W poprzednim poście pokazałam Wam co nowego przywędrowało do mojej łazienki i kosmetyczki, a dzisiaj zobaczycie, czego się pozbyłam :) Lubię posty zakupowe, bo nowości zawsze cieszą, ale biorąc pod uwagę stan moich zapasów posty denkowe cieszą mnie bardziej. Zwłaszcza te, w których zużycia są dość pokaźne :) Jak było w czerwcu? Same zobaczcie:
W denku tradycyjnie znalazły się zarówno produkty które kupię i chętnie do nich wrócę, takie których nie kupię z różnych względów oraz takie co do których nie jestem do końca zdecydowana.
1 - DOVE - żel pod prysznic
Więcej o żelach Dove pisałam tutaj. Lubię je bardzo, dobrze się pienią, są gęste, przyjemnie pachną i nie wysuszają skóry. To wszystko czego oczekuję od żeli pod prysznic :)
2 - FARMONA - peeling do ciała
To właściwie nie peeling, a żel peelingujący. Lubię je, przyjemnie pachną, jak na żel peelingujący nieźle zdzierają. Jest jeszcze kilka wersji zapachowych, które chciałabym wypróbować, ale chyba jednak bardziej lubię te maluszki z Joanny.
3 - COSMODERMA - pasta cukrowa do depilacji
To był totalny niewypał, znalazłam go w Shinyboxie. Być może to brak umiejętności z mojej strony, ale nie udało mi się tą pastą zdziałać prawie nic. Około 15 minut zajęło mi wydepilowanie fragmentu łydki 5x5 cm. Wszytko wokół było obklejone pastą. Być może pasty cukrowe innych marek są lepsze, ta jak dla mnie jest beznadziejna.
4 - FLORESAN - rozgrzewająca maska do włosów
Dostałam ją od Sisi. To pierwsza maska, którą używałam przed szamponem - tak zalecał producent. Włosy po niej były przyjemne, miękkie, dobrze się rozczesywały i chyba rzeczywiście nieco szybciej rosły i nie wypadały tak bardzo. Nie powodowała szybszego przetłuszczania włosów, ale też go nie zmniejszyła (ale producent tego nie obiecuje). Opakowanie jest dość spore, ale wygodne w użytkowaniu. Zapach był dość neutralny, delikatny i przyjemny. Z chęcią jeszcze kiedyś do niej wrócę.
5 - BATISTE - suchy szampon
Na razie usilnie szukam swojej ulubionej wersji i ciągle kupuję nowe, żeby wypróbować ich jak najwięcej. Ta w działaniu oczywiście niewiele różni się od innych, skutecznie odświeża włosy, a biały nalot bezproblemowo daje się wyczesać. Jednak miałam już wersje bardziej przyjemne zapachowo (ten był taki nijaki) i to pewnie do nich będę wracać :)
6 - MARION - serum termoochronne
Suszarki i prostownicy nie używam zbyt często, dlatego to serum u mnie zużywało się strasznie długo. Mam nadzieję, że skutecznie wypełniało swoje główne zadanie - ochronę przed wysoką temperaturą. Niestety mam wrażenie, że powodowało szybsze przetłuszczanie się moich włosów.
7 - SYLVECO - tymiankowy żel do twarzy
Nie mam mu absolutnie nic do zarzucenia jeśli chodzi o działanie. Świetnie zmywa wszelkie zanieczyszczenia, domywa resztki makijażu, nie wysusza skóry. Opakowanie jest wygodne, pompka działa bez zarzutu. Ja jednak nie mogę się przekonać do kuchennego bądź co bądź zapachu na twarzy - lubię zapach tymianku, ale chyba jednak nie w łazience. Za to z chęcią wypróbuję jeszcze wersję rumiankową.
8 - AVON - maseczka do twarzy
Wśród kosmetyków Avonu zdarza mi się znaleźć perełki, ale jest też sporo kosmetyków przeciętnych. Taka też była maseczka ze śródziemnomorską oliwą z oliwek. Zapachem nie zachwycała (ale nie był to zapach nieprzyjemny), poziomem nawilżenia również. Miałam już sporo kosmetyków, po krórych nawilżenie było bardziej zauważalne i zdecydowanie bardziej długotrwałe. Tragedii przy używaniu nie było, ale szału też nie. Może lepiej spisze się u osób ze skórą normalną bądź mieszaną, sucharki takie jak ja mogą być nieco zawiedzione.
