Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

piątek, 8 grudnia 2017

Denko listopadowe

Biorąc pod uwagę moje ostatnie zakupy i inne kosmetyczne prezenty to zdecydowanie powinnam porządnie zabrać się za zużywanie tego co mam. Jeszcze trochę i nie będę miała miejsca na kolejne kosmetyki, ale w sumie może chociaż to powstrzyma mnie przed kolejnymi zakupami :) Jak poszło mi zużywanie w listopadzie?


W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana z różnych względów.


1 - BIELENDA - peeling do ciała
Lubię peelingi do ciała i to bardzo, ale tego nie mogłam znieść i połowa ląduje w koszu na śmieci. Konsystencja pasty z drobinkami, z jednej strony niby nieźle zdzierał, ale był jakiś taki mazisty. I nie jest to kwestia obiecywanych olejków, bo miałam już sporo peelingów z olejkami i były zupełnie inne. Do tego niezbyt przyjemny nieokreślony zapach. Brrr... Czy inne peelingi z tej serii też są takie kiepskie?

2 - ALMA K. - krem do rąk
A tu bardzo miłe zaskoczenie. Krem ma przyjemny pudrowy zapach, dość delikatny. Stosunkowo szybko się wchłania, nie pozostawia na dłoniach tłustego filmu a do tego świetnie nawilża. Było tak dobre, że nie musiałam ponawiać aplikacji po każdym umyciu rąk. Minusem tego kremu może być chyba tylko jego cena - około 50 zł za 100 ml.

3 - ORGANIQUE - masło do ciała
Teraz pewnie niektóre z Was pomyślą że grzeszę, bo przecież Organique trzeba uwielbiać. No i generalnie ja markę lubię, choć nie miałam z nią zbyt wiele styczności, ale to masło zdecydowanie nie trafiło w mój gust. To nie jest tak, że to smarowidło jest bublem, myślę że wiele z Was może być z niego zadowolonych. Co zatem mi przeszkadzało? Przede wszystkim zapach: ciężki, mocny, duszący, intensywny, zbyt długo utrzymujący się na skórze. Po drugie konsystencja - przez wysoką zawartość masła shea to smarowidło miało wręcz stałą konsystencję. Co prawda pod wpływem ciepła skóry się roztapiało, ale i tak nie miałam radości z jego używania.

4 - AVON -  żel pod prysznic
Całkiem fajnie się pienił, nie wysuszał skóry. Jeśli o zapach to nie wyczuwałam bazylii, było po prostu świeżo i przyjemnie. 


5 - KRYNICKIE SPA - krem pod oczy
Duże, 30 ml opakowanie kremu, który trzeba zużyć w ciągu 3 miesięcy od otwarcia. To jest chyba raczej niemożliwe, chyba że używa się go nie tylko pod oczy. Przyznaję, że ja tak właśnie zrobiłam - zabrałam go ze sobą na wakacje i tam służył mi jako krem do twarzy i krem pod oczy. O ile w okresie letnim spisywał się całkiem znośnie, to jak zaczęła się jesień i zima, a moja skóra stała sie bardziej kapryśna to niestety nie dawał już rady. Nawilżenie było bardzo przeciętne, nie zauważyłam też żadnych innych pozytywnych efektów stosowania. Na szczęście negatywnych też nie :)

6 - FLOSLEK - peeling kwasowy
To mój pierwszy peeling tego typu - żelowa konsystencja aplikowana za pomocą pipetki. Pierwszy i zapewne ostatni, bo to utwierdza mnie w przekonaniu, że ja uwielbiam zdzieraki! Szczerze mówiąc to nie zauważyłam żeby cokolwiek robił, ale to może być moja wina bo nie używałam go regularnie, tyko od czasu do czasu.

7 - DR. KONOPKA'S - serum do twarzy 
Nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z jego otarciem - prawie rok! Okazał się naprawdę całkiem przyjemnym etapem mojej pielęgnacji. Nieźle nawilżał skórę, z biegiem czasu stała się ona bardziej elastyczna i wygładzona. Bez problemu mogłam używać to serum i rano i wieczorem - dobrze współgrało z podkładami i innymi używanymi przeze mnie kosmetykami.

