Powoli zbliża się połowa grudnia, a ja jeszcze nie rozliczyłam się z listopadowymi pustakami. Na swoje usprawiedliwienie mam głównie brak światła do zrobienia zdjęć i paskudne choróbsko, które męczy mnie od kilku dni :( Ale do rzeczy, nie zamierzam przeciągać, rozliczam się i zmykam znów do wyrka :)
W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana z różnych względów.
1 - ORIFLAME - żel peelingujący pod prysznic
Bardzo przyjemnie pachnący, taki cytrusowy. Wrażenia peelingujące dość marne, ale tak jest przy większości żeli peelingujących :) Używałam go więc jak tradycyjnego żelu - na myjce lub gąbce. Pienił się całkiem dobrze, nie wysuszał. Nie sprawdzałam, ale jak znam życie to jego regularna cena nie należy do najniższych :)
2 - REXONA - antyperspirant
Antyperspiranty Rexony spisują się u mnie dość dobrze i tak też było w
tym przypadku. W największe upały u mnie nie zdaje egzaminu (ale nie
znalazłam jeszcze żadnego tradycyjnego antyperspirantu, który by to
robił), ale ogólnie spisuje się naprawdę dobrze. Nie zostawia śladów na
ubraniach i dość szybko się wchłania.
3 - ORIFLAME - krem do rąk
Przyjemnie pachniał, szybko się wchłaniał, miał lekką konsystencję. Niewielka pojemność była idealna do torebki :) Niestety nawilżenie było słabe, a innych
pozytywów nie znalazłam.
4 - AA - krem do rąk
Ten krem był nieco bardziej treściwy od poprzednika, ale wchłaniał się też całkiem przyzwoicie i nie pozostawiał tłustej warstwy. Trzymałam go w pracy i sprawdzał się całkiem dobrze. Nie jest może krem idealny, ale używanie go było na tyle przyjemne, że chętnie jeszcze do niego wrócę.
5 - SYLVECO - płyn micelarny
Delikatny, a przy tym całkiem skuteczny. Dobrze radzi sobie z moim makijażem (a raczej z demakijażem), nie wysusza skóry, nie podrażnia i szczypie w oczy. Jego recenzję znajdziecie tutaj.
6 - VIANEK - krem pod oczy
Kremem pod oczy z bławatkiem od Sylveco byłam zachwycona, miałam nadzieję że tu będzie podobnie. Okazuje się, że jest tylko w porządku :( Ale jeśli okolice waszych oczu nie są zbyt wymagające, lub nie potrzebujecie bardzo mocnego nawilżenia to chyba warto go wypróbować :) A recenzja "się pisze" (wiem, mam zaległości).
7 - SYLVECO - tonik hibiskusowy
Już mam otwarte kolejne opakowanie, więc to chyba najlepsza rekomendacja :) Nakładam go dłońmi, bo jego lekko żelowa konsystencja powoduje że na waciku jest mniej wydajny. Całkiem przyjemnie łagodzi i nawilża skórę.
8 - JOANNA - farba do włosów
Lubię farby z Joanny, sprawdzają się u mnie całkiem dobrze. Kupiłam tym razem nowość, "eko" i w ogóle samo zdrowie, nic tylko jeść :P Niestety prawie w ogóle nie zauważyłam na moich włosach efektu farbowania, a kolor czekoladowy powinien u mnie wyjść naprawdę ciemny (tak przynajmniej było przy innych farbach). I nie mogę tego zwalić na brak amoniaku w farbie, po poprzednia farba Joanny (inna wersja, też bez amoniaku) poradziła sobie całkiem fajnie.
9 - PILOMAX - maska do włosów
Taki średniaczek. Niby coś tam robiła, ale chyba jednak nie do końca. Trochę ułatwiała rozczesywanie, ale nie całkiem. Nie obciążała włosów, przyjemnie pachniała, ale większego wrażenia na mnie nie zrobiła.
10 - WIBO - tusz do rzęs
Miłe zaskoczenie :) Tusz z tradycyjną szczoteczką, który "robił" u mnie całkiem niezłe firanki. Nie kruszył się, nie odbijał, dobrze rozczesywał rzęsy, pogrubiał je. Jego główną wadą było to, że dość szybko gęstniał, a to sprzyjało niestety czasem sklejaniu rzęs (zaczęło się tak robić mniej więcej dwa miesiące po otwarciu). Na szczęście jest dość tani, więc mimo tego mankamentu z chęcią do niego wrócę.
