dobrze się układają, łatwo rozczesują. Nie są przyklapnięte, ale też nie są sianowate, pięknie się błyszczą. Jedyne do czego mam zastrzeżenia to pojemności saszetek. Na moje włosy jedno opakowanie to już trochę za mało, zwłaszcza jeśli chodzi o główną saszetkę  kuracją olejową.


7 - PIERRE RENE - kuracja z kolagenem w ampułkach
Dużo sobie po niej obiecywałam, ale w zamian dostałam tylko duże rozczarowanie. Tygodniowa kuracja nie zrobiła u mnie totalnie nic. Miałam nadzieję na poprawę nawilżenia, bo ostatnio moja skóra trochę się buntowała, ale niestety nie było żadnej poprawy :(

8 - VIANEK - płyn micelarny
O micelach Vianka pisałam całkiem niedawno, wypróbowałam trzy. Ten był z nich akurat najsłabszy, ale to nie znaczy że zły. Jeśli ktoś nie nosi na co dzień mocnego makijażu, to da sobie z nim radę. Ja będę raczej sięgać po inne, ale jeśli trafi do mnie przypadkiem to nie pogardzę :)

9 - SYLVECO - peeling enzymatyczny
O nim też pisałam niedawno, w tym poście. Nie był zły, ale ja jednak pozostanę przy zdzierakach. Może to siedzi w mojej głowie, ale wtedy mam stuprocentową pewność, że zrobiłam peeling jak należy :)


10, 11 - HOLIKA HOLIKA - maski w płachcie
Obie miały dość podobne działanie.  Dobrze nawilżały, były nieźle skrojone, nie odklejały się i dobrze przylegały do twarzy. Po ich zastosowaniu skóra była delikatnie rozjaśniona i promienna.

12 - DERMIKA - maseczka do twarzy
To maseczka na bazie glinki, ma delikatny zapach i gładką kremową konsystencję, łatwo się rozprowadza. Nie zastyga całkowicie na twarzy, ale lekko wysycha, więc nie zaszkodzi w trakcie spryskać się wodą termalną lub czymś podobnym. Skóra po jej użyciu jest gładka, napięta, nawilżona, rozświetlona, promienna. Często do niej wracam :)


13 - MAYBELLINE - korektor pod oczy Affinitone
W tej kategorii ciągle szukam swojego ulubieńca i ten jest już dość blisko :) Ma krycie lekkie/średnie (dla mnie wystarczające), nie wchodzi w zmarszczki. Lekko ciemnieje, ale nie na tyle żeby to było problemem.

14 - HEAN - tusz do rzęs
Całkiem fajny - dobrze rozdzielał rzęsy, lekko je pogrubiał i wydłużał. Nie kruszył się i nie osypywał w ciągu dnia.

Znacie coś z moich zużyć? Jak spisywały się u Was te kosmetyki?

17 komentarzy:

  1. Zaciekawil mnie Affiniton korektor, rowniez szukam swojego idealu jak na razie najblizej jest Chanel ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nieustannie poszukuję :) Chanel nigdy nie miałam.

      Usuń
  2. Znam peeling Sylveco - był niby ok, ale nie przekonał mnie do siebie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tak jak u mnie. Zdecydowanie wolę zdzieraki :)

      Usuń
  3. Maski w płachcie bardzo lubię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też, przyjemne i wygodne, do tego często efekt widoczny jest już po jednym użyciu ;)

      Usuń
  4. Galaretkę miałam i dla mnie była straszna :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak lubię Nacomi, tak ten kosmetyk im nie wyszedł :(

      Usuń
  5. Też jestem zadowolona z korektora Affinitone pod oczami i nie sprawdziły się u mnie ampułki Pierre Rene :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ampułki mnie rozczarowały, miałam nadzieję na solidną dawkę nawilżenia.

      Usuń
  6. Znam tylko korektor z Maybelline - nawet go lubię, ale będę szukać dalej ideału ;) A z Vianka kupiłam właśnie płyn odżywczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z korektorem ja też nie przestaję szukać. Odżywczy to pomarańczowy? Lubię go:)

      Usuń
  7. Ciekawi mnie ta kuracja na gorąco ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest fajna, ale na Twoje włosy pewnie potrzebowałabyś dwie lub trzy ;)

      Usuń
  8. Bardzo lubię korektor od Maybelline :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)