8 - ORIENTANA - olejek do twarzy
Tak, potwierdza się fakt, że nie przepadam za olejkami. Ten zużywałam głównie do maseczek w tabletkach, ale zużywanie w ten sposób szło mi zbyt wolno i ostatecznie ze dwa razy zrobiłam z niego również peeling do ciała. Nie do końca odpowiadał mi też zapach drzewa sandałowego. Nie mam nic przeciwko samemu zapachowi - kojarzy mi się on z okresem liceum, sklepami indyjskimi i paleniem kadzidełek, ale do kosmetyków mi on po prostu nie pasuje.


9 - MIYO - baza pod cienie
Dość przeciętna. Wygodny słoiczek, łatwo się rozprowadzała. Utrzymywała mój makijaż oczu w ryzach przez około 7-8 h, później cienie zaczynały się delikatnie zbierać w załamaniach. Delikatnie podbijała kolor cieni, nie wyrównywała kolorytu powiek.

10 - PAESE - podkład
Taki jakiś kiepskawy... Krycie słabe, a słyszałam od kilku osób, że podkłady Paese są całkiem fajne. Do tego bardzo łatwo ścierał się z twarzy i zostawiał swoje ślady na czym popadnie, nieważne czy był przypudrowany czy nie.

11 - COSMEPICK - puder do twarzy
Już na pierwszy rzut oka widać, że estetki nie będą z niego zadowolone, napisy ścierają się bardzo łatwo (a nie nosiłam go w torebce). Na początku byłam z niego nawet dość zadowolona, ale z biegiem czasu zaczął być jakoś bardziej pomarańczowy na twarzy. Jeśli chodzi o matowienie to też szału nie było, a ja mam suchą cerę, więc nie potrzebuję dużo.

12 - HEBE - gąbeczki do korektora
Ehhh... porażka. Niby trochę rosły pod wpływem wody, ale i tak były twarde. Ostatecznie korektor pod oczy nadal nakładam wąską końcówką jajka Blend It i z niego jestem bardzo zadowolona. Aha, być może zauważyłyście, że niebieskie jajeczko jet brudne? Tak, jest brudne, bo chciałam sprawdzić czy uda się nim zrobić gradient na hybrydzie. Nie, nie da się.


13-19 - CONNY - maski w płachcie
Całkiem przyjemne, dobrze skrojone. Nie zauważyłam pomiędzy nimi jakichś specjalnych różnic, ale wszystkie dość dobrze nawilżały. Myślę że skuszę się na nie jeśli trafię je znów w cenie promocyjnej.

20 - 7TH HEAVEN - plastry oczyszczające na nos
Niestety u mnie zupełnie nie zdały egzaminu. Nie wyciągnęły ani jednego wągra, a było co wyciągać. Dla mnie szkoda kasy, miałam już lepsze plastry na nos.

21 - PILATEN - maseczka pod oczy
Nie spodziewałam się cudów i może dlatego w efekcie dostałam coś całkiem przyjemnego :) Nawilżenie było zadowalające, do tego skóra pod oczami była ukojona i nawilżona.

I to tyle. Tylko tyle. Zdecydowanie w kwestii zużywania muszę się jeszcze poprawić :) A jak tam Wasze listopadowe denko?

41 komentarzy:

  1. Poszło Ci całkiem ładnie, moje denko zdecydowanie do poprawy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja właśnie mam ochotę kupić ten olejek orientany :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, on w działaniu może i nie był zły, ale zapach drzewa sandałowego jak dla mnie zupełnie nie pasuje do kosmetyków :(

      Usuń
  3. U mnie praktycznie żadne plasterki na nos nie działają. Nie wiem czy mam na amen przyklejone te zaskórniki czy co haha:D Raz sprawdził się plaster z drzewem herbacianym, przy czym równolegle zrobiłam chłopakowi i u niego jakoś ten efekt był konkretniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kiedyś świetnie zadziałały jakieś plasterki z Purdederm chyba, wydaje mi się, że właśnie z drzewem herbacianym.

