W listopadzie zeszłego roku zapragnęłam peelingu innego niż wszystkie dotychczasowe - dla mnie oczywiście:) W tym celu nabyłam peeling enzymatyczny Lirene. Pierwsza myśl: "Eeeee, bez tarcia? To się nie może udać". Czy pierwsza myśl była trafna? Zapraszam do czytania :)
Co na jego temat mówi producent:
To właściwy kosmetyk dla Ciebie, jeśli masz skórę wrażliwą lub skłonną do podrażnień, naczynkową lub bardzo suchą, która wymaga oczyszczenia i wygładzenia. Peeling enzymatyczny delikatnie złuszczający wyjątkowo delikatnie usuwa martwy naskórek, łagodzi i odświeża cerę. Twoja skóra odzyskuje promienny wygląd. Peeling odpowiedni dla skóry w każdym wieku.
Wzbogacony o aktywny kompleks 3 ziół (arnika, kokoryczka, cyprys) pobudza proces odnowy naskórka, wzmacniając ścianki naczyń włosowatych.
Peeling kosztuje 16-17 zł za 75 ml, ale aktualnie w Rossmannie jest promocja i można go nabyć za jedyne 9,99 zł. Ja swój kupiłam w Biedronce w jakiejś promocji chyba za 8 zł. Nie ma problemu z dostępnością - można go nabyć zarówno online, jak i w większości stacjonarnych drogerii.
Peeling znajduje się w miękkiej, różowej, lekko przezroczystej tubce - bez problemu możemy kontrolować zużycie. Zamknięcie stanowi biała nakrętka, na której stawiamy kosmetyk. Ja osobiście wolałabym zamknięcie typu "klik" z uwagi na to, że korzystałam z tego peelingu pod prysznicem i dość niewygodne było jego odkręcanie, pilnowanie nakrętki żeby gdzieś nie spadła i do tego jeszcze aplikacja kosmetyku. Ale nie było z tym tak źle :) Otwór, przez który wyciskamy peeling jest średniej wielkości - mi odpowiadał.
Peeling ma delikatnie różowe zabarwienie, zapach jest całkiem przyjemny, lekko różany. Kosmetyk nie zawiera żadnych wyczuwalnych drobinek, jest gładki, kremowy i odpowiednio gęsty, żeby nie sprawiać problemów podczas aplikacji. Nie przecieka przez palce, nie spływa z twarzy, łatwo się rozsmarowuje.
No i teraz najważniejsze - działanie. Szczerze? U mnie nijakie:/ Nie zauważyłam żadnych efektów. Coś tam ten peeling chyba robił, bo jak miałam go nałożony na twarz to czułam takie bardzo delikatne mrowienie, które tłumaczyłam sobie działaniem zawartych w peelingu substancji. Skóra może była gładsza, ale minimalnie - ja chyba jednak potrzebuję czegoś mocniejszego. Peeling zupełnie nie radził sobie z suchymi skórkami, nie zauważyłam żeby cera była bardziej promienna, nie widziałam żadnego złuszczania. Nie podrażniał i nie wysuszał - więc to na pewno na plus. Jeśli chodzi o wydajność to mi wystarczył na około 3 miesiące, więc nie jest źle. Ja z pewnością nie zakupię go ponownie, ale też nie nazwę go bublem. Chyba o prostu peelingi enzymatyczne nie są dla mnie :(
A Wy lubicie peelingi enzymatyczne czy wolicie jednak tradycyjne zdzieraki? Macie swoje ulubione peelingi enzymatyczne?
Ja zawsze uzywam zwykłych, jakoś nie miałam okazji jeszcze wypróbować enzymatycznych:)
OdpowiedzUsuń♥
Ja do listopada też stosowałam tylko zwykłe :)
UsuńJa mam zamiar wypróbować enzymatyczny z Ziaji :)
OdpowiedzUsuńOby się sprawdził :)
UsuńLubię enzymatyczne mam z dermiki <3
OdpowiedzUsuńJa zapewne jeszcze jakiś enzymatyczny wypróbuję, żeby się przekonać czy to ten konkretny się nie sprawdził czy może po prostu ogólnie peelingi enzymatyczne ne są dla mnie :)
Usuńja mam peeling z lirene rozowy i jak dla mnie jest niezly ladnie pachnie i wygladza .:)
OdpowiedzUsuńU mnie ten się niestety nie sprawdził :(
UsuńWiesz, że mam go i też uważam że jest nijaki...
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie bardziej wolę tradycyjne zdzieraki :)
Usuń