9 - SYLVECO - peeling do twarzy
O nim pisałam Wam całkiem niedawno, w tym poście. Polubiłam się z nim bardzo, świetnie wygładzał skórę, do tego ją nawilżał. Niektórym przeszkadza tłustawa warstewka, którą po sobie zostawia, ale ja pozbywałam się jej usuwając peeling gąbeczką Calypso. Więcej szczegółów znajdziecie w recenzji.
10 - BEEYES - maseczka do twarzy
To miniaturka, którą znalazłam bodajże w Joyboxie. Chyba pierwszy raz w życiu przed użyciem kosmetyku robiłam sobie próbę uczuleniową - maseczka zawiera jad pszczeli. Maseczka miała dawać natychmiastowy efekt poprzez mikroobrzęki wywołane przez jad pszczeli, które wygładzają skórę, zmniejszając widoczność zmarszczek. U mnie nic takiego nie zauważyłam, ale też z drugiej strony zmarszczek nie mam zbyt dużo, ot kilka mimicznych :) Maseczka dość fajnie nawilżała, szybko się wchłaniała, można ją stosować pod makijaż. Cena? "Jedyne" 259 zł / 50 g. Jak dla mnie niestety za taką cenę maseczka robi za mało (a może używałam jej zbyt krótko).
11 - MAX FACTOR - tusz do rzęs 2000 Calorie
Tuszu 2000 Calorie używałam lata temu, później przestałam bo miałam wrażenie że ich jakość spadła. Podczas którejś promocji rossmannowskiej postanowiłam sprawdzić jak teraz spisze się na moich rzęsach. I spisuje się świetnie :) Nie skleja rzęs, ładnie je rozdziela, wydłuża, pogrubia i delikatnie podkręca. Nie ma z nim większych problemów przy demakijażu. W ciągu dnia się nie osypuje, czasami odbija mi się delikatnie na górnej powiece, ale to raczej wynika z długości moich rzęs. Szczoteczka jest klasyczna, z włoskami, a zauważyłam że takie u mnie spisują się najlepiej jak mam rzęsy "podrasowane" odżywką. Przy krótszych efekt nie jest aż tak dobry.
12 - ETRE BELLE - tusz do rzęs
Obiecuję sobie i Wam, że nie będę więcej robić zapasów jeśli chodzi o tusze do rzęs. Ta maskara przeleżała u mnie ładnych kilka miesięcy (oczywiście nie otwierana) zanim ją w końcu wyciągnęłam. I niestety okazało się że jest już nieźle podsuszona, a szkoda, bo bardzo ją lubiłam. Tutaj znajdziecie recenzję, w której porównuję ją z dziesięć razy tańszym tuszem z Lovely. Efekt jaki nią osiągniemy jest naprawdę fajny, ale podobny można też uzyskać tańszą wersją z Rossmanna :)
13 - WIBO - eyeliner
Wiem, że wiele z Was chwali ten eyeliner, ale u mnie nie do końca zdał on egzamin. Owszem jest idealnie czarny, wygodnie się używa, zwłaszcza na początku. Z czasem niestety pędzelek przestał być ładny i zbity, a tusz zaczął gęstnieć. Do tego pod koniec dnia eyeliner w zewnętrznym kąciku mi się wycierał i znikał.
14 - EVELINE - korektor pod oczy
Opakowanie tragedia pod względem estetycznym - napisy powycierały mi się już po kilku dniach :) Jeśli zaś chodzi o samo działanie to było dość przeciętne, z większymi cieniami raczej sobie nie poradzi (ja na szczęście nie mam z tym problemu), do tego korektor miał tendencję do ciemnienia (na szczęście nie na tyle, żeby się odcinać od podkładu). Czasami zbierał się w zmarszczkach, choć nie zawsze - być może zależało to od stopnia nawilżenia mojej skóry pod oczami :)
15 - SYLVECO - pomadka peelingująca
To moja chyba czwarta :) I na pewno nie ostatnia, więc jak się pewnie domyślacie - bardzo ją lubię. A dlaczego? Sprawdźcie w recenzji.