11 - KOBO - tusz do rzęs
Silikonowa długa szczoteczka. Średnio wygodna w użyciu, ale do ogarnięcia. Dobrze rozczesywała i rozdzielała rzęsy, tusz je lekko wydłużał, ale nie pogrubiał. Do tego w trakcie dnia zawsze miałam odbite kropki na górnej powiece. Owszem, mam długie rzęsy, ale nie wszystkie tusze mi to robią.
12 - EVELINE - eyeliner
Idealnie czarny, całkiem precyzyjny, nie rozmazuje się i nie odbija. Pędzelek jest dość cienki a jego włoski nie odstają. To nie jest moje pierwsze opakowanie i na pewni nie ostatnie :)
13 - EVELINE - pomadka peelingująca
Ehhh, na razie napiszę tylko, że jak ktoś spróbował pomadki z Sylveco to po tą niech nie sięga. Więcej szczegółów wkrótce :)
14 - LONG4LASHES - serum do rzęs
Wiem, że wiele z Was z dystansem podchodzi do odżywek z bimatoprostem. U
mnie nie pojawiły się żadne niepożądane efekty, a rzęsy urosły mi tak
bardzo, że mnóstwo osób pytało czy mam sztuczne. Już mam kupione kolejne opakowanie w jakiejś promocji za 49 zł.
Efekty kuracji po 1 miesiącu możecie zobaczyć tutaj, a po 3 miesiącach tutaj. Opakowanie wystarcza mi na około pół roku.
15, 16, 17 - ESTETICA - maski kolagenowe do twarzy
Biedronkowa porażka, o której pisałam Wam tutaj. Uważajcie na nie, bo pewnie można je też znaleźć w Hebe. Są potwornie niewymiarowe, niedopasowane do twarzy, źle wykrojone. Do tego nie robią kompletnie nic. Szkoda na nie kasy.
18, 19 - SKIN79 - maski do twarzy
Złota maska ślimakowa niestety nie zdała u mnie egzaminu. To co mnie najbardziej zdziwiło to fakt, że była źle wykrojona, miała bardzo małe otwory na oczy - przy innych maskach żelowych ze Skin79 nie miałam tego problemu. Pomijając to reszta maski dobrze przylegała to twarzy, ale niestety nawilżała bardzo słabo. Do tego miała również łagodzić podrażnienia, ale tego tez nie robiła. Za to czerwona maska ślimakowa z żeń szeniem poradziła sobie całkiem nieźle. Była świetnie skrojona, po nałożeniu na twarzy wyglądała jak druga skóra. Nie do końca odpowiadał mi jej zapach. Po nałożeniu czułam delikatne mrowienie, ale może to był efekt tego, że chwilę wcześniej wykonałam peeling twarzy. Nawilżenie po samej maseczce było w porządku, a po nałożeniu na twarz pozostałości żelowego serum było naprawdę świetnie.
20-28 - próbki
Szampon i maseczka z Joanny to saszetki z farby do włosów, którą widziałyście wyżej. Z reguły nie pokazuję tych dorzucanych do farb saszetek, ale w tym przypadku wiem, że Joanna ma te kosmetyki też w pełnowymiarowych wersjach. Mimo że teoretycznie nie są do moich przetłuszczających się włosów to zapowiadają się całkiem nieźle - włosy po użyciu tego zestawu były mięciutkie, sypkie, gładkie; chyba skuszę się na pełnowymiarową wersję, zwłaszcza maseczki. Serum Auriga miało słodki rodzynkowy zapach, pozostawiało po sobie lekko klejącą warstwę. Niestety nie zauważyłam zbyt dużych efektów, może delikatne rozjaśnienie, ale to chyba była za mała pojemność żeby zauważyć coś więcej. Esencja nawilżająca Missha strasznie mnie wkurzała niewygodą wydobywania z opakowania :P No ale widać taki urok tych miniaturek :) Nawilżenie było całkiem niezłe, emulsja pozostawiała po sobie dość błyszczącą i tłustawą warstwę, dlatego stosowałam ją głównie wieczorem. Poszukuję ciągle idealnego kremu pod oczy, każda w tych próbek wystarczyła mi średnio na 4 aplikacje. To z jednej strony niewiele, ale wiem już że oba kremy Bandi były dla mnie zbyt mało nawilżające. Lepsze wrażenie zrobił na mnie krem z Norel, choć to też jeszcze nie było to. Najbardziej do gustu przypadły mi krem odżywczy z Vianka i Go Cranberry, być może za jakiś czas skuszę się na któryś z nich.