      Usuń
  4. a jak kiedyś tak o tym podkładzie Paese myślałam, ale chyba odpuszczę i poszukam innego ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja się nim niestety rozczarowałam... Oczekiwałam lepszej trwałości i lepszego krycia.

      Usuń
  5. To serum mnie bardzo zaciekawiło :) Ogólnie bardzo udane denko :)
    Obserwuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś lubiłam sięgać po żele z Avonu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja bardzo lubię ten peeling z Bielendy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A miałaś dokładnie ten sam? Bo wiem że w serii z olejkami jest kilka różnych.

      Usuń
    2. Nie, miałam ten różowy :)

      Usuń
    3. Może tamten nie jest taki kiepski :)

      Usuń
  8. Zaskoczyłaś mnie tą beznadzieją peelingu Bielendy. Już kilka razy ten słoik wpadł mi w oko, ale nigdy nie kupiłam i teraz się cieszę. Szkoda :/ Za to zgadzam się w temacie masła Organique. Oni w tej serii mają piękne zapachy, ale ten nowy jest nie do zniesienia :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tych peelingów jest kilka różnych, być może nie wszystkie są tak beznadziejne :)

      Usuń
  9. peeling Bielendy jest bardzo przeciętny, w tej cenie można kupić coś lepszego. Natomiast krem AlmaK faktycznie jest zaskakująco dobry :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj z pewnością można, nawet tańsze - np. Organic Shop :)

      Usuń
  10. Jeśli chodzi o peelingi Bielendy to polecam Ci te z serii Professional, np. malinowy. Moim zdaniem są bardzo dobre, a skórę mam dość wymagającą :) Bardzo dobry post!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, zerknę na nie przy okazji :) Może nie będą tak kiepskie.

      Usuń
  11. Szkoda, ze gąbeczki się nie sprawdziły, ale przynajmniej wiem, czego się wystrzegać :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zastanawiałam się ostatnio nad tymi gąbeczkami, dobrze, że nie kupiłam w takim razie ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam identyczne odczucia co do tego peelingu, ja użyłam go jakieś 3 razy i więcej nie wytrzymałam ;) a olejek Orientany wlewałam sobie do wanny bo też nie lubię olejków do twarzy ale nie zapach mi przeszkadzał i w końcu wyrzuciłam. Maseczki Conny bardzo lubię a reszty produktów nie znam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie jestem sama :) Olejki najłatwiej i najszybciej zużywa mi się właśnie mieszając je z cukrem i robiąc ekspresowy peeling.

      Usuń
  14. Sporo zużyć - zwłaszcza pośród maseczek :)
    Swoją drogą to masełko Organique faktycznie zdecydowanie za mocno pachnie, więc nie robię nawet podejścia do pełnowymiarowego opakowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to część z nich zużyłam jeszcze w październiku. Trzymałam je razem, bo chciałam zrobić post zbiorczy :)

      Usuń
  15. U mnie denka kiepsko idą ale lubię takie posty czytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię denka, można trafić tam na małe perełki albo sprawdzić czego się wystrzegać :)

      Usuń
  16. Przyznam, że żadnego produktu z Twojego denka nie używałam i nic mnie tu nie zainteresowało. Nie wiedziałam, że gąbeczki z Hebe są takie kiepskie. Chyba najlepszymi poza oryginalnym BB są właśnie Blend It (nie miałam, ale dużo o nich czytałam) oraz moje ulubione Real Techniques. Te od Blend It koniecznie muszę kiedyś wypróbować. Muszę już wymienić moją RT, więc może zamówię Blend It duże oraz małe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Blend It mam dużą i bardzo ją lubię, muszę sobie kupić nową, więc dorzucę też małe :)

      Usuń
  17. maseczkę z CONNY miałam jedną póki co i zupełnie zgadzam się z Twoją opinią :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie są szałowe, ale na pewno warte tych 4 zł, które za nie zapłaciłam :)

      Usuń
  18. Twoje denko w porównaniu do mojego jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Maski Conny są całkiem fajne i jak tylko mam okazję być w PL to kupuję je :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej kupić je w cenie promocyjnej, za 4-5 zł :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz. W miarę możliwości staram się odwiedzać Wasze blogi :)