16 - SKIN79 - maska w płacie
O całej serii kolorowej pisałam Wam tutaj. Maska brązowa (przeciwzmarszczkowa) miała delikatnie cytrusowy zapach i była nasączona dość gęstym, mlecznym płynem. Po wchłonięciu nie było lepkiej warstwy, skóra
miała delikatnie wyrównany koloryt i była gładsza. Nawilżenie było
rewelacyjne, wyczuwalne widocznie jeszcze następnego dnia (nie musiałam
używać kremu nawet rano). Moja ulubiona z całej piątki!
17-21 - próbki
Krem na dzień ze Stenders zapowiada się nieźle, szybko się wchłania, a nawilżenie jest całkiem przyzwoite. Balsam brązujący z Efektimy dawał dość słaby efekt, niemalże niewidoczny, ale może typowe bladziochy będą z niego zadowolone. Nie robi smug, łatwo się wchłania, ale dla mnie jest nieco za jasny. Peeling Marc Inbane znalazłam w kwietniowym Joyboxie. Zawierał malutkie drobinki podobne do korundu, ale nie tak mocne i skuteczne jak on. Skóra była przyjemnie nawilżona i nieco rozjaśniona, ale działanie zdzierające było średnie. Płynów do higieny intymnej z Ziaji kiedyś używałam bardzo często, ten zabrałam ze sobą na wyjazd. U mnie spisują się dość dobrze, a co najważniejsze - nie powodują podrażnień. Serum żelowe z kwasem hialuronowym od Norel chcę bardzo! Dobrze nawilża, szybko się wchłania, jestem ciekawa jak by się u mnie spisało na dłuższą metę.
No i dobrnęłam do końca :) A jak Wasze zużycia? Zrobiłyście już miejsce dla lipcowych pustaków?
całkiem spore denko :)
OdpowiedzUsuńTrzeba zrobić miejsce dla nowości :)
UsuńUżywam właśnie tej samej wersji Batiste i jakoś nie do końca mi pasuje. Poprzednio miałam wersję kwiatową i wydaje mi się, że zostawiała mniej białego nalotu na włosach niż ta. Tak czy inaczej, ja również wciąż szukam swojego ulubieńca :)
OdpowiedzUsuńMi się wydaje że jeśli chodzi o nalot to było podobnie jak przy innych. Ale zapachem mnie nie zachwycił, najfajniejsze zapachowo jakie miałam to Eden i Neon :)
UsuńPeelingi tutti frutti to moi ulubieńcy - zawsze prędzej czy później do nich wracam.. Dla mnie są dużo lepsze i w działaniu i zapachu od tych z Joanny.. Pomadkę z peelingiem też lubię, podobnie jak tusz 2000 calorie :)
OdpowiedzUsuńMi się wydaje, że Joanna lepiej zdziera i jest gęstsza, dlatego bardziej ją lubię :) Zapachowo każda z marek ma lepsze i gorsze :)
Usuńspore denko, gratuluję wykończeń :) ja osobiście uwielbiam ten eyeliner z Wibo. Termoochronny sprej u mnie sprawdził się super, spełniał swoją rolę w 100% :) Pomadkę peelingującą z Sylveco również uwielbiam, a peeling Marc Inbane planuję kupić pełnowymiarowy produkt, również miałam próbkę i byłam zachwycona :)
OdpowiedzUsuńMoże ja miałam jakiś felerny egzemplarz jeśli chodzi o eyeliner :) Peeling dla mnie był ciut za słaby jeśli chodzi o zdzieranie, ale nawilżenie i rozjaśnienie skóry mi się bardzo podobało. Ale właśnie sprawdziłam, że kosztuje 150 zł / 75 ml, więc chyba jednak u mnie nie zagości :(
UsuńMuszę wyciągnąć w końcu moją pastę cukrową, bo zalega mi na półce, a prawdopodobnie trzeba ją będzie po prostu wyrzucić (nie przeczytałam jeszcze żadnej pochlebnej opinii o niej, to chyba o czymś świadczy).
OdpowiedzUsuńMi chyba najbardziej pomógł ten wpis: http://urodowepopoludnie.blogspot.com/2015/08/pasta-cukrowa-sweet-skin-moj-filmik.html
Usuńale i tak uważam, że ten produkt to kicha straszna.
również uwielbiam pomadkę z Sylveco :D
OdpowiedzUsuńOj, ta pomadka ma rzesze fanek :)
UsuńZ tego co widzę to ta pasta cukrowa nie ma dobrej prasy. Chyba nikt nie był z niej zadowolony. Mi najlepiej pasuje własnej roboty. Ale mam też firmy Nejma i jest ok.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam wcześniej do czynienia z pastą cukrową, ale ta rzeczywiście nie zbiera zbyt pochlebnych opinii :P
UsuńŚwietne produkty zużyłaś :) tą pomadkę peelingującą wszędzie widzę to w końcu muszę ją dorwać :P
OdpowiedzUsuńOj, obowiązkowo musisz ją wypróbować, może niedługo będziesz miała okazję :)
UsuńŻele z Dove też bardzo lubię, natomiast maseczki z Avonu omijam serokim łuiem. Te maseczki strasznie mnie zapychają brr..
OdpowiedzUsuńJa miałam jedną którą byłam zachwycona! Z serii Caribbean Escape :)
UsuńPomadkę peelingującą Sylveco uwielbiam, żel tymiankowy jest niezły - jak nie polubiłaś jego zapachu to z rumiankowym może być gorzej ;).
OdpowiedzUsuńOoo, poważnie? Rumianek mi się jakoś pozytywnie zapachowo kojarzy :)
Usuńteż właśnie kończę pomadkę z peelingiem Sylveco i muszę szybko uzupełnić stratę ;)
OdpowiedzUsuńZnam kilka produktów i rzeczywiście suchy szampon z Batiste i pomadka peelingująca są cudowne! Zdzwiwiłam się, że nie polubiłaś się z termoochroną firmy Marion, jednak ja miałam jeszcze z dodatkową opcją dodającą objętość włosów i byłam zachwycona efektem :)
OdpowiedzUsuńMoże w takim razie te wersje czymś się różnią :)
UsuńMuszę w końcu gdzieś dorwać tę pomadkę peelingującą:)
OdpowiedzUsuńDorwij, bo naprawdę warto :)
UsuńUwielbiam zapach Tutti frutti mam peeleng :)
OdpowiedzUsuńFajne denko:)
Zapachy to dość mocna strona Farmony :)
UsuńCałkiem zacne denko, peelingi Tutti Frutti bardzo lubię :) No i szkoda, ze wycofali te maski kolorowe ze skin79 :(
OdpowiedzUsuńBuuu... A wiesz że dopiero od Ciebie się o tym dowiedziałam?
Usuńja ostatnio wykończyłam remover z Semilaca, bardzo fajnie się sprawdził na pewno kupię kolejną buteleczkę, chyba też kupię ten żel rumiankowy sporo dobrego o nim słyszałam ;p
OdpowiedzUsuńspore denko :) lubię te żele peelingujące tutti frutti :)
OdpowiedzUsuńSą naprawdę fajne :)
UsuńŁadnie ci poszlo
OdpowiedzUsuńPomadkę z Sylveco koniecznie muszę poznać.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem naprawdę warto :)
UsuńTuszu 2000 Calorie powoli dobija u mnie dna, ale mam drugi w zapasie:D
OdpowiedzUsuńCzyli u Ciebie też się dobrze sprawdzał? :)
Usuńja też tą pastę cukrową nie potrafiłam wykorzystać ;D
OdpowiedzUsuńNo to nie jestem sama :)
Usuńniezłe denko! nic nie znam ;)
OdpowiedzUsuńOooo, a jest tam trochę dość popularnych kosmetyków :)
Usuń