I to by było na tyle, zużywanie idzie mi ostatnio średnio, za to nowości pojawia się coraz więcej. Boję się grudniowego chomikowego posta :) A jak tak u Was?
Mam ten krem z AA do rąk i cały czas go używam, ale powiem szczerze, że mam mieszane uczucia. Na mojej skórze pozostawia taką jakby lśniącą powłokę, choć to nie jest jakieś bardzo uciążliwe. Zapach tego kremu to jest coś, co nie do końca mi odpowiada. Wydaje mi się, że jak na krem do rąk, to chyba powinien być mniej intensywny, a do tego ma w sobie taką nutę, która już teraz po dłuższym używaniu kremu zaczyna mnie drażnić. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDla mnie zapach nie był zbyt intensywny. Co do tej warstwy to dla mnie najważniejsze jest żeby nie była tłusta i żebym mogła od razu wrócić do tego co robiłam :)
UsuńU Ciebie zawsze bogate denka! :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na najnowszy wpis :*
To i tak nie jest wybitnie duże :)
UsuńZ Twojego denka znam tylko produkty Sylveco, akurat do tych dwóch powrotu nie planuję ale ogólnie bardzo lubię całą markę :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię Sylveco. I Vianka też. Tylko Biolaven mi nie podszedł :(
UsuńMój ukochany tonik i micel SYlveco :)
OdpowiedzUsuńJa też oba bardzo polubiłam :)
UsuńCzekam na chomika :D
OdpowiedzUsuńTiaaa... Ja się go boję, zwłaszcza teraz po mikołajkach...
UsuńSporo fajnych produktów muszę wypróbować farbę Joanny ;) Mówisz że chomik przytył to pewnie zasługa zimy, oj i u mnie stanowczo za dużo kosmetyków brrr ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkurat tej farby nie polecam... Za to dobrze u mnie sprawdza się ta klasyczna Joanna Naturia i druga, taka bez amoniaku, którą kupiłam w Lidlu (choć pewnie w innych miejscach też jest).
UsuńBogato :)
OdpowiedzUsuńTo i tak nie jest szczyt moich możliwości :)
UsuńOgromniaste denko! :)
OdpowiedzUsuńA bywały nawet większe :)
UsuńMusze wypróbować ten tonik ze Sylveco :)
OdpowiedzUsuńPróbuj, próbuj :)
UsuńKilka z tych produktów mam w zapasach.
OdpowiedzUsuńDomyślam się, ze Ci lepiej :)
Kochana ja jeszcze w poniedziałek w pracy leciałam na mięcie i sucharkach, ale luz, twarda babka ze mnie :)
UsuńTenn sam krem i tonik też niedawno zdenkowałam;).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że byłaś z nich zadowolona :)
Usuńdla mnie Sylveco płyn był za słaby
OdpowiedzUsuńU mnie sprawdzał się bardzo dobrze, ale ja nie używam kosmetyków wodoodpornych.
UsuńTonik Sylveco jest geniuszem :D
OdpowiedzUsuńTeż go bardzo polubiłam :)
Usuńładne denko :) też lubię tonik i micel Sylveco :)
OdpowiedzUsuńU mnie generalnie Sylveco sprawdza się całkiem fajnie :)
UsuńMiałam ten tusz z Wibo i go bardzo lubiłam:)
OdpowiedzUsuńJa też, mimo że wolę raczej silikonowe szczoteczki :)
Usuńten krem pod oczy z "wianka" jest super, zużyłam kolejne opakowanie. U mnie w tym miesiącu głównie produkty do paznokci, więc szykuje się nowe zamówienie z semilaca :)
OdpowiedzUsuńDla mnie ten Vianek jest ciut za słaby, ale może skuszę się na wersję odżywczą :)
